Są dwa rodzje przemówień - programowe i okolicznościowe. Treść przemówienia programowego nie musi podobać się słuchaczom natomiast obrażanie ich poza tym, że nietaktowne, nie ma sensu. Natomiast przemówienie okolicznościowe powinno formą i treścią podobać się słuchaczom - w przeciwnym przypadku z jego wygłoszenia należy zrezygnować.
W liceum w Gdyni Duda skierował do słuchaczy takie oto słowa: "(,...) wierzę w to głęboko, że większość mieszkańców Gdyni jest oburzona, że do dzisiaj w SN orzekają ludzie, którzy w stanie wojennym wydawali wyroki na podziemie, są i to zostało udowodnione. Wierzę w to, proszę państwa, że będziemy mieli silną, wolną i sprawiedliwą Polskę, silną, wolną i sprawiedliwą, wolną od komunistów i postkomunistów
Kto był słuchaczen tych słów - od kilkudziesięciu lat jest to najbardziej rozpoznawalne liceum w Polsce - zawsze w czołówce rankingów. Jego uczniowie obecność w tej szkole poza własnymi zdolnościami i ciężką pracą zawdzieczają również temu, że są dziećmi beneficjentów przemian - beneficjentów w pozytywnym sensie. Urodzili się, kiedy Polska była w NATO a uczyli mówić, kiedy należała do UE. Dla nich tak, jak było, było sprawiedliwe a Polska była silna i wolna. Ani oni, ani ich rodzice nie widzą wokół siebie komunistów i postkomunistów - widzą ludzi, którzy potrafli i potrafią wykorzystać szanse. A poza tym mogą pamiętać Fiszbacha i Kołodziejskiego.
Oni nie nadają się na adresatów takiego tekstu - z takim słowami należało jechać do szkoły rolniczo-duchownej.
Co wobec tego spowodowało że doktor nauk, w których język jest narzędziem oraz mąż nauczycielki języka Goethego i Schillera wygłasza taki tekst?
Jest tylko jedna odpowiedź - adresatem teksu nie byli zgromadzeni słuchacze tylko Jarosław Kaczyński - to ojcu wszystkich licealistów miało podobać się przemówienie.
I tak jest niestety ze wszystkimi przemówieniami wygłaszanymi przez pisowskich polityków.