Blagier Quwerty, płodny jak wataha dzików notkami oddającymi jego urojenia na temat katastrofy pod Smoleńskiem tym razem mnie rozśmieszył.
Aerodynamika praktyczna - lot z urwaną końcówką skrzydła-"katastrofa" Tu-154 c.d.
Co w tym śmiesznego?
Ano, zarówno badania amerykańskie, jak i te zlecone przez "podkomisję" Wojskowej Akademii Technicznej pokazują, że Tu-154 po utracie rzeczonej końcówki skrzydła również, jak najbardziej, byłby w stanie utrzymać się w powietrzu. Wszystko zależy od prędkości, o czym rzeczony blagier "zapomniał" wspomnieć w swojej notce z Focke-Wulfem. Trudno chyba przypuszczać, żeby Focke-Wulf prowadził walkę z Supermarine Spitfire na prędkościach bliskich prędkości podejścia do lądowania.
Ale koroną bezmyślności blagiera i jego akolitów z profesorem, jak by nie było, Rafałem Brodą jest zestawnie ww. notki opublikowanej 14 kwietnia 2019 z notką
Szczur Artymowicza wspierany przez ruskie trolle - "katastrofa" Tu-154 ,v.2
opublikowaną 8 kwietnia 2019.
W tejże to notce blagier Qwerty przekonuje czytelników, że Tu-154 w konfiguracji i przy prędkości podejścia do lądowania jest tak niestabilny w locie, że nie da się nim bezpiecznie wykonać nawet lotu ma małej wysokości; cytując miszcza
"szczura to można wykonać awionetką ale zupełnie nie- samolotem Tu-154, dużym i bardzo trudnym w sterowaniu w konfiguracji do lądowania- dodatkowo wyjątkowo podatnym na rozchwianie równowagi lotu w kanale podłużnym - jak to fachowo nazywają ;
Tłumacząc to na język potoczny :
gdy samolot Tu-154 z wysuniętymi klapami i podwoziem wykonuje manewr typu pochylenie( dziobu w dół) w celu zniżenia czy podniesienie dziobu w celu zmniejszenia prędkości opadania jest bardzo trudno po takim manewrze wrócić do stanu równowagi - samolot oscyluje - znów dziób w gore, potem znów dziób w dół - zmienia się prędkość opadania co na małej wysokości jest niebezpieczne. Dlatego samolotem Tu-154 nie wolno wykonywać na ścieżce poniżej 250m już żadnych istotnych korekt prędkości opadania."
Czyli 8 kwietnia 2019 Tupolew po niewielkiej korekcie sterami wpadał w jakieś tragiczne oscylacje, a już sześć dni później, 14 kwietnia 2019, po impulsie spowodowanym utratą 6 m rozpiętości skrzydła leciał sobie w urojeniach Qwerty/Niegracza/Provoca i jak tam się ten(ci) blagier jeszcze zwał jak gdyby nigdy nic tuż nad ziemią
Blag Qwerty wcale nie trzeba obalać. Wystarczy chwilę poczekać by w którejś kolejnej notce sam obalił własne "tfierdzenia". Ale sześć dni to już chyba rekord. Towarzysze Qwerty. Ustalcie zeznania, albo wywalcie tego durnia kierownika zmiany.
Komentarze