Raport NIAR kosztował Polskę nieco ponad 1/4 oficjalnych kosztów podkomisji oraz zniszczonego drugiego tupolewa czyli kolejne kilkadziesiąt milionów.
Jak został wykorzystany, można się było dowiedzieć z reportażu Piotra Świerczka w TVN24 a kto przegapił będzie mógł obejrzeć
powtórkę w niedzielę w TVN.
Tak więc z rzeczywistej a nie omawianej przez oszustów z podkomisji wersji dowiadujemy się, że skrzydło nie zostało odwybuchnięte (w tej kwestii jest jeszcze druzgocące dla podkomisji świadectwo pirotechnika, który odzyskał mowę po przejściu do cywila) tylko przecięła je brzoza a drzwi nie zostały wstrzelone napowietrznym wybuchem tylko wgniecione przez kadłub.
Ta wypowiedź jest i śmieszna i głupia.
Śmieszna ponieważ oryginał raportu, poza tym, że ma go Macierewicz (o lie jeszcze nie zjadł) jest również w dyspozycji TVN więc rząd może im - kolokwialnie mówiąc - naskoczyć.
Głupia ponieważ raport NIAR, stanowiąc podstawę pewnych sfomułowań w raporcie podkomisji, obowiązkowo powinien być zalączony w całości natomiast jeżeli jakieś jego tezy zostały pominięte, powinno to być uzasadnione w raporcie podkomisji. Take są po prostu zasady wykorzystywania wszelkich przywoływanych materiałów. Postępując przeciwnie podkomisja jest zwyczajną szajką fałszerzy dokumentów.
Tak więc zamiast czekać na "weryfikację" niecierpliwie wypatrujmy dokumentów spod numerów 48,49 i 53
ponieważ za nie też - podatnikami będąc - zapłaciliśmy.