Prezes w takich sytuacjach zazwyczaj ogranicza się do co najwyżej: nie bądź tłustym kotem. Coś tam pokrzyczy, niby to paluszkiem pogrozi ustawiając się profilem do kamery, ale krzywdy z byle 'nawet nie aferki" nie zrobi. A tym razem był ponoć wręcz zszokowany. Niestety rzecznik Bochenek nie precyzuje dokładnie czym.
Ilością hektarów? Morawieckim wprawdzie tylko na 15 hektarów pozwolił, ale przecież na boga, co to jest 160 hektarów, gdy Polska ma ich grubo ponad 30 milionów?! Niemożliwe więc, że hektarami. Przebitką, no bo premier Morawiecki aż takiej przecież z kolegą biskupem nie wykręcił? Znaczy, że ma odwagę do interesów jak Daniel Obajtek, a tego to prezes osobiście na rękach nosił.
Czymże więc prezes jest tak zszokowany? Spekulacją cenami paliw przez Obajtka nie był. Lodówkami dla gospodyń, sikawkami dla strażaków, kartonowymi czekami dla pisowskich figurantów i willami dla narodowych faszystów z kasy ofiar przestępstw też nie.
Może więc ten cały Telus faktycznie popełnił jakiś drobny, lecz koszmarny błąd? Patrząc teraz tylko z perspektywy prezesa, to ja naprawdę nie wiem jaki. Kompletnie nie chce mi się wierzyć, że poseł Telus mógłby posunąć się aż do tego, żeby się nie podziałkować z prezesem. Z partią, która przygarnęła, nakarmiła i karmić już zawsze obiecała. No w to, to jednak nie uwierzę.
Jakieś więc pomysły? Przypuszczenia jakieś, co tak naprawdę mogło zszokować prezesa? No bo 26 poważnymi zarzutami dla Ziobro nie powinien się aż tak chyba przejmować. Tam przecież czujnie, choć praktycznie w ostaniej chwili, ale alibi sobie jednak jakieś tam uszykował.
Możliwe więc, żeby tutaj też chodziło tylko o alibi? Wtedy nie potrzeba szukać dalej, tylko faktycznie z szacunkiem należy prezesowi przyznać, że zszokowanie to bardzo dobry pomysł.
Co swoją drogą tylko potwierdza, że naprawdę przejmuje się kierownictwem tą grupą. I przyznać trzeba, że kieruje doskonale. Wszyscy dookoła idą siedzieć, a zszokowany on z tym ostentacyjnie wypiętym brzuchem wciąż nie.
Inne tematy w dziale Polityka
