marek.w marek.w
3496
BLOG

Izrael w 2019 r. - największe zagrożenie od 45 lat

marek.w marek.w Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 120

Gdy pisałem tekst o zdradzie sojuszników USA przez Trumpa - shttps://www.salon24.pl/u/marek-w/920395,czy-trump-zwariowal  nie sądziłem, że moje krakanie tak szybko zacznie się spełniać.

Ale zacznijmy od początku. Podczas wieloletniej wojny domowej w Syrii Izrael starał się jak najmniej w nią ingerować, co najwyżej niszcząc w trakcie nalotów transporty rakiet dostarczane przez Iran poprzez Syrię dla Hezbollahu w Libanie. Jeszcze ważniejszym paradygmatem izraelskiej polityki były dobre stosunki z Rosją.  Nie na darmo Netanjahu najczęściej jeździł na rozmowy do Moskwy, a Izrael nie przyłączył się do Zachodnich sankcji wobec Rosji. Nawet po wejściu rosyjskiej armii do Syrii obie strony starannie unikały konfliktów.

Po pokonaniu ISIS w Syrii utworzyły się dwie w miarę stabilne koalicje, z jednej strony Kurdowie-USA- Izrael wspierani przez część Opozycji przeciw Sadatowi, z drugiej Rosja-Iran- Turcja-Hezbollah.
Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2018 r., gdy Rosja po uratowaniu Asada wraz z Iranem zaczęła walkę o rozszerzenie wpływów na całą Syrię, w czym głównym przeciwnikiem stały się Izrael i USA. Dopóki w Syrii stacjonowała amerykańska armia, Kreml miał związane ręce i nie mógł bronić sojuszników ani przed izraelskimi bombardowaniami jak i parokrotnym ostrzałem rakietowym ze strony USA i koalicji państw Zachodu.

Stosunki rosyjsko-izraelskie zepsuły się  po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu Ił-20 przez własne rakiety Plot, za co rosyjski MON zwalił winę na Izrael, czym jednak władze Izraela mało sie przejęły i nadal organizowały naloty na terenie Syrii bez przeciwdziałania Rosjan.
Sytuacja strategiczna na B.W jednak nagle się zmieniła po deklaracji Trumpa o wycofaniu swoich wojsk w Syrii,  przez co faktycznie zdjął parasol ochronny Ameryki nie tylko nad sojusznikami Kurdami, ale także nad Izraelem. Reakcja Rosjan była jeszcze szybsza, niż sądziłem. Gdy w tym tygodniu Izrael dokonał kolejnego ataku lotniczego, tym razem na delegację VIP-ów z Hezbollahu mających wylecieć do Iranu, odpowiedzią było wystrzelenie ciężkiej rakiety plot. S-200, która eksplodowała na północy Izraela. Następnego dnia Kreml oficjalnie ostrzegł rząd Izraela, iż następny nalot na terytorium Syrii spotka się z odpowiedzią w postaci wystrzelenia większej liczby S-200, które mogą niszczyć cele nie tylko w powietrzu ale i na ziemi na terenie większości Izraela.

Kreml faktycznie postawił ultimatum Izraelowi, grożąc mu wojną, jeśli się nie podda dyktatowi Rosji i Iranu.  Jest to dla Izraela tym groźniejsze, że wycofanie wojsk USA otwiera Iranowi swobodny szlak transportowy dostaw uzbrojenia dla Hezbollahu, który wcale nie ukrywa następnego celu po wygraniu wojny w Syrii. A jest nim masowy rakietowy ostrzał Izraela z terenów opanowanych przez Szyitów w Libanie.
W ten sposób Izrael, który nie toczył poważnych bitew od 30 lat nagle znalazł się w obliczu chyba największego kryzysu od wojny w 1973 r !

Wojska Asada dysponują duża ilością wyrzutni S-200, a Asad jest tylko marionetką w rękach Putina, dlatego technicznie rosyjska groźba jest jak najbardziej wykonalna, natomiast same wyrzutnie są ochraniane przez cały system OPL produkcji rosyjskiej, częściowo kierowanym, jak wyrzutnie S-300 przez obsługę rosyjską. Być może rosyjska groźba to tylko kolejny blef Putina i nie zdecyduje się na eskalację działań prowadzącą do bezpośredniego starcia armii rosyjskiej i Izraela, z drugiej strony jesteśmy być może świadkami wstępu do wojennej zawieruchy na zupełnie nieprzewidywalną skalę, oby tylko na B.W. Zwyczajnie nie wyobrażam sobie kapitulacji władz Izraela wobec rosyjskiego szantażu, po tylu zwycięskich bitwach, w których Izrael systematycznie deklasował rosyjskie uzbrojenie i jego obsługę.

Po ewentualnym ostrzelaniu terenu państwa przez większą ilość S-200 Izrael ma tylko 2 opcje -  albo całkowita kapitulacja, także wobec Iranu, który nie ukrywa swojej chęci zniszczenia państwa Żydowskiego, albo zmasowane uderzenie na OPL Syrii  na początek aż do jej zniszczenia bez oglądania się na ewentualne straty wśród rosyjskich "instruktorów". A w dalszej fazie być może lądowa inwazja na Syrię w kierunku Damaszku. Sił dla tego zadania izraelskim wojskom spokojnie wystarczy w obliczu obecnego osłabienia wojsk Asada, a kontyngenty Irański i Rosyjski są zbyt małe, aby powstrzymać najlepszą armię na B.W. Co prawda grozi to bezpośrednią wojną z oboma tymi państwami, ale jaka może być lepsza alternatywa?

Natomiast zupełnie nie rozumiem( co ze wstydem muszę przyznać ) postępowania obu najważniejszych decydentów w tej grze, czyli Putina i Trumpa. Po co Putinowi, który uzyskał duży sukces broniąc Asada przed nieuniknionym upadkiem, całkiem nowa i o nieznanych następstwach wojna z Izraelem? Mało mu poważnych i silnych rywali? Może liczy, że politycy izraelscy wzorem europejskich podkulą ogon, jak się na nich ostro naciśnie?
A już kompletnie nie pojmuję postępowania Trumpa, przecież już teraz, parę dni po jego faktycznej kapitulacji na B.W każdy chyba widzi, że wystawił na strzał nie tylko Kurdów, ale i najbliższego amerykańskiego sojusznika, którego tak mocno wspierał od początku kadencji, już nie mówiąc o doprowadzenia do wybuchu nowej, jeszcze większej wojny na B.W.   Przecież Putin postawił ultimatum Izraelowi już teraz, nawet zanim amerykańskie wojska wyszły z Syrii, widocznie kompletnie lekceważąc Amerykę.  Czyżby więc pogłoski o wyjątkowo brudnych przyczynach dla szantażu amerykańskiego Prezydenta miały jakąś podstawę?

No nic, jeśli zdarzenia będą się rozwijać nadal w takim tempie, już niedługo sporo spraw może się wyjaśnić, a na pewno jestem przekonany, że przyszły 2019 r. będzie jeszcze ciekawszy od obecnego, już odchodzącego.




--


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka