kemir kemir
1419
BLOG

Czas technokratów

kemir kemir UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

"Stwarza się wrażenie otwartej, zupełnie swobodnej dyskusji. Wszyscy co prawda mówią mniej więcej to samo, ale to nikomu nie przeszkadza. Jest wolność, ale my nie mamy alternatywy. Cały czas mamy do czynienia z tymi samymi poglądami, które są nieustannie wałkowane. Ale to działa. (…) Wrażenie, które stwarzają media, polega na tym, że kiedy jesteście wściekli, macie poczucie, że takich jak wy jest mniejszość, a rozwiązania wszelkich problemów dostarczą eksperci. Jest to bardzo kreatywny przemysł, zatrudniający wielu ludzi, którzy boją się, że stracą pracę. Wynikiem tej sytuacji jest to, że nie dyskutujemy o rzeczywistych problemach, nie włączamy do tej dyskusji innych ludzi i nie szukamy rozwiązań."


Słowa Noam Chomsky'ego, wybitnego amerykańskiego językoznawcy, filozofa i jednego z najczęściej cytowanych naukowców na świecie, jak ulał pasują do wszechobecnej pandemicznej i postpandemicznej (?) "nowomowy" o nowych ładach - nie tylko w Polsce. Według obliczeń Międzynarodowego Funduszu Walutowego światowa gospodarka tylko w 2020 r roku straciła przez koronawirusa 6,7 bln dolarów. W rzeczywistości straty są znacząco większe, ponieważ obliczenia dotyczą straty w stosunku do roku 2019, a przecież to nie jest tak, że w 2020 gospodarka stałaby w miejscu.


Ale o stratach się właściwie nie rozmawia, zupełnie jakby ich nie było. Wręcz przeciwnie - można odnieść wrażenie, że pandemia w jakiś cudowny, czarodziejski sposób sprawiła nastanie czasów prosperity, w której za ogromne pieniądze zbudujemy nowy porządek świata, "Nowy Ład", w którym społeczeństwa będą rosły w siłę i będzie im się żyło dostatniej. Rzecz jasna w otoczeniu kwitnącej zieleni, w czystym i zdrowym powietrzu, w ciszy delikatnie tylko przerywanej szumem elektrycznych serwonapędów aut zbudowanych z ekologicznych materiałów. Prąd w gniazdkach popłynie z nowoczesnych paneli fotowoltaicznych - nieważne, że wyprodukowanych z surowców wydobywanych w ekstremalnych warunkach przez chińskich niewolników i produkowane w fabrykach z gigantycznym poborem energii... z węgla. Tak z grubsza, rzecz jasna w sporym uproszczeniu, wyglądać ma świat według Dokumentu Przekształcamy nasz świat: Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju (Transforming our world: the 2030 Agenda for Sustainable Development ) przyjęty przez Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ). To program działań o bezprecedensowym zakresie i znaczeniu, definiujący model zrównoważonego rozwoju na poziomie globalnym. Jego ramy wykraczają daleko poza do tej pory realizowane cele. W Polsce, już na początku 2016, roku wtedy "tylko" minister Mateusz Morawiecki przedstawia "plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju". Jak mówił wtedy, "to strategia, która ma pozwolić Polsce znaleźć się w "oku cyklonu" rewolucji cyfrowej", energetycznej, ekologicznej, pracy, płac itd. Jeżeli wczytać się dokumenty oenzetowskiej "Agendy" i dokumentów rządowych to różnic nie ma. Poza nazwą, bo pojęcia Agenda 2030 nigdzie się właściwie nie używa, niuanse tego dokumentu sprytnie maskuje się pojęciem "zrównoważonego rozwoju".


Zazwyczaj ludzie spotykający się z koncepcją "zrównoważonego rozwoju” słyszą o działaniach na rzecz "zdrowszej" planety, ekologicznego życia, spójnego, inkluzywnego społeczeństwa, większej demokratyzacji, prokonsumenckich rozwiązań itp. Brzmi bajkowo, jest niesamowicie chwytliwe, wszyscy tego chcemy. Ale jak głosi znane powiedzenie: diabeł tkwi w szczegółach - choćby takich, jak regulacje prawne, kiedy wdrażane będą konkretne elementy "zrównoważonego rozwoju". Nowa rzeczywistość wymaga bowiem nie tylko zmiany naszych nawyków i postrzegania spraw codziennych, ale także wytrwałości w zmaganiu się z utrudnieniami, których już jest bez liku. Cena za więcej zieleńców, zbiorników retencyjnych, ogrodów na dachach, sadzenie drzew, walkę ze smogiem, ścieżki rowerowe, czy poczucie, że ma się realny wpływ na funkcjonowanie wspólnoty, przełoży się na rosnące koszty prądu, wody, ścieków, śmieci, czy zwiększanie opłat za parkingi oraz wyłączanie coraz większych obszarów śródmieścia z ruchu dla samochodów. To dogęszczanie miast i obniżanie jakości wielu produktów, usług, niższe standardy budynków, liczne mądre i absurdalne zakazy, nakazy i ... kary. Pisząc te słowa, przysłowiowej Ameryki nie odkrywam - przecież to już się dzieje.


Główną ideą przyświecającą propagatorom Agendy 2030, czyli "zrównoważonego rozwoju" jest ustanowienie technokratycznych rządów w większości państw świata, które w nowym, technokratycznym ustroju przejmą kontrolę nad środkami produkcji i czynnikami społeczno - demograficznymi. W rewolucji, w której chcąc nie chcąc uczestniczymy, chodzi o zachowanie przewagi globalnych monopoli, skrępowanie narodowych gospodarek, czyli o  utrzymanie i pogłębienie globalizacji. W praktyce oznacza to koniec suwerenności państw narodowych, zwłaszcza tych mniej znaczących - jak np. Polska. Spełniają się sny marksistów o budowie nowej cywilizacji, "nowego człowieka", którego "energia tożsamościowa i religijna” zostanie wykorzystana i przekierowana na tworzenie "społeczeństwa egalitarnego” i "otwartego”, zarządzanego przez technokratycznych oligarchów. Bardzo pojemna koncepcja "zrównoważonego rozwoju", próbująca regulować wszystkie dziedziny ludzkiego życia (w tym relacje rodzinne, społeczne, ekonomiczne, polityczne, religijne itp.), głęboko ingeruje w sferę moralną, z czego sobie jeszcze sprawy nie zdajemy. Tak naprawdę rządy technokratów i całościowe - wg. ich koncepcji - rozwiązania wszelkich problemów ekonomicznych, społecznych i politycznych, utrudniających funkcjonowanie korporacji i szybko bogacącej się grupy finansistów w erze "wielowątkowej" gospodarki, to także sposób – niestety – na rozprawienie się z Kościołem katolickim oraz wszelkimi strukturami hierarchicznymi, patriarchalnymi i zakorzenionymi w prawie rzymskim.


Demokracja, protesty, demonstracje wolnościowe? Nie żartujmy, pandemia pokazała stan demokracji i wolnościową kondycję "demokratycznych" społeczeństw. Ludzie są gotowi na nowy styl życia, ograniczenie szeroko pojmowanej wolności i swobód, upowszechnienie rolnictwa genetycznie modyfikowanego, upowszechnianie sztucznego mięsa,  wymuszanie diety wegańskiej i spożywania insektów w miejsce pełnowartościowej wołowiny itp. Są gotowi na życie bez gotówki, cyfrową kontrolę i cały szereg nakazów i zakazów. Wystarczy, że wszystko pięknie wytłumaczy "ekspert". Gdyby "ekspert" zalecił obowiązek szczekania przed wejściem do sklepu i szczekanie byłoby testem na covid - psy miałby poważną konkurencję. Tak to działa, co kapitalnie opisał Chomsky. Mamy ekspercki dogmat i "dyskusję" na płaszczyźnie politycznych "elit, które "ekspertów" zatrudniają. Ot, cała "demokratyczna" dyskusja, obudowana sloganami typu "to dla naszego bezpieczeństwa i naszego dobra". Zatem wdrożenie "zrównoważonego rozwoju", czyli "Nowego Ładu" nie stanowi żadnego problemu, szczególnie, że polski "Nowy Ład" zaczął od obietnic rozdętego interwencjonizmu i wpompowywania w gospodarkę ogromnej ilości pieniędzy. Jak mantrę premier i prezes PiS powtarzają hasło, że 18 mln osób ma skorzystać na owej redystrybucji dochodów. Ale kto za to zapłaci? Odliczając niemal 10 mln dzieci, oznaczałoby to, że w różnym stopniu złożyć się ma na to ok. 10 mln pozostałych Polaków” – zauważa Krzysztof Adam Kowalczyk na łamach „Rzeczpospolitej”. Ale "eksperci" już tłumaczą ile dobra wniesie rozdawnictwo. To już postanowione, bo premier Morawiecki, jak na na technokratę i bankowca przystało, trzyma się kultury korporacyjnej i trudno mu nie być człowiekiem przywykłym do rządów "centrali", która ostatecznie decyduje – czy to z Brukseli o wytycznych czy z gabinetu Kaczyńskiego o tym, kto ma być ministrem i co ma robić.


W ogóle zresztą obecny rząd składa się z jakichś dziwnych ministrów - mamy do czynienia z degradacją stanowiska ministra. Czy w ciągu ostatnich tygodni widzieliście lub słyszeliście ministra spraw zagranicznych, wewnętrznych? Większość rodaków nie wie, co to są za ludzie. Wygląda też na to, że Jarosław Kaczyński na stare lata porzucił wizerunek patrioty i państwowca, stając się technokratycznym guru drugiego planu. Wyborcy PiS zaczynają liczyć, ile inflacja, kryzys i pandemia zjadły im pieniędzy - nie tylko z 500+. W tej sytuacji pole manewru się zmniejszyło i może lepiej stanąć za czyimiś plecami. Nawet za cenę własnej legendy i ambicji. Korporacje nie bez przyczyny mają swoją hierarchię.
 


Zacząłem od cytatu światowego klasyka - zakończę polskim Onufrym Zagłobą. "Ofiaruj, wasza dostojność, królowi szwedzkiemu w zamian Niderlandy". I byłoby to nawet zabawne, gdyby nie to, że za te "Niderlandy" przyjdzie nie nam , ale naszym wnukom słono płacić. Technokraci długów nie umorzą.  I oby michę ryżu dali...
 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka