nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
243
BLOG

Korty imienia Kaczyńskich

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

Cholernie przewidująco rozwija się kolejna afera, w której Kaczyńscy są kulturowym tłem. I oczywiście politycznym. W zasadzie, to by można było kiedyś mówić, że PiS nadaje się co najwyżej do zarządzania stajniami, powinna wyjść pierwsza, niż ta u zarania rządzenia przez PiS ze stadninami. Byłby przynajmniej jakiś klasyczny zwrot akcji. Suspens bardziej by wybrzmiał.

A tak, to od razu było wiadomo, że spieprzą, splugawią i rozkradną wszystko co zauważą. Wyszło tylko to ich tchórzliwe podkradanie się. I jednak jakaś tam samoświadomość własnych kompetencji, oraz to kacze łypanie na boki, czy numer przejdzie. 

Teraz z pyska nie chcą puścić PZT, w którym niedawno zainstalowali swojego człowieka. Kolejny prezes tego samego formatu. Są jak ze sztancy. Przemoc domowa, mordowanie zwierząt ciągniętych na haku holowniczym, zaleganie po chodnikach. Przemocowcy, domowi nożownicy i bywalcy izb wytrzeźwień. Który to już zawodowy propagator tradycyjnej polskiej rodziny ze ściągniętymi spodniami?

W tle oczywiście również i kultura zbudowana na wisielcu, któremu niebieski ojciec funduje życiową przygodę na krzyżu. Przemoc w tej kulturze jest nie tylko fetyszem, ale i niezbędnym narzędziem, o czym zaświadczał chociażby Marek Jurek. Konkwista, indoktrynacja, konkordat. A jak nie chcesz tej kultury, to w dupę. Wiemy już dlaczego kobiety nie są KK wyświęcane? Za mało testosteronu. Tego męskiego miłosierdzia. Dać w mordę, by się nad nieszczęśnikiem móc z wdziękiem pochylić. 

Afera z prezesem Skrzypczyńskim, którego w Polskim Związku Tenisowym instalował inny, też oczywiście oficjalnie nie należący do PiS pisowiec Hoffman, pokazuje nie tylko jaki jest akceptowany przez obecnie rządzących model rodziny, ale i państwa. Gdzie jest teraz chociażby pisowski minister sportu? Po której stronie - predatora Skrzypczyńskiego czy ofiar - jest cała pisowska sympatia?

Sprzyjanie jest po stronie "kortów imienia Kaczyńskiego". Sądzi w ogóle ktoś, że pomysł, by jakimś kortom nadać imię smoleńskiego przemocowca wziął się bez związku z prezesem Skrzypczyńskim? Dziwi kogokolwiek, że synalek innego sportowego pisowskiego prezesa zalega  nachlany w trupa po rynsztokach? Że to jakiś przypadek? Że to wyjątkowe rodziny? 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo