Coraz bardziej słynny w Polsce ksiądz Woźnicki tylko na pierwszy rzut oka jest zjawiskiem egzotycznym. Potwierdza zresztą to sam KK, dla którego egzotyczny był np. ks. Boniecki czy ks. Lemański, ale bynajmniej nie człowiek, który stan świecki w zestawieniu z urzędniczą eklezją - czyli ze sobą - postrzega jako hołotę.
Ks. Lemański został suspendowany za zbyt odważny dialog chrześcijańsko żydowski - natomiast ks. Woźnickiemu niedogadywanie się z innymi chrześcijanami, wprost wręcz tytułowanie ich tłuszczą, w karierze kościelnej absolutnie nie przeszkadza.
Niedawno inny katolicki ksiądz deklarował wszystkim molestowanym przez siebie kobietom, że będzie je traktował jak szmaty, i że tak traktowane będą dodatkowo miały zaszczyt być w eklezjalnym pomieszczeniu. Teraz kolejny w imieniu Chrystusa naucza, że księdzu katolickiemu należy się pierwszeństwo w dostępie do toalety. Tym razem publicznej.
To nie tylko osobnicze predylekcje, ale i głęboka prawda o relacjach międzyludzkich w Kościele katolickim. W Kościele katolickim są bowiem owieczki i pasterze. Nie żadna wspólnota, tylko lepsi i gorsi. Szmaty i panowie. Hołota i mini Chrystusy. Hordy i arystokracja.
Nigdy nie potrafiłem objąć, jakie pokłady bezrefleksyjności trzeba w sobie mieć, by nie widzieć we wstąpieniu do klasy eklezjalnej krzyczącego zaprzeczenia idei równości, czy właśnie wspólnoty. By nie widzieć nieuchronności właśnie tego stawiania się ponad zwykłymi śmiertelnikami. Jak można w końcu, z pełnym przekonanie wynikającym tylko z tego, że się założyło jakąś sukienkę czy cudaczną czapę, bez wstydu wmawiać drugiemu człowiekowi pośmiertne zbawienie, w zamian za tylko regularnie inkasowane pieniądze za życia.
Oczywiście zdarzają się ludzie trafiający w szeregi eklezji w jakimś możliwym do uzyskania w tej maskaradzie zakresie kompetentni, ale ci zwykle najszybciej popadają w konflikt z hierarchią. I to już nie jest przypadek, a reguła. Jak Boniecki, Lemański, Hans Küng, Gużyński, Obirek i na całym świecie tysiące innych. Traktowani są przez hierarchię właśnie jak hołota i wyżęte szmaty.
Woźniccy, Jędraszewskie i Rydzyki dalej pasą swoje owieczki. Czasem tylko im się ta Ich Najświętsza Prawda z ust wyrwie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo