"Jaskółki donoszą, że spadkobierczyni UM, chciała również go (Pawła Adamowicza) zostawić" napisała blogerka nagrodzona przez PiS fuchą w energetyce za przekonanie Jarosława Kaczyńskiego, że w czasie rozmowy telefonicznej jego brat nie mógł mieć informacji o pogodzie uniemożliwiającej lądowanie w Smoleńsku. Gdyby to była prawda to taką wdzięczność można by zrozumieć.
Ale to nie jest prawda - Protasiuk przekazał szefowej pokładu informację o warunkach pogodowych na około cztery minuty przed rozmową a dyrektor protokołu z przekazem "do skutku" wszedł do kabiny pilotów około cztery minuty po rozmowie.
Dla pojawienia się dyrektora protokołu w kokpicie trudno znaleźć inne uzasadnienie, niż w otrzymanej od stewardessy informacji o pogodzie, trudno też sobie wyobrazić, że dyrektor sam wymyślił konieczność próbowania wylądowania "do skutku". W drodze z i do kokiptu szefowa pokładu i dyrektor protokołu musieli przechodzić przez salon prezydencki.
Polityka nie jest zajęciem dla ludzi prawdomównych ale kaczyści odwrócili priorytety - u nich kłamstwo nie jest śródkiem do osiągnięcia jakiegoś, czasem pożyteczniego celu - insynuacja, pomówienie, kłamstwo, oszczerstwo jest celem samym w sobie, jest istotą kaczyzmu. Tak będzie do końcą świata i dwa dni dłużej.
Polityka nie jest zajęciem dla ludzi prawdomównych ale kaczyści odwrócili priorytety - u nich kłamstwo nie jest śródkiem do osiągnięcia jakiegoś, czasem pożyteczniego celu - insynuacja, pomówienie, kłamstwo, oszczerstwo jest celem samym w sobie, jest istotą kaczyzmu. Tak będzie do końcą świata i dwa dni dłużej.
Równie trudno wyobrazić sobie, że brat Jarosława Kaczyńskiego polecil mu przespać się, skoro zaraz miała się rozpocząć transmisja telewizyjna z uroczystości na katyńskim cmentarzu a według Bielana z rozmowy o "zdroiwiu matki" wynikało, że wszystko idzie według planu.
Komentarze