Jaki ten Trump jest, każdy sam widzi.....tylko problem polega na tym, aby zrozumieć, co się widzi. A z tym jest już bardzo kiepsko, sadząc po pogubionych wypowiedziach przeróżnych polityków, ekspertów czy publicystów.
Właściwie można ich zrozumieć, gdyż ilość dezinformacji wywołanej zresztą różnymi przyczynami przekracza wszelkie granice. Dlatego trzeba spokojnie przeanalizować te przyczyny :
Trump nie jest politykiem, tylko BIZNESMENEM, działa tak, jak nauczył się przez 40 lat, przez co wprowadza wszystkich w stupor. Jedną z zasadniczych zaś praktyk w biznesowych negocjacjach jest zaskakiwanie rywali zmiennymi wypowiedziami, kryjącymi właściwe działania. Trump doprowadził tą strategię do mistrzostwa, jednak dotąd działał w ciszy gabinetów, obecnie zaś znalazł się w pełnym blasku reflektorów, jako jeden z najważniejszych ludzi na świecie.
Co ważne, Trump nie zna się na dyplomacji oraz zasadach politycznej poprawności, oczywistych dla każdego liczącego sie polityka i nie ma zamiaru do nich się stosować, w końcu wygrał dzięki stałym łamaniu tych zasad, a nie ich przestrzeganiu!
Ponieważ nie ma zamiaru iść na kompromisy, tym bardziej wywołuje furię u swoich przeciwników, którzy chcą go zniszczyć za wszelka cenę, a są to potężne środowiska. Poza oczywistą formacją Demokratów skupionych wokół Clintonów są to Media oraz wszelkie tzw. Postępowe Ruchy Obywatelskie, dysponujące ogromnymi możliwościami propagandowymi. Trump poszedł na wojnę z większością mediów, czego dotąd nie czynił żaden Prezydent. Nie wiem, jak skończy się ta walka , osobiście uważam, że jest to głupi pomysł, jednak musimy zrozumieć, że w jej wyniku większość mediów nie tylko amerykańskich ale i na całym Zachodzie stała się stroną w sporze z Trumpem! Jednak w rezultacie tego media przestały choćby próbować obiektywnej relacji faktów na rzecz zwalczania wroga.
W zgiełku pijarowskich wojenek zanikła właściwa działalność Prezydenta, który musiał dogadać się z Kongresem o zasadach swojej strategii politycznej, stworzyć sprawny Gabinet i przystąpić do odbudowy pozycji Ameryki, tak poniżonej przez Noblistę. Wszystko wskazuje na to, że oba wewnętrzne zadania Trump wykonał, teraz nadszedł czas na najpilniejszą sprawę w stosunkach międzynarodowych, mianowicie uspokojenie Sojuszników Ameryki, równie pogubionych powyborczym cyrkiem w USA, jak reszta świata.
Co ciekawe, jako pierwszą wybrał Polskę, gdzie posłał swojego najważniejszego doradcę Giulianiego. następna była kolej Japonii i Korei, które odwiedził Minister Obrony USA. Obecnie nadszedł czas na najważniejszą deklarację woli całego systemu władzy w Waszyngtonie, do której wybrano coroczną Konferencję Bezpieczeństwa w Monachium.
Na ta Konferencję zawsze zjeżdżają się ważni politycy z całego świata, jednak w tym roku z USA przyjechała najmocniejsza z możliwych ekipa. Przewodniczył jej Wiceprezydent Ameryki Pence, a w jej skład wchodzili Sekretarz Stanu i Minister Obrony. Co równie ważne, towarzyszyli im najważniejsi Senatorzy, jak McCain, co miało zaświadczyć, iż Rząd USA ma pełne poparcie Kongresu. Przemówienie programowe Wiceprezydenta postawiło sprawy jasno - Ameryka będzie wspierać swoich sojuszników, a NATO będzie najważniejszym dla niej Sojuszem. Jednocześnie wezwał europejskich członków NATO do zwiększenia nakładów na zbrojenia w obliczu oczekiwanych wyzwań. Dla nas najbardziej istotne było stanowcze potwierdzenie odpowiedzialności Rosji za wojnę na Ukrainie oraz żądanie zwrotu Krymu. Oznacza to też całkowite poparcie Ukrainy w jej konflikcie z Moskwą.
Pozostali delegaci amerykańscy wypowiadali się równie stanowczo, jeśli nie mocniej, wystarczy tu zacytować słowa Senatora Grahama, który wprost stwierdził, cytuję -" rok 2017 jest rokiem, w którym musimy Rosję kopnąć w tyłek "
A to oznacza całkowitą klęskę "sprytnej" operacji KGB poparcia Trumpa jako głupka, którym można będzie kierować, jak Kremlowi najwygodniej. Zapowiedziałem to już wbrew powszechnej opinii 11.11.16 r. w tekście "Trump a sprawa polska" i miło mi, że się nie pomyliłem.
Po tych twardych deklaracjach pozostaje czekać na konkretne posunięcia Ameryki, zresztą nie tylko w sprawie Carka, któremu zamarzyło sie nowe Imperium. Bo też nieszczęsny Noblista, jeden z najgorszych Prezydentów USA zabagnił maksymalnie światowa scenę polityczną, wspólnie zresztą z swoim "poprawnie politycznym" środowiskiem.
Natomiast dla Nas, polskiej opinii liberalnej oraz dla opozycyjnych polityków najwyższy czas na zmianę podejścia do nowego amerykańskiego rządu! Zgoda, sam Trump jest delikatnie mówiąc kontrowersyjny, stale zdarzają się mu skandaliczne wypowiedzi itd. Przy tym jednak coraz głębiej wchodzi w amerykański SYSTEM władzy, stanowiąc wspólne centrum decyzyjne, które ma zamiar odbudować znaczenie Ameryki na świecie. Jednym z etapów tej odbudowy będzie wygranie Zimnej Wojny 2.0 z Moskwą, a to dla NAS, Polaków absolutnie najważniejsza kwestia.
W tym celu trzeba przełamać narzuconą nam przez opozycyjne wobec Trumpa media i środowiska polityczne narrację, pogodzić się z faktem, że Prezes trafniej ocenił sytuację i podjąć trud odbudowy poprawnych, a nawet przyjaznych stosunków z nową amerykańską administracją. Przecież jest jasne, że opozycyjni wobec Trumpa i ogólnie Stanów europejscy urzędnicy udający "mężów stanu", jak Juncker po pierwsze nie są w stanie nic załatwić w ogólnym kryzysie europejskim, po drugie będą coraz bardziej marginalizowani przez coraz mocniejszych Anglosasów. Trzymać wraz z przegrywającymi, którzy na dokładkę nie chcą Nam pomóc w naszej rywalizacji z Moskwą nie ma zupełnie sensu!
Najwyższy czas, aby Opozycja pochłonięta wewnętrzną walką z PIS-em uważniej rozejrzała się po świecie i zaczęła własną, godną poważnej formacji politycznej politykę międzynarodową, tym bardziej, że mamy do tego celu doskonałych ludzi, np. Tusk, Saryusz-Wolski czy Sikorski. Wiem, że oznacza to kardynalną zmianę paradygmatu w stosunkach zagranicznych, jednak chyba czas na podjęcie konkretnej dyskusji.....
Inne tematy w dziale Polityka