kemir kemir
916
BLOG

Słoń w ciasnym pokoju

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 57

To już nie jest "Specjalna Operacja Wojskowa”, ale prawdziwa wojna. Cele są rozległe, podobnie jak środki. Wyraźne. Moskwa niedoszacowała poparcia Zachodu dla nieszczęsnego ukraińskiego narodu, nie doceniła także bohaterstwa wojsk i determinacji Ukraińców zeszłej wiosny. Lekcja została jednak szybko odrobiona i armia rosyjska w ciągu kilku miesięcy dokonała realnego wzrostu siły i skuteczności we wszystkich dziedzinach. Od teraz Władimir Putin, pragmatyczny fatalista, rozdrażniony kłamstwami "kolektywnego Zachodu”, nie ma innego wyjścia: żeby zachować twarz - musi dopiąć swoje militarne cele. Tym bardziej, że wygrywa na polu bitwy, a wojna wręcz "służy" rosyjskiej gospodarce.  Amerykanie o tym wiedzą, ale wolą bezwstydnie poświęcać Ukraińców do momentu, kiedy będą mogli im powiedzieć: "próbowaliśmy wszystkiego, ale musimy się wycofać i negocjować. Im dłużej będziemy czekać, tym bardziej bolesne będą negocjacje i utracicie znaczne terytoria". Możemy takiej projekcji zaprzeczać, oburzać się na samą myśl o takim końcu, uważać to za niedopuszczalne, zaklinać rzeczywistość, ale tak właśnie jest/będzie.


Rok  po wybuchu wojny można się zastanawiać, czy bardziej ranny jest rosyjski niedźwiedź, czy amerykański orzeł i europejskie wróble. Ukraina przegrała ten konflikt kilka miesięcy temu i jeśli NATO nie zaangażuje się (ze wszystkimi związanymi z tym zagrożeniami politycznymi i militarnymi) w otwartą konfrontację z Rosją, Kijów nie będzie w stanie, z wielu powodów, (przede wszystkim ze względu na kwestie liczebności armii i stan uzbrojenia) odwrócić losów wojny. Musimy zatem wyrwać się z nieodpowiedzialnego kłamstwa, jakie podtrzymują media, zwłaszcza w Polsce, na temat "zwycięstwa Ukrainy” czy "klęski Rosji” i zacząć traktować ten dziejący się wojenny dramat na poziomie realności i konsekwencji z tego wynikających. Główny nurt mediów ponosi w tym względzie bardzo dużą odpowiedzialność. Czas zakończyć informacyjną "biedę" i odejść od czystej propagandy. Zamiast bełkotu o "ruskich onucach", o "konspiracyjnej piątej kolumnie”, czy o "pożytecznych idiotach Putina", zamiast nawoływań do  narodowego polowania na czarownice, godnego najgorszych wzorców totalitarnych - kiedy nie brak głosów, że "to nie nasza wojna" - należy wezwać wszystkie strony do jak najszybszego powstrzymania tej śmiercionośnej i bezsensownej już wojny.


Rząd Morawieckiego - jak zwykle zresztą - nie myśli o przyszłości, w której najprawdopodobniej znów "inni" ponad naszymi głowami, bez pytania nas o zdanie i bez zaproszenia do negocjacyjnego stołu, zdecydują o granicach, ustrojach i pozycji naszych sąsiadów. Nam pozostaną resztki z pańskiego stołu i status służących, których zasadniczą rolą jest słuchanie i wykonywanie poleceń. Zachód prędzej czy później wróci do politycznych i gospodarczych relacji z Rosją ( być może ograniczonych, ale jednak), Polska na tym tle będzie tylko rusofobicznym pariasem, od którego należy się trzymać z daleka. W Europie i na świecie już jest sporo takich opinii, dlatego  ośmielam się wyłożyć na dyskusyjny stół pewną radę: niech polskie media  zainteresują się wreszcie globalnym kontekstem tego konfliktu w Europie, tym, co się mówi i o czym decyduje w Pekinie, New Dehli, Teheranie, Ryadzie, Ankarze, Baku, Kairze, a nawet w Berlinie czy w Rzymie! Czas nawiązać połączenia i zmienić mały obiektyw teleskopu na szeroki kąt. Znaleźć czas na ciekawe materiały z Youtube, gdzie dobry tuzin byłych żołnierzy ( mam na myśli wojskowych amerykańskich lub brytyjskich) i byłych  pracowników  wywiadu, każdego dnia szczegółowo wyjaśniają, co naprawdę dzieje się na Ukrainie i jaki ma to wpływ na całą światową dyplomację.


Bo nie da się uciec od faktów. Także bardzo niewygodnego z punktu widzenia medialnej papki faktu, że Rosja wolała wojnę i potępienie Zachodu niż ryzyko, że jej istnienie będzie zagrożone przez zainstalowanie bazy NATO na jej bezpośredniej granicy. Przez ponad 15 lat wyrażała swoje obawy dotyczące bezpieczeństwa niezliczoną ilość razy i na wszystkich forach. Amerykańscy stratedzy doskonale o tym wiedzą i wykorzystali to do realizacji własnych celów, które już wielokrotnie wyjaśniał m.in. H. Kissinger, Macgregor czy G. Friedman. Obecna eskalacja sprawia, że ​​z każdym dniem coraz bardziej prawdopodobne jest ostateczne ogólne spustoszenie w wyniku przypadku lub świadomego apokaliptycznego działania, biorąc pod uwagę choćby rosyjską przewagę technologiczną w zakresie broni hipersonicznej. Na co czekamy?  Żeby się obudzić w zgliszczach, scenerii i "technologii" epoki kamienia łupanego i dopiero wtedy powiedzieć stop?


Z europejskiego punktu widzenia jest jeszcze jedna ważna sprawa, którą koniecznie trzeba poruszyć. Usytuowana jest ona na poziomie wartości wolności, tolerancji, demokracji i równości, które stanowią fundament powojennej Europy i jej rzekomego "moralnego” obowiązku. Chór wściekłych podżegaczy wojennych, którzy wykrzykują swoją nienawiść do Rosji, czynią to w imię tych samych "wartości”, które dają się skojarzyć z obecnym rządem ukraińskim. Rządem "demokratycznym" (sic!), który zdelegalizował partie polityczne i media opozycyjne zabraniając także używania języka rosyjskiego. Co gorsza z rządem,  który od lat integruje ukraiński system polityczny z siłami ultra-nacjonalistyczne bojówek, których przemówienia, rytuały i emblematy świadczą o wszechobecnym piętnie ideologii nazistowskiej o niezliczonych z nią powiązaniach. W imię praw człowieka i wolności, Europa, która chce być pacyfistyczna i oświecona, broni i finansuje kraj ze szaleństwem antyslawizmu z podtekstem supremacji w regionie. To jest kompletne, absurdalne pomieszanie wartości, jakaś kosmiczna hipokryzja skrzyżowana z "filozofią Kalego".


Wszystko to sprawia, że mówimy o wojnie egzystencjalnej, ale nie tylko dla Rosji. To wojna o przyszłość świata i linię sił dla bezpieczeństwa w Europie. Chodziło o to, by raz na zawsze odciąć Rosję od Europy. Zrobione. Chodziło o uzależnienie Europy od amerykańskiego gazu. Zrobione. Żaden europejski przywódca nie znalazł winnego w sabotażu gazociągów NS 1 i 2. Podstawa niemieckiej potęgi przemysłowej zniknęła, Niemcy są w prawie w punkcie wyjścia, czyli tym po zakończeniu II Wojny Światowej. Zrobione. Polska wykazała się skrajną uległością i jest bardziej wroga Rosji niż Ukraina. Przy tym prawie kompletnie się rozbroiła. Zrobione. Co jeszcze ma być "zrobione"? Co jeszcze zdeterminuje wszechobecna Nienawiść, która zdominowała każdą debatę? O czym my w ogóle rozmawiamy? O Ukrainie, która jest w kawałkach i prawdopodobnie zostanie podzielona? Czy ktoś rozmawia o tym, że ukraiński naród cierpi z powodu szaleństwa rządu, który obiecał im pokój z Rosją, a tylko wzniecił wojnę? Kto myśli o ukraińskiej młodzieży, która nie mogła uciec na czas i jest wysyłana na front bez przygotowania do desperackich ataków, które mają ukryć przed światem nierównowagę sił i pozwolić wyżebrać następne miliardy i stosy broni?


Ukraina stała się państwem "tragicznym", jak u Arystotelesa, który pierwszy "wymyślił" tragicznego bohatera. I tak jak arystotelesowski bohater tragedii, Ukraina musi budzić wśród publiczności poczucie litości lub...  strachu.  Bo tak naprawdę Zachodowi nie chodzi wcale o ratowanie Ukrainy, ale poświęcenie jej na amerykańskim ołtarzu pragnienia osłabienia Rosji. OK, tylko jakim kosztem? Ukraina płaci za to ogromną cenę, a my, Polacy, jesteśmy chętni zapłacić jeszcze więcej. Przynajmniej tak wynika z deklaracji rządu PiS. Wpuściliśmy do ciasnego pokoju słonia, który nas może zmiażdżyć. I najgorsze jest to, że mało kto tego słonia widzi. Ta ślepota jest porażająca...
 


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka