6 maja
Prawdziwą hucpę urządzono w Auditorium Maximum w dniu 3 Maja, bo jedynie na takie określenie zasługuje ten "wykład" podczas którego padają takie słowa jak trzoda, chlew i gnój wypowiedziane, jako "przedmowa" poprzedzająca "wykład" szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Dziwić się należy jedynie tym, że były premier, który jest absolwentem gdańskiej Alma Mater nie zorganizował tego skandalu w Gdańsku. Zważywszy na to jak Tusk traktował konstytucję oraz na to co się na "jego" Uniwersytecie wyprawiało, to słuszniejszym miejscem byłby UG.
10 września w "Gazecie Wyborczej" ukazał się artykuł, z którego wynikało, że prezes gdańskiego sądu wysłał na Uniwersytet Gdański list z poparciem dla sędziowskich dzieci, które nie dostały się na prawo. Tydzień później "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że podobnej protekcji udzielił dzieciom lokalnych mecenasów dziekan gdańskiej rady adwokackiej. Uczelnia odmówiła "Gazecie Wyborczej" ujawnienia nazwisk osób przyjętych z odwołania na wydział prawa. Władze uczelni zastawiały się ustawą o ochronie danych osobowych i czyniły to nadal, mimo że pozytywną opinię w tej sprawie wydanej przez Generalnego Inspektora Danych Osobowych. Do apelu "Gazety Wyborczej" o odtajnieniu list przyłączył się Rzecznik Praw Obywatelskich, który wezwał uniwersytet do ujawnienia nazwisk i punktów. Uniwersytet w dalszym ciągu odmawiał. 8 listopada "Gazeta Wyborcza" ujawniła listę przyjętych oraz punktację. Są na niej nazwiska dzieci sędziów, prokuratorów, prawników. By zostać przyjętym na studia prawnicze z odwołania, trzeba było mieć powyżej 50 punktów. Na liście osób przyjętych znajdują się 23 osoby, które nie miały nawet 40 punktów. Dziesięć z nich nie zdobyło ich nawet 30.
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura