W nocy z 24 na 25 maja Rosja postanowiła najwidoczniej pobić swój własny rekord „misji pokojowej” — i przeprowadziła największy atak powietrzny od początku pełnoskalowej wojny. 367 dronów i rakiet wystrzelonych w stronę Ukrainy to kolejny „gest dobrej woli”. Najwyraźniej na Kremlu wciąż wierzą, że droga do pokoju wiedzie przez zgliszcza, ciała dzieci i zniszczoną infrastrukturę cywilną.
W wyniku tego „prezentu” zginęło co najmniej 12 osób, w tym dzieci. Ale spokojnie — to przecież nie obiekty wojskowe, tylko jeszcze jeden dowód na to, że Rosja prowadzi wojnę z przedszkolami, szkołami i akademikami. W Kijowie, na przykład, dron „przypadkowo” trafił w akademik — być może szukał punktu mobilizacyjnego NATO.
W obwodzie chmielnickim zginęły 4 osoby, 5 zostało rannych — rezultat uderzenia w cele cywilne. Rosjanie z uporem maniaka udowadniają: żaden zakład betoniarski, żaden dom kultury, żaden punkt medyczny nie zostanie bez „odpowiedzi” za swoje „zagrożenie”.
Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 266 dronów i 45 rakiet manewrujących. Bohatersko, bez wątpienia. Obrona działa, ale zasoby nie są z gumy. A jeśli partnerzy nadal się zastanawiają, czy dawać więcej systemów obrony — oto dowód, że to nie „można”, ale „trzeba było wczoraj”.
Rosja użyła kombinowanej taktyki. Trochę „Szahedów”, trochę rakiet, trochę piekła. Wszystko w jednym celu — przeciążyć obronę i pokazać wszystkim: nie mamy najmniejszego zamiaru się dogadywać. I tu należą się podziękowania: Rosjanie nawet nie udają, że chcą pokoju. Po prostu i otwarcie — totalna wojna.
A do tego — jaka troska o sąsiadów! Polskie Siły Powietrzne poderwały myśliwce w powietrze — bo kiedy setki rakiet lecą tuż przy twojej granicy, trudno pozostać obojętnym. Kreml po raz kolejny udowadnia: chcesz poczuć adrenalinę — zamieszkaj w kraju graniczącym z Rosją.
Oczywiście czas ataku wybrano „przypadkiem” — tuż przed Dniem Kijowa. Bo co może być „lepszym” sposobem na złamanie ducha ukraińskiego niż atak na stolicę przed jej świętem? Ale coś poszło nie tak: zamiast paniki — jeszcze więcej gniewu, zamiast strachu — jeszcze większa jedność. Jak zwykle — nie na tych trafili.
Masowe ataki na całą Ukrainę to już nawet nie „sygnał”, to neonowy napis: „Pokoju nie będzie”. Wszystkie te ataki na elektrociepłownie, wieżowce, szpitale — to nie pomyłka, to metoda. I jej nazwa to zbrodnia wojenna. Rosja po raz kolejny pokazuje, że jej prawdziwym celem nie są rozmowy, ale zniszczenie Ukrainy.
Ukraina potrzebuje natychmiastowej pomocy. I jeśli ktoś na Zachodzie wciąż wierzy w „racjonalnego Putina” — czas się obudzić. Rakiety nie przynoszą propozycji — przynoszą śmierć. A pokój, dopóki rosyjskie rakiety spadają na miasta, to taka sama fikcja jak „rosyjski humanizm”.
Każdy atak tylko hartuje Ukraińców. I dopóki Rosja wysyła rakiety zamiast dyplomatów, Ukraińcy będą odpowiadać tak, jak potrafią najlepiej — będą walczyć.
Inne tematy w dziale Polityka