Te niewiarygodnie absurdalne słowa padły w polskim Sejmie dokładnie 20 lat temu. Padły z ust człowieka, który katolicyzm uczynił centralną osią osobistej politycznej kariery. Marek Jurek, który z karania dzieci wręcz uczynił program polityczny. W jakim celu wygłaszał te brednie? W celu obrony jakiejś tradycji? W celu wykazania przewagi jakichś metod wychowawczych? Z troski o Polaków wrażliwość?
Swoje słowa obłudnie ubrał w jakoby to badania amerykańskich naukowców. Nie podając źródeł rzecz jasna. A dziwnym trafem wbrew temu, co mówią same już tylko statystyki o przemocy domowej na całym bożym świecie. Przemoc rodzi przemoc. Bite dzieci biją później same. A nierzadko najbliższych zabijają.
Marek Jurek jest tu tylko elementem tej ideologicznej machiny stawiającej samą ideę tradycyjnych metod ponad człowiekiem. To że dzisiaj byłby już ostrożny ze swoim przekazem, nie znaczy, że tak nie myśli. I że nie myślą tak miliony Polaków, przez poglądy m.in. Marka Jurka zainfekowanych.
System społeczny w którym żyjemy, jest głęboko chory. A jego obrońcy są, tak jak Marek Jurek, przemocowcami. Pozostaje tylko liczyć ofiary?
Inne tematy w dziale Polityka