marek.w marek.w
1401
BLOG

Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem

marek.w marek.w PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 14


 W antycznym Rzymie wódz po odniesionym sukcesie miał prawo do odbycia Triumfu, czyli uroczystego wjazdu do Miasta na czele swoich legionów, w czasie którego prezentował zdobytych jeńców i skarby. Trąby grały, gawiedź wiwatowała, jednym słowem czysty finał pierwszej części "Gwiezdnych wojen"! Mogło się w głowie zakręcić...


Dlatego też starzy, mądrzy Rzymianie przystawiali takiemu wodzowi niewolnika, który stał za nim na rydwanie i mu powtarzał na ucho- pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem!



W aktualnej naszej historii III RP ewidentnie zabrakło takiej instytucji, być może z braku niewolników :-) Regularnie obserwujemy, jak najwięksi gracze w pewnym momencie popełniają zaskakujące błędy, czasem kończące ich triumfalną drogę, pełną sukcesów. Przyczyna jest jasna - tak się poczuli lepsi od otoczenia, że nie słuchają niczyich przestróg. Ten syndrom jest jednym z największych zagrożeń dla prawdziwych Liderów, wyjątkowo trudny do uniknięcia i powodują go dwa psychologiczne zjawiska.


Jednym z nich jest odwieczny problem dworu, czyli otoczenia każdego VIP-a, który dysponuje konfiturami do rozdania. Zawsze na takim dworze tworzy się warstwa dworaków walczących o nie i przypochlebiających szefowi. Mało kto jest odporny na stały nacisk mentalny własnego dworu, szczególnie, jeśli sam wyrąbał sobie drogę z nizin na szczyt władzy.


Jest jednak jeszcze jedno, znacznie groźniejsze zjawisko. Prawdziwym Liderem może zostać tylko człowiek, który jest autentycznym talentem w grze o władzę, czyli myśli znacznie sprawniej od otoczenia, widzi znacznie dalej i ma lepszą intuicję. Niestety każdy kolejny odniesiony sukces utwierdza go w mniemaniu, że to ON ma zawsze rację! Aż pewnego dnia budzi się, spoglądając na zgliszcza....



Lech Wałęsa był wielkim, samorodnym talentem politycznym, przez wiele, wiele lat wygrywał z każdym przeciwnikiem, nic więc dziwnego, że uznał iż nie potrzebuje niczyich rad. W rezultacie w swojej kolejnej walce stanął wobec Kwaśniewskiego zupełnie sam i nie znalazł sie nikt, kto by mógł powiedzieć, jak mała różnica dzieli Siłę od Arogancji. Proponując rywalowi na Prezydenta nogę przegrał pierwszy raz w życiu i to wystarczyło, aby na zawsze wypaść z gry.



Donald Tusk był wielkim graczem, w końcu był najdłużej rządzącym politykiem w dziejach III RP, a jego formacja dominowała na scenie politycznej. Jednak odchodząc do Brukseli na stanowisko Prezydenta Europy przekazał władzę Ewie Kopacz, mimo że wszyscy orientujący sie w polityce ludzie wiedzieli, iż nie jest to mówiąc delikatnie najlepszy pomysł. Obecnie oglądamy efekty tej decyzji.....



Leszek Miller wielokrotnie udowodnił swój talent polityczny, wystarczy wspomnieć jego wielki "come back " po wyjściu z bagna Samoobrony na szefa SLD.  Absolutnie nie byłem jego fanem, ale nie sposób było nie podziwiać jego sprytnych posunięć. Aż w końcu temu kutemu na cztery nogi graczowi zdarzyła się dr. Ogórek....aż zęby bolały, gdy się oglądało tę tragifarsę! I to był koniec kolejnego Lidera.



Ostatnim prawdziwym Liderem z pokolenia Magdalenki pozostał  Jarosław Kaczyński,  który po odejściu Tuska na Salony dominuje polską scenę polityczną. Nie ukrywam jednak, że czując sie nieco przybity ostatnią serią jego zwycięstw, z niejaką ulgą przekonałem się, że i ON stał sie ofiarą Syndromu Lidera.


Zarówno pomysł, aby wystawić  Andrzeja Dudę  na kandydata w wyborach prezydenckich, jak i sama kampania należały do jednych z najbardziej błyskotliwych posunięć w karierze Prezesa PIS. Prezydent Duda okazał się strzałem w dziesiątkę - młody, świetnie prezentujący się człowiek, absolutnie dyspozycyjny w rozgrywce z Wrogami. Wydawało by się, że w tej partii już nic nie można spartaczyć, a jednak....



Funkcja Prezydenta Polski, podobnie jak w całej Europie opiera się na klasycznym rozwiązaniu, gdy Głowa Państwa ( król ,prezydent ) posiada maksimum zaszczytów przy stosunkowo niewielkim potencjale politycznym. Decyduje o tym nasza Konstytucja, która została stworzona przez polityków ciężko przestraszonych przez Prezydenta Wałęsę.


Prezes zaś przyzwyczajony do utylitarnego traktowania swoich pracowników, zaczął traktować Dudę nie jak  Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej,  tylko jak podwładnego na skiniecie ręki. Stąd np. te słynne sceny z podpisywaniem kolejnych ustaw w środku nocy czy ostentacyjnym siedzeniem, gdy wchodziła Głowa Państwa. To by nie było jeszcze takim nieszczęściem, gdyby nie dwa wywołane tą postawą zjawiska.


Dwór Prezesa, wpatrzony w jego twarz, w naturalny sposób zaczął traktować Prezydenta w podobny sposób, spychając go nisko w "kolejności dziobania", co jest zresztą normą na każdym dworze. Tyle tylko, że tego nie udało się ukryć i w ten sposób Prezydent Andrzej Duda stał się  Adrianem .



Istotą błędu Prezesa było to, że zapomniał o  otoczeniu Prezydenta.  Tutaj znów kłania się ludzka psychologia. W końcu ja, jak chyba każdy człowiek, byłbym dumny, gdyby mój dobry znajmy, szef czy członek rodziny został Prezydentem Polski!  byłoby czym się pochwalić i poczuć się trochę wyższym na drabinie społecznej. Tylko co zrobić, kiedy ten Prezydent okazał się Adrianem? Jak ja i cała reszta otoczenia Prezydenta mamy znosić ironiczne spojrzenia i komentarze "najlepszych przyjaciół", którym przecież wcześniej tyle razy zdążyliśmy się pochwalić?

Dlatego należy się dziwić, że tak późno doszło do kryzysu.  


Kolejnym problemem, który przegapił Prezes było to, że jeśli dany człowiek jest  skłonny do ulegania czyimś wpływom, co czyni go cennym podwładnym, to dotyczy to  wszelkich  wpływów, w tym wypadku własnego otoczenia, w tym rodziny, Wtedy pozostaje tylko pytanie, czyje wpływy przeważą i kiedy...



Można się domyślać, na ile ostatni kryzys rządowy ( bo wyrzucanie z posady najlepszego możliwie dla PIS-u i Prezesa Premiera jest Kryzysem ! )  został spowodowany przez Prezydenta i jego Kancelarię. Jest bardzo prawdopodobne, że bezpardonowa walka Prezydenta z min. MON Macierewiczem o władzę nad armią musiała się stać zapalnikiem tego kryzysu. Zaś wnosząc z już całkiem rozpaczliwego ruchu Macierewicza, który na podstawie kompletnie kretyńskiego powodu kazał aresztować gen. Pytla, Pałac Prezydencki przeszedł do udanej ofensywy. 




Oczywiście nie znam szczegółów, nie mam danych o planach na dalszą część rządów Prezesa, jednak pewne rzeczy są już całkowicie jasne. Powstała nowa siła polityczna, z którą Kaczyński musi się liczyć, a w jakim stopniu, niedługo zobaczymy. Sądzę, że dużo wyjaśni ewentualna dymisja Macierewicza. To będzie miernikiem prawdziwej siły Prezydenta i jego ekipy.


Niezależnie zaś od dalszego rozwoju wydarzeń  można prognozować bliską współpracę gabinetu nowego Premiera z Pałacem, szczególnie przy rozdziale kompetencji w sprawach zagranicznych. Zresztą dla Morawieckiego poparcie Pałacu jest absolutnie niezbędne dla wsparcia politycznego.



Podsumowując - Jarosław Kaczyński sam sobie stworzył wielki problem, faktycznie ograniczający jego władzę, na własne życzenie. Popełnił poważny błąd polityczny i psychologiczny, a jego następstwa będziemy mieli możność obserwować w najbliższych miesiącach.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka