marek.w marek.w
2606
BLOG

Dwie Cywilizacje cz.II - Powrót Tuska

marek.w marek.w PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 135

Na początek chciałbym odnieść się do powszechnego u moich komentatorów złudzenia,( dot. tekstu https://www.salon24.pl/u/marek-w/906075,dwie-cywilizacje-wnioski-z-wyborow-samorzadowych-cz-i )  iż zmianami cywilizacyjnymi na podstawowym poziomie można kierować, że to od Nas zależy jak dalej będzie się zmieniać nasz świat. No więc smutna prawda polega na tym, iż jest to z samego założenia niemożliwe.
 
Powód jest w gruncie rzeczy prosty  - podstawą zmian cywilizacyjnych na świecie są nowe odkrycia naukowe i związane z nimi wynalazki techniczne.  Raz dokonane odkrycie jest bardzo trudno wyciszyć, a najczęściej jest to niemożliwe, natomiast jego skutki mogą być potężne i co gorsza, całkowicie nieprzewidywalne. Trzy przykłady :
-W 1938 r. Otto Hahn dokonał rozbicia jądra uranu. Już parę lat później powstał pierwszy reaktor nuklearny i zaraz pierwsza bomba atomowa. Nie muszę tłumaczyć, jak zmienił się świat po tym jednym eksperymencie.
-w 1953 r. odkryto schemat budowy DNA, co rozpoczęło burzliwy rozwój genetyki, przy czym jasne jest, że prawdziwe wykorzystanie jej osiągnięć jest dopiero przed nami. Ciekawe, kto powstrzyma próby przebudowy ludzkiego genomu i usprawnienia naszego ciała?
-Internet to sprawa ostatniego pokolenia, natychmiast po powstaniu "światowa pajęczyna" dosłownie eksplodowała, ogarniając cały świat i umożliwiając po raz pierwszy w dziejach natychmiastowy kontakt na całym globie. Efektem jest równie gwałtowny rozpad starych kultur i zmiana obyczajów, których zasięgu nawet nie możemy przewidzieć.
 
To są tylko trzy odkrycia wśród dziesiątek podobnych, a żelazną zasadą każdego wielkiego odkrycia jest to, iż z góry nie można dostrzec wszystkich konsekwencji jego wykorzystania. Wielkie przewroty naukowo-techniczne kształtują nasze życie, zmiany obyczajów, moralności, a w konsekwencji poglądy polityczne i idee. Poszczególne społeczeństwa mogą tylko próbować przyjąć lub zlekceważyć te zmiany i ponosić konsekwencje swoich wyborów. Bo kierowanie nimi jest tylko złudzeniem.
 

Jest rzeczą oczywistą, wręcz banalną, że w każdym państwie istnieje podział ( wśród wielu innych ) na "Miasta " i "Prowincję ", zresztą zawsze tak było. Różnice dzielące obie te grupy bywały większe lub mniejsze, natomiast obecnie w Polsce stały się wręcz fundamentalne i bardzo trudno będzie je zmniejszyć, jak również wzajemne resentymenty, w tym polityczne. Różnice te są wielorakie, jednak w obecnej analizie chcę się skupić tylko na elastyczności i zdolności przejmowania zmian nadchodzących z zewnętrznego świata. A tutaj zawsze społeczeństwo Miejskie zdecydowanie łatwiej przyswajało sobie "obce nowinki" niż konserwatywna Prowincja.
Problem w tym, że obecnie tempo i siła zmian cywilizacyjnych na skutek przyspieszenia postępu technicznego bardzo się zwiększyło, jeszcze bardziej dzieląc oba społeczeństwa. Każdy chyba przyzna, że w skrajnym przypadku trudno znaleźć pole wzajemnego zrozumienia między młodzianem pracującym jako programista w międzynarodowym koncernie i stale wyjeżdżającym na zagraniczne delegacje a panią w moherowym berecie z kółka różańcowego. To są już zupełnie różne mentalności i żadna siła czy perswazja ich nie zmieni.
 
Oczywiście tak wyraźne rozwarstwienie między społeczeństwami( grupami ) mają potężny potencjał polityczny i pierwszy świadomie i wszechstronnie wykorzystał go Prezes Kaczyński dla wyodrębnienia i zjednoczenia dotychczas rozproszonej reprezentacji środowisk Prowincji, budując zjednoczony Obóz Prawicy pod swoim przywództwem. W połączeniu z wręcz lewicowym programem socjalnym stworzył siłę, która gładko pokonała skłócone i osłabione partie reprezentujące Miasto . Potrafił przy tym wykorzystać wspólne dla całej Grupy Prowincji lęk czy niechęć wobec Obcych wpływów czy nowinek obyczajowo-moralnych jak LGBT czy Gender.
Na jego korzyść działa również system wyborczy przyjęty w Polsce, premiujący duże zwarte ugrupowania polityczne, przez co ta sama ilość głosów oddana na jedną partię zawsze przeważy nad głosami popierającymi dwie lub więcej mniejszych. Oczywiście Opozycja również wie o cechach naszego systemu wyborczego, dlatego od paru lat trwają usilne próby stworzenia wspólnej platformy wyborczej, nazwanej Koalicją Obywatelską.
Oczywiście, jak to w polityce, mimo oczywistych zysków wzajemne pogodzenie ambicji szefów partii i często sprzecznych programów jest wprost syzyfową pracą, szczególnie, jeśli Opozycja nie dysponuje naturalnie uznanym przez resztę Liderem.
 
Tymczasem rozkład sił między tymi dwoma głównymi ugrupowaniami jest bardzo ciekawy. Z wyników ostatnich wyborów samorządowych wynika, iż wszędzie tam, gdzie udało się Opozycji, reprezentującej Miasto zjednoczyć razem z Lewicą ( głównie SLD ), tam wygrywała wybory, nawet uwzględniające Prowincję, natomiast województwa, w których nie potrafiła się dogadać, zdobył PIS, a szerzej  Obóz Prawicy.
Czego to dowodzi?
Wyniki wyborów wskazują, że obecnie przy frekwencji powyżej połowy zdolnych do głosowania przewagę liczbową ma jednak Miasto, jednak pod warunkiem, że reprezentujący to Ugrupowanie politycy będą w stanie zawrzeć wspólną koalicję, co jak pisałem, jest wyjątkowo trudne w obecnej obsadzie personalnej. Dlatego do tej pory, szczególnie wobec osłabienia pozycji PSL Prawica miała duże szanse na rozstrzygnięcie nadchodzących wyborów po swojej myśli, jako zjednoczona koalicja z jednym uznanym Liderem ( przypadkiem będącym najlepszym politykiem w kraju :-))
 
Jednak kilka dni temu do gry wszedł nowy, potencjalnie wręcz decydujący czynnik, czyli aktualny Prezydent Europy, Donald Tusk ( tak, wiem, że jego oficjalny tytuł jest inny, ale przyznacie, że to brzmi! :-))
Na czym polega ten jego potencjał?  Wraca po 5 latach do Polski w aureoli polityka, który jedyny potrafił kilkakrotnie pokonać Prezesa, mogąc powiedzieć - no popatrzcie, wystarczyło, że wyjechałem z kraju, a co się porobiło!? Oczywiście, jego błędy i wypaczenia, a ich nie brakowało zostaną mocno nagłośnione przez "życzliwe media", jednak to już będzie daleka przeszłość, można powiedzieć, że uzyska wręcz walor nowalijki politycznej .
Jest również jedynym możliwym kandydatem na zjednoczenie całej Opozycji, która wtedy stanie się naprawdę Totalną, dysponując do tego odpowiednim autorytetem i sprawnością. Co jednak być może jest najważniejsze, jest najlepszym możliwym kandydatem do zjednoczenia Obozu Miasta w identyczny sposób, jak to dokonał Prezes w przypadku Prowincji. Reprezentując Europę, jedną z najnowocześniejszych organizacji cywilizacyjnych na świecie ( już nie mówiąc o bogactwie i nadal prestiżu ) jak inny jest w stanie przedstawić program rozwoju cywilizacyjnego i wejścia Polski już ostatecznie do grupy najbardziej rozwiniętych państw świata. Uważam, że bez takiego programu, jednocześnie porywającego i możliwego do realizacji, Opozycja będzie miała poważne trudności przy przyciągnięciu Młodzieży, która w mojej ocenie stanie się języczkiem u wagi w nadchodzących wyborach, podobnie jak to się stało w 2007 r.
A szczerze mówiąc, jakoś nie widzę i mocno powątpiewam w zdolność pozostałych naszych opozycyjnych polityków do stworzenia i wiarygodnego promowania takiego wielkiego programu rozwoju cywilizacyjnego.

Czy zwycięstwo Tuska jest przesądzone? oczywiście NIE, w końcu tyle rzeczy może pójść nie tak, prawo Murphiego nadal obowiązuje.Do zwycięstwa, jak mówiłem potrzebuje dwóch rzeczy, stworzenia powszechnej Koalicji Opozycji i szerokiego programu dalszego rozwoju Polski, a obie są niezwykle trudne do realizacji. No i "mały drobiazg", czyli pokonanie w bezpośrednim pojedynku na polityczną sprawność Prezesa, prawdziwego mistrza tej gry. W każdym razie przynajmniej będziemy mieli przyjemność oglądania i analizy posunięć dwóch fechmistrzów...
 
Wracając do spraw zasadniczych, w każdym przypadku  dla Obozu Prowincji to jest już "bój ostatni", po prostu kłania sie tu sama przyroda. Chodzi o to, że pozycje konserwatywne, zachowawcze częściej, znacznie częściej posiadają ludzie starzy, trudniej dostosowujący się do gwałtownych zmian w życiu i to niezależnie, gdzie mieszkają. Z młodzieżą jest wręcz przeciwnie, znów niezależnie, gdzie mieszkają w Mieście czy na Prowincji.
Jest znane i przy tym prawdziwe powiedzenie w świecie naukowym, iż w przypadku gwałtownej zmiany paradygmatu naukowego w danej dziedzinie, nowy uzyskuje przewagę w prosty sposób - zwyczajnie zwolennicy starego po kolei odchodzą na emeryturę. Identycznie w życiu społecznym następuje wymiana pokoleń i te nowe mają już nowe,łatwiej  przyswojone pojęcia i idee.
Właśnie jesteśmy świadkami zasadniczej zmiany paradygmatu społecznego, w którym ten nowoczesny pochodzący z Europy został już przyswojony przez Miasto i w dużej części Młodzież, natomiast grupy i organizacje pozostające w starym, jak Kościół, Prowincja czy osoby starsze znajdują się w odwrocie. Dlatego całkowicie niezależnie od wyników najbliższej batalii politycznej zwycięstwo nowej Cywilizacji jest nieuchronne. Jedynym sposobem na odwleczenie zmian na jakiś czas jest cofnięcie Polski do "zamrażarki " zacofanego systemu społecznego, który reprezentują choćby Rosja czy Białoruś, czyli powtórzenie drogi PRL-u, który znakomicie zakonserwował polskie społeczeństwo przy całych swoich hasłach o nowoczesności.
 
Gdy się rozumie te konsekwencje, łatwo wtedy pojąć szereg posunięć rozmaitych graczy, jak napór Kościoła do coraz głębszej i powszechnej katechizacji w szkołach, wręcz do pomysłów obowiązkowej matury z religii czy głęboką niechęć obecnych władz do Europy, o której pisze w poprzednim tekście.
Przykro mi ich smucić, negując całą intensywną działalność, ale przeciw nim są prawa natury wyrażone w paru sentencjach - nie wchodzi sie po raz wtóry do tej samej rzeki i to se ne vrati!
 

 


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka