Na tytule mógłbym skończyć tę notkę.
Argumenty za odroczeniem terminu wyborów prezydenckich padają ze wszystkich stron,, przy czym koncentrują się na dosyć rozmytym pojęciu równości szans. Nie są podnoszone argumenty formalne.
Pierwszy to, iż jest bardzo prawdopodobne, że w czasie wyborów spora część wyborców będzie poddana kwarantannie a to oznacza faktyczne pozbawienie ich jednego z fundamentalnych praw obywatelskich.
Drugi, iż ogłoszone już ograniczenia mają trwać prawie do terminu rejestrowania kandydatów, czyli zebrania stu tysięcy podpisów na listach poparcia.
A kandydatów nie jest - jakby się wydawało - sześciu, tylko jeszcze kilku. Z faktu, że je ich nie potrafię wymienić nie wynika, że mają oni mniejsze prawo do zbierania podpisów, nawet gdybyśmy byli pewni, że wymaganej liczby nie zbiorą. Od Dudy moralności nie oczekuję, bo ma jej tyle na ile mu Kaczyński pozwoli, ale gdyby pozostała piątką zarejestrowała się mimo spowodowanych ograniczeniami kłopotów ich konkurentów byłoby mi co najmniej nie w smak.
Wydaje mi się, że kaczyści po raz kolejny narzucili opozycji i mediom swoją narrację o równości bądź nierówności szans, podczas gdy problem tkwi w przestrzeganiu podstawowego prawa.biernego i czynnego udziału w wyborach.