CAŁOPOLACTWO to termin wprowadzony pośrednia drogą przez blogera jana maka*, czyli profesora Kisielewicza, czyli kumpla Morawieckich, czyli członka licznych rad nadzorczych.
Pośrednią, ponieważ rzeczony bloger bezpośrednio zdefiniował PÓŁPOLACTWO a definicja CAŁOPOLACTWA wynika już z semantyki.
Obiektywnie to dobrze, iż władze niemieckie doceniają, iż w ich narodzie byli ludzie gotowi otwarcie wystąpić przeciw Hitlerowi, a że było to tylko Biała Róża i nieszczęśni zamachowcy - cóż - w o niebo mniej represyjnym systemie realnego socjalizmu jawna jego kontestacja też nie była zjawiskiem masowym.
Nie jesteśmy i zapewne nigdy nie będziemy w stanie ocenić udziału sprzeciwu wobec nazistowskich zbrodni w motywacjach uczestników spisku natomiast możemy być niemal pewni, że gdyby się udał, ocalałoby życie milionów.
Jakie byłyby konsekwencje udanego spisku dla tworu, jakim jest państwo polskie, trudno przewidywać, ale z racji tego, co na wstępie, chyba nie można prorokować, że lepsze albo gorsze a tylko, że CIEKAWE.
Na podstawie fragmentu wystąpienia premiera "państwa polskiego" można jednak mówić, że bardziej niż kiedykolwiek po wojnie państwo polskie stało się sztucznym tworem, w którym nawet ocena postaci sprawcy nieudanego zamachu na największego zbrodniarza w dziejach ludzkości może budzić fundamentalne spory.
Tylko czekać, aż pojawią się (obiektywnie prawdziwe) argumenty, że dzięki ocaleniu Hitlera z zamachu śmierć poniosło więcej Rosjan, Niemców i Żydów.
____________________
*potem jan mak - już jako chrześcijanin - się tego zawstydził i dopisał sobie XI przykazanie "Nie będę używał określenia "Półpolak" .
Komentarze