nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
185
BLOG

Odpowiedzialność lekarska w szpitalu im. JPII

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 4

Ustalmy tylko podstawowe fakty i okoliczności.

1. Śmierć kobiety, której niekompetentni lekarze nie usunęli obumierającego płodu, który następnie wywołał zakażenie i w efekcie jej śmierć, nastąpiła w szpitalu, w którym dyrektorem był pisowski radny.

2. Sam szpital zobowiązał się swego czasu do niewykonywania (w jakimkolwiek przypadku) aborcji przez personel. 

3. Lekarze bez najmniejszego wątpienia kierowali się tzw. "klauzulą sumienia".

Zaraz wytłumaczę dlaczego punkt pierwszy nie mówi nic o lekarzach, chociaż notka jest o odpowiedzialności lekarzy, a dyrektor lekarzem przecież nie jest. Ale wpierw zastanówmy się, jakie ma szansę na przeżycie kobieta w dokładnie takiej samej jak zmarła pani Dorota sytuacji. Wg mnie kompletnie żadnej. Jeśli nie zadzwoni do mediów, rodzina jej nie wydostanie z owej przechowalni relikwii, lub nie wyjdzie na własne życzenie i nie uda się do innego szpitala, znikąd nie ma pomocy. Jest w pułapce.

Punkty 2 i 3 nie mówią o tym samym. Punkt 2 dotyczy dyspozycji kościelnej kurii, i chodzi o swoisty handel wymienny - niewykonywanie aborcji w zamian za możliwość obrania patrona szpitala. Zatem nie "klauzula sumienia", tylko urzędniczy deal za plecami lekarzy. Kuria to bowiem nic innego jak sekretariat biskupi.

Dlaczego więc pierwszym punktem jest informacja o politycznej przynależności dyrektora szpitala, chyba już się samo wyjaśniło. Lekarze zawsze mają zwierzchników. A za PiS dodatkowo i komisarzy, którzy niekiedy nie są lekarzami, zawsze natomiast ustalają zasady i procedury leczenia.   

Czy mogłoby się zdarzyć w prywatnej klinice? Teoretycznie mogłoby, bo lekarzowi w RP za aborcję grozi więzienie. Ale się nie zdarza, bo kuria i pisowscy urzędnicy nie każą kobietom w prywatnych klinikach leżeć nogami do góry. Nie mają do prywatnych klinik wjazdu, nawet gdy właściciel jest regularnym katolikiem. Niezainfekowane PiSem lecznice i lekarze wyznają szanowanie pacjenta i leczenie, a nie polityczne pierwszeństwo płodu. 

Trzymanie nóg do góry to ani procedury lekarskie, ani nie eufemistyczne 'niedopełnienie obowiązków', o których czaruje minister Niedzielski. To mordowanie w majestacie prawa. Państwo polskie łapami fundamentalistów (i rzekomą odpowiedzialnością lekarską) morduje kobiety. Lekarz to nie bowiem ten, który ma tylko tytuł, ale który potrafi (i chce) dodatkowo leczyć. Drobna różnica, panie Niedzielski. Lekarz, który nie chce leczyć, lub się PiS boi, to pisowski lekarz. Może sobie i nie popierać PiS, ale skoro ze strachu popiera swoich szantażystów, jest ich. Czas to wyraźnie powiedzieć, a nie zachęcająco głaskać po główce i współczuć.

Zatem minister Niedzielski powinien kierować swój obłudny i bezczelny spicz o zmianach do siebie i swoich szantażowanych ofiar, a nie do lekarzy. Odpowiedzialność nie jest lekarska, jest kościelno pisowska. Obłuda jest tym większa, że prywatna klinika w przypadku zbyt nachalnego wtrącania się w procedury lekarskie księdza czy pisowskiego głupka, błyskawicznie skierowałaby sprawę do sądu. Lekarze bez polityczno religijnego nadzorcy leczą. Odwrotnie natomiast, to już niestety wiemy: nogi do góry i zobaczymy co kobiecie przyniesie opatrzność...

I kompletnie nic się w tym systemie nie zmieni, dopóki w Polsce nie nastąpi zmiana władzy.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka