18.05 po zablokowaniu mnie przez salonowego "nauczyciela akademickiego" dodaję produkt jego smoleńskiej logiki:
"Pisałem, że "[-]chodzimy na drugie" jest ważne niezależnie od wysokości, a nie że wysokość nie miała znaczenia. Logika się kłania".
W teologii smoleńskiej "niezlaeznie od wysokości" okazuje się znaczyć, że wysokość miała znaczenie. Ale jakie znaczenie miała dla wagi frazy, skoro fraza jest ważna niezależnie od wysokości?
"Napisałem „czasowo” ponieważ ma nadzieję, że ten „stenogram” nie ostanie się w konfrontacji z profesjonalną opinią IES i po jesiennych wyborach parlamentarnych (niezależnie od ich wyniku) trafi na śmietnik" ... "Z mniejszą nadzieją, ale jednak liczę, że ukarani zostaną też autorzy owego "stenogramu".tyle dyżurny salonowy nauczyciekl akademicki. Nie ma powodów, zeby kontrowersyjne kwestie już teraz trafiły na śmietnik - wystarczy złozyć wnioski dowodowe wskazujace na przykład na "Dokładnie", "Pomysły", "Zmieścisz się smiało", "Dochodź wolniej".
Zaangażowanie naukowców polskich w badania katastrofy smoleńskiej ma swój początek w umieszczeniu w zadaniach badawczych I Konferencji Smolenskiej przez prof. Witakowskiego problemu wyliczenia prawdopodobieństwa, czy katastrofa miała miejsce w Smoleńsku. Protestował przeciw temu znikomy ułamek sygnatariuszy I KS - Witakowski okreslił ich liczbę na kilku.
Potem był blef przewodniczącego Komitetu Naukowego tej konferencji prof. Rońdy w studio telewizyjnym.
Po II KS na łamach Rzepy dr. Ziólkowski ogłosił kupę śmieci rozpoznaną przez prof.Cieszewskiego jako brzozę największym odkryciem tego zgromadzenia światłych mężów.
Z reguły dokonywania odkryć śmiesznych wyłamali się profesorowie Czachor i Wisniewski, który wizją lokalną ustali, że biegun środkowy leży tam, gdzie wszyscy do przełomowego odkrycia Cieszewskiego myśleli, że leży. Jednakowoż watpliwości co do położenia tego bieguna zostaly rozwiane dopiero przez nastepną wyprawę. Niestety nazwisk ani stponi naukowych uczestników drugiej wyprawy nie znamy - zapewne byli to zaprzysiężeni członkowie zwyczajni akademii nauk smoleńskich. W przeciwienstwie do pierwszej wyprawy, po której pozostał materiał fotograficzny i sprawozdanie biegłego geodety, po drugiej jedynym śladem jest wzmianka w artykule Cieszewskiego, którym się nie zamujemy, ponieważ jego, a także prof.Biniendy odkrycia przysparzają chwały nauce amerykańskiej.
Niejako na marginesie zaistniało opracowanie prof.Kowaleczki, którego pewnie jestem jedynym czytelnikiem, bo dla jednych jest oczywiste a dla innych niepojęte.
Nauka polska nie pozostała obojetna wobec nowych odczytów. Prof. Gładyszewski ogłosił na Twitterze, że stenogram siedmioosobowego zespołu odczytujacego panowie sobie tworzyli wpisując, co im slina na język przyniesie, i 'W pół do ósmej" spisali sobie z minut i sekund, podczas gdy w następnej wypowiedzi inna osoba zwraca uwagę na pomyłkę.
Postawę salonowego nauczyciela akademickiego blogera j.k.50 omówilem w skerowanym do niego komentarzu, jak liczne inne, na ogół techniczne, wyrzuconych przez niego."Być może jest pan nauczycielem akademickim, być może występując nieanonimowo nie urąga pan jego etosowi. Ja jestem bardzo byłym nauczycielem akademickim. Na szczęście w tym gronie zachowałem znajomych i nie tylko, bo gdybym miał ten zawód oceniać jedynie na podstawie pańskiego zachowania w internecie, to byłbym komunie wdzięczny, że uwolniła mnie od tak zdegenerowanego towarzystwa.
Napisał Pan kilka notek o nowych zgraniach i odczytach. Kwestia kontrowersyjnych fraz jest otwarta, te z nich, które wpływają na ocenę sytuacji w ostatnich chwilach można rozstrzygnąć w drodze kolejnych ekspertyz. Natomiast pańskie twierdzenia, że nowe zgranie należy odrzucić, nie licuje z etosem naukowca ponieważ dąży pan tym do ograniczenia zakresu badań do takich, których wyniki z powodów politycznych pana zadowalają - trzeba dodać, że zadowalają przy bardzo zawężającej ich interpretacji.
Kolejne fakty kompromitujące pana jako nauczyciela akademickiego to wybiórcze traktowanie wywiadu Frencha i ekspertyzy Demenko oraz insynuacja, jakoby nie od Demenko pochodziła inicjatywa dokonania zgrania w lepszej jakości, co już świadczy o pańskiej spiskowej paranoi.
Jak się zorientowałem, zablokował pan lub wyrzuca komentarze blogerów, w tym moje, usiłujących tu wyjaśnić kwestie merytoryczne, podczas kiedy szerzenie idiotyzmów, jakoby 1dx nie równało się dx oraz, że przy częstotliwości próbkowania 8kHz górna granica pasma przenoszenia była 20kHz zyskuje Pana akceptację, Nie wierzę, aby, będąc nauczycielem akademickim, nie miał pan kogo zapytać o te zupełnie elementarne kwestie, tak więc z powodów politycznych jest pan gotów te idiotyzmy akceptować.
Kończąc - każdy ma prawo do poglądów, w tym głupich, ale to powinny być jego prywatne poglądy a nie reprezentanta zawodu zaufania publicznego. Nie uważam, żeby za poglądy osoby takie jak pan czy Gładyszewski miało spotykać to, co kiedyś mnie za to, że dzisiaj swoje bzdety możecie głosić, ale jak urągacie etosowi naukowca to przynajmniej nie przyznajcie się do swojego zawodu. Pan występując w internecie jako manipulant i polityczny agitator pozbawił się prawa przedstawiania się jako nauczyciel akademicki."
Otwierające notkę cytaty pochodzą z najnowszej notki "nauczyciela akademickiego", Po serii kiku notek niby mertytorycznych, w których j.k.50 zdradzał się z nieznajomoscią zarówno przedmiotu opinii, jak i minimum wiedzy potrzebnej do zrozumienia ich treści, w ostatniej notce ogłosił otwarty manifest polityczny. Wobec własnej, wypracowanej przez cztery lata wiedzy o aspektach technicznych katstrofy problem "nacisków" uważam za istony jedynie z punktu widzenia podziału odpowiedzialności.
Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka