KrzysztofPodracki KrzysztofPodracki
94
BLOG

Podwyżki akcyzy na alkohol: rządowa troska o zdrowie czy maska dla budżetowych tarapatów?

KrzysztofPodracki KrzysztofPodracki Gospodarka Obserwuj notkę 9
Prezydent Karol Nawrocki stanowczo zapowiedział, że skorzysta z prawa weta wobec projektu ustawy podwyższającej akcyzę na alkohol, jeśli tylko trafi ona na jego biurko. W opublikowanym na łamach Polskiego Radia 24 oświadczeniu głowa państwa krytykuje plany rządu, wskazując, że pod pozorem troski o zdrowie publiczne kryje się próba łatania dziur w budżecie państwa. Tymczasem Rząd forsuje podwyżki podatków na alkohol, tytoń i napoje słodzone, tłumacząc je dbałością o dobro Polaków. Czy jednak intencje władz są tak czyste, jak deklarują?

Jak donosi portal money.pl, projekt rządu na 2026 rok przewiduje znaczący wzrost akcyzy: o 15 procent na wyroby spirytusowe, wino i piwo. W rezultacie za półlitrową butelkę wódki zapłacimy około 29,40 zł, czyli o 4 złote więcej niż obecnie, a cena półlitrowego piwa wzrośnie z 3,15 zł do 3,25 zł. Podwyżki obejmą także wyroby tytoniowe – paczka papierosów może kosztować nawet 24 złote, drożejąc o 2,7-3,1 zł. Wzrośnie również podatek cukrowy: opłata stała za litr napoju słodzonego skoczy z 50 do 70 groszy, a zmienna za cukier podwoi się do 10 groszy za gram powyżej normy. 


Oficjalnym uzasadnieniem tych zmian jest troska o zdrowie Polaków – mniejsze spożycie alkoholu i tytoniu ma przełożyć się na spadek problemów społecznych i zdrowotnych. Jednak kulisy decyzji rządu rzucają cień na te deklaracje. Budżet państwa zmaga się z rosnącym deficytem, szczególnie nasilonym od połowy 2025 roku, a przyszły rok, jako przedwyborczy, wymaga finansowania licznych obietnic a także rosnących kosztów modernizacja armii. Podwyżki akcyzy mają przynieść miliardy złotych do skarbu Państwa i tu pojawia się pytanie czy zdrowie obywateli jest rzeczywistym priorytetem, czy jedynie pustym sloganem.


Tym, co budzi szczególne wątpliwości, jest dwulicowa postawa rządu wobec branży alkoholowej. Z jednej strony władze nie zamierzają ograniczać reklamy alkoholu, która w przestrzeni publicznej – na billboardach wzdłuż dróg, w miastach czy podczas sponsorowanych wydarzeń sportowych – jest wszechobecna. Branża piwna, będąca jednym z głównych mecenasów imprez masowych, generuje ogromne zyski, a podatki z tych działań płyną szerokim strumieniem do budżetu. Z drugiej strony rząd chce podnieść akcyzę na alkohol i ubiera to w narrację troski o zdrowie. Taka polityka budzi podejrzenia o hipokryzję: państwo czerpie korzyści z promocji konsumpcji, by następnie karać za nią podatników wyższymi podatkami.


W tle pojawiają się inne konsekwencje tych decyzji. Eksperci zwracają uwagę na ryzyko wzrostu szarej strefy – droższy alkohol legalny sprzyja rozwojowi nielegalnego handlu. Ucierpieć może także sektor rolniczy, dla którego wyższe koszty produkcji alkoholu oznaczają spadek rentowności. Choć oficjalnie ograniczenie dostępności ekonomicznej alkoholu jest krokiem w stronę zmniejszenia jego spożycia, co w dłuższej perspektywie mogłoby przynieść korzyści społeczne, prawdziwe intencje rządu wydają się bardziej prozaiczne – chodzi o pieniądze.

Prezydent Nawrocki, konsekwentny w swoich deklaracjach stabilizacji podatków, nie kryje oburzenia. „Nie pozwolę, by pod pozorem troski o zdrowie Polaków sięgano głębiej do ich kieszeni” – stwierdził, zapowiadając weto wobec projektu. Jak podaje Polskie Radio 24, jego stanowisko może skutecznie zablokować plany rządu, przynajmniej na razie.  

dziennikarz, bloger, miłośnik zdrowia i wspinaczki górskiej. Pasjonat aktywnego stylu życia, promujący równowagę między ciałem a umysłem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Gospodarka