nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
499
BLOG

KUJDA O KACZYŃSKIM

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 0

Ludowa kujda o małym rycerzu...


Ongiś onegdaj, gdy życiorysy swych konkurentów politycznych rycerz Kaczyński wielki apetyt jeszcze miał lustrować, z partyzanta czyli zza krzaka, zlustrowano mu jego własną lojalność, którą cnotliwa wtedy jeszcze sędziowska Kasta uznała za będącą li tylko kopią, a zatem podług Kasty fałszywką. Kilka lat później sprawę po cichu zamknięto, poniekąd ucinając tym sprawę zaprzeszłych akt rycerza Kaczyńskiego. Poniekąd.

Cały uzysk z tego taki, że wszystko co IPN i zgłodniały suweren polski na temat rycerza Kaczyńskiego jako skarb narodowy posiadają, to ta jedna jedyna - nawiasem tedy tutej tylko wtrącając, że całkiem miła - rozmowa rycerza z oficerem SB przy herbatce. No i rzeczona pseudokopia, któraż to pewnikiem przez samo swoje bycie kopią uznana była za fałszywkę. Na muzeum, choćby malutkie, dramatycznie mało. Na wyjaśnienie tajemnicy ubóstwa materiału, jeszcze mniej. Coś jak wpadnięty w przyszłości laptop do wanny.

Aż zdarza się cud. Pewien suweren, personalnie Nowak od Kujdy, i od zdekonspirowania tegoż przybocznego Kujdy rycerzowi Kaczyńskiemu, z uniżoną prośbą występuje do strażników narodowych z IPN o akta paszportowe obywatela Kaczyńskiego. Znowu nie ma, słyszy od wynudzonych śledczo strażników. Postanawia złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Takoż i składa. 

Diabli wiedzą czym zaniepokojony pion śledczy IPN niewłocznie również daje z kopyta. Jeszcze wczoraj znudzeni jak te mopsy, strażnicy narodowi znów czują się potrzebni. Narodowi zaś przy tej okazji przybywa w narodowych zbiorach cennej informacji, że rycerz Jarosław Kaczyński siódmego dnia lipca roku Pańskiego 1983, otrzymuje w końcu z nadania trzymających go w niewoli (choć nie w lochu) okrutników pozwolenie na rycerzowanie zagraniczne. Odtąd może już i dźwigać z kolan kraje mu ościenne. Złote Piaski, Krym, Berlin i Smoleńsk stają otworem. 

I dopiero kilka lat później rycerz ten, notabene przy owalnym stole, wywalczy wszystkim pozostałym rodakom paszporty i wczasy w prawdziwych gajach oliwnych. Sam natomiast, glejt swój już ten kolejny, w lustracyjnym wzmożeniu naprawiania historii nieszczęśliwie na swoje szczęście zagubi.

Zagubi, by nigdy już suweren jego wierny i ufny nie dowiedział się, kto w tej przez lata wiernej sobie rycerskiej parze był małym w niej tylko przybocznym, a kto prawdziwym w tej kujdzie rycerzem... 

 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka