Mirnal Mirnal
35
BLOG

Nowy rodzaj przewału "na zmodernizowanego wnuczka"

Mirnal Mirnal Technologie Obserwuj notkę 2

 

Każdy słyszał już o metodzie "na wnuczka"? Przychodzi facet, którego babcia nie widziała wiele lat i opowiada, że wnuk jest w potrzebie i ma kłopoty, które babcia może nieco złagodzić pożyczając niewielka sumkę. Ta niewielkość to kilka-kilkanaście tysięcy złotych.

Ale to wszyscy znają. Podobno teraz telefonicznie podaje "wnuczek" numer konta bankowego i... po kasie.

Dzisiaj kolega opowiedział o przykrej przygodzie, która go spotkała. Otóż  zatelefonowała do niego pewna pani. Miał trudności z komunikacją (słaby słuch, szelesty na łączach). Nie bardzo wiedział (więcej - nie wiedział wcale!) kto dzwoni. Pani podpowiedziała - proszę zgadnąć, to niespodzianka. Po paru podejściach, czyli po wymienieniu bodaj trzeciego żeńskiego imienia, owa pani komunikuje - bingo! I dalej rozmowa toczy się niczym ze starą znajomą, której zresztą nie widział i nie słyszał kolega dobrych już parę lat.

Pani nadmieniła, że jest w okolicach lotniska, z którego zaraz odlatuje znajoma i natychmiast ona potrzebuje zastrzyku, jednak nie olimpijskiego (epo), lecz finansowego (zł) i to na jakiś ciekawy interes życia (o którym na spotkaniu dokładnie opowie). Znajomy nie miał winszowanej kwoty, ale udało mu się jakoś zebrać tysiąc złotych. Natychmiast poleciał na ratunek tej pani na... pocztę, bowiem "daleko do lotniska i korki na szosie".

Okazuje się, że są błyskawiczne przelewy - podaje się dane odbiorcy ("nie mogę odebrać pieniędzy, ale uczyni to wprost moja kontrahentka jako osoba kompetentna i również zainteresowana"), wpłaca kasę na poczcie, pani z okienka podaje 21-cyfrowy kod, tenże kod jest przekazywany przez komórkę odbiorcy przez kolegę-łosia (teraz wiemy o tym) i... po kasie.

Pani dziękuje za natychmiastowy przelew (oczywiście wszystkie rozmowy prowadzone są z telefonu tej znajomej kolegi) i obiecuje zwrot pożyczki już następnego dnia. Tego samego dnia zapowiada wieczorną kurtuazyjną wizytę w domu, wszak tyle lat się nie widziała z kolegą.

Niestety, ani tego dnia nikt nie odwiedza kolegi, ani tym bardziej nazajutrz nikt nie kwapi się z oddaniem kasy. Kolega ze wstydem pojmuje swój błąd i cieszy się, że został trafiony tylko na tysiaka.

Udaje się na najbliższą komendę i zdaje relację. Policjanci oceniają - "a, to znowu na wnuczka", jednak po zapoznaniu się ze sprawą, przyznają, że taki przewał notują po raz pierwszy. Sporządzają raport i nadają oficjalny bieg sprawie - podobno oszustwem zajmie się specjalna grupa powołana do walki z takimi przekrętami.

Kolega zastanawia się nie tylko nad swoja łatwowiernością, ale także nad supernowoczesnymi formami przekazywania pieniędzy, które sprawiają wrażenie, że wymyślono je dla specjalnie dla oszustów. Przecież pieniądze idą na bliżej nieznaną pocztę, tam ktoś je odbiera i (pewnie) kwituje pokazując dowód osobisty (zapewne skradziony), całość jest (być może) monitorowana, zatem oszust powinien być zidentyfikowany (przynajmniej wizualnie) niemal natychmiast.

No i ciekawe, jaką odpowiedzialność ponosi Poczta Polska, która przekazała pieniądze być może na drugi koniec kraju, a może tylko na drugi koniec miasta... W końcu ta nobliwa instytucja odpowiada za bezpieczeństwo i przekazuje cudze pieniądze adresatowi, którego musi obejrzeć i spisać a najlepiej - powinna go sfotografować.

Kto miał (albo zna) podobną przygodę i czy PP bierze jakąś odpowiedzialność za takie hece?

 

Mirnal
O mnie Mirnal

przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Technologie