robimy coś pierwsi, a nie jesteśmy tylko tymi, którzy reagują. Mieliśmy drobną wprawkę podczas sprawy nachodźców w UE. Ale wtedy tylko sprzeciwiliśmy się skutecznie ustaleniom podejmowanym przez większych i mocniejszych od nas, w UE. To na pewno pozwoliło politykom, nie tylko wytrawnym wyjadaczom, także tym młodszym, sprawdzić cenę stanowczości własnego stanowiska.
No, ale w UE to trochę łatwiej - można znaleźć jakiegoś sojusznika i wtedy, przy naprawdę bardzo niesprzyjających okolicznościach, oprzeć się na nim.
Teraz, przez ostatnie 10 dni byliśmy świadkami festiwalu przeróżnych nacisków na Polskę - głównie na Prezydenta - aby nie podpisywał noweli do ustawy. Najciekawszy był nacisk z Izraela - że trzeba przedyskutować sprawę, powołać zespoły - i wtedy się zobaczy. Polska posłusznie powołała natychmiast zespół i czekała na reakcję Izraela. Im się jednak wcale nie spieszyło z podobną akcją. Na naszym podwórku pani ambasador sztorcowała nas, że jak Prezydent ustawę podpisze, to wtedy już nie będzie o czym rozmawiać. To się chyba nazywa w języku prostych ludzi szantaż.
A po podpisaniu okazało się, że można dalej rozmawiać, że można ewentualnie coś poprawiać - i w tym momencie akcji jesteśmy pierwsi. Izrael nas goni i ma nadzieję, że coś ugra. Oby nie dogonił lub gonił długo, do utraty tchu :-)
Inne tematy w dziale Polityka