kemir kemir
3132
BLOG

Państwo na piasku

kemir kemir Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 257

Budujemy nasz dom na piasku
cena nie gra roli dziś,.....

/Sylwia Grzeszczak,"Małe rzeczy"/ 


Ośmioletnie rządy ekipy Tuska zawsze kojarzyły mi się ze zgrają chłoptasi w krótkich majtkach, którzy zajęli największą piaskownicę w  kraju. Kiedy nielubiany dzieciak zbuduje zamek z piasku, reszta rzuca się na ten zamek z furią, depcząc budowlę i waląc grabkami na oślep. Tak właśnie wyglądała polityka Tuska, który "nielubianych dzieciaków" tępił wyjątkowo zaciekle i mściwie. Kiedy wszystkich takich wytępił, ze zgraną i swoją już ferajną, zaczął rządzić  wszystkimi piaskownicami w Polsce. Dzięki dostawom piachu i łopatek "made in Germany" zrobił z Polski "piaskownicowe" mocarstwo i na bonus dał nawet ciepłą woda w kranie, żeby  z piachu i kurzu się od czasu do czasu obmyć. Domy na piachu, fasadowe budowle dosłownie i w przenośni, to znak firmowy, tej niesławnej ekipy chłoptasi w krótkich majtkach, którzy w przerwach od haratania w gałę, potrafili w nieprawdopodobny sposób przykrywać swoją nieudolność, głupotę i absolutną amatorszczyznę w zarządzaniu państwem. Posiedli przy tym fenomenalny profesjonalizm w kłamstwie, obłudzie, manipulacji i służalczości wobec dostawców piachu i łopatek. Dostawcy w nagrodę herszta tej zgrai ubrali nawet w garnitur od Armaniego i posadzili na brukselskich salonach. Siedzi tam do dziś, ale mentalność krótkich gaci pozostała niezmienna...

Kiedy Prawo i Sprawiedliwość w 2015 roku, spektakularnie i definitywnie przegoniło z piaskownicy chłoptasi, kiedy zdecydowanie i skutecznie zaczęło burzyć fasadowe budowle, kiedy ciepłą wodę w kranie zaczęło zastępować zmaterializowanymi efektami wzrostu gospodarczego i coraz bardziej zasobnego budżetu państwa, wydawało się, że to koniec państwa zbudowanego na piasku, że nadszedł wreszcie czas na wylewanie solidnych fundamentów pod silne, zasobne i prężne państwo, mające swoje zdecydowane zdanie  i silny głos w Europie i na świecie. Trudna i mozolna to jest harówka, tym bardziej, że chłoptasie w krótkich majtkach (i ten ich herszt w garniaku) z zaciekłością godną lepszej sprawy, sypali i (sypią wciąż) ulubiony, niemiecki piach w tryby maszyny wylewającej fundamenty. Nie zauważyli przy tym, że łopatki nie są już "made in Germany" ale "made in Poland". Szczegół, bo przecież najważniejsza dla nich jest beztroska piaskownica i żeby było tak, jak było... Bo na cóż im silne państwo? Przecież lepiej, jak poklepią po plecach i może nawet dadzą garniak...

Tak, twarz Tuska to twarz upokorzonej fasadowej Polski, która historycznie, poza pewnymi okresami świetności, nigdy nie była państwem w pełnym tego słowa znaczeniu. Pewnie dlatego, że polskiej wspólnocie politycznej - najczęściej mocno podzielonej -  brakowało zawsze  siły i powagi dla tworzenia silnej państwowości, która sprawiłaby, że polityka zewnętrzna i wewnętrzna stałaby się sprawcza sama z siebie. W tej naszej dziwnej, niepewnej kondycji państwa i wiecznie rozchwianego narodu, nieustannie balansujemy  na granicy bytu i niebytu państwa, którego może nie być w dowolnej chwili - to wiedza z lekcji, której udzieliła nam historia. Ale nie chodzi przecież tylko o byt terytorialny, chodzi także  - a nawet przede wszystkim - o byt suwerenności,  rodzimej kultury i tradycji. Jeżeli nasze polskie byty są wciąż zagrożone, to znaczy, że polski naród nie zamieszkuje państwa mającego siłę, pamięć, powagę i układ odpornościowy – cechy, które obywatelom pozwalają wierzyć, że żyją w stabilnym państwie. Śpiewamy wszak, że " jeszcze Polska nie zginęła” - z naciskiem na " jeszcze”. Polska to wciąż taki byt, który co pokolenie utrzymywany jest przy życiu przez garstkę tych, co powtarzają " póki my żyjemy ". Zasadne jest pytanie, czy należymy do tego " my” i czy wybrani przez nas politycy do tego "my" należą także. Na pomyłkę miejsca jest mało, ponieważ pomyłka oznacza stratę czasu, którego nie mamy za wiele. 

Po latach irytacji - wręcz dzikiej złości - na zachowania chłopatasiów w krótkich majtkach, wydawało mi się, że wreszcie mogę wskazać polityków , którzy należą do tego "my". Mojego 'my". Jednak finał politycznej telenoweli pt."Rekonstrukcja rządu" uświadomił mi, że w Polsce wciąż wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo. Muszę znów weryfikować, kto jest "my", a kto nie dorósł i nigdy już nie dorośnie do powagi swoich urzędów. Trzeba znów ocenić, kto mądrość zastąpił złośliwością i tępym okazywaniem siły po to tylko, żeby dążyć jedynie do utrzymania władzy, tak naprawdę bez określonego celu - poza swoim prywatnym. No cóż, pewnie kiedy już wskoczy się do piaskownicy, w towarzystwie podobnych sobie, w piachu giną refleksje o państwie i nikt tam nic nie wie - a nawet nie słyszał - o Marku Aureliuszu, który będąc cesarzem rzymskim, prowadził skromne, spokojne życie, mając jednocześnie głębokie poczucie obowiązku służenia krajowi i obywatelom Rzymu.

Nie wiem, czy twarz umierającego Marka Aureliusza, miała taki sam wyraz bezsilności i skrajnego wyczerpania co twarz Beaty Szydło w ostatnich godzinach swojego premierowania. Bezdyskusyjnie najlepsza Premier wolnej Polski, na swój sposób charyzmatyczna, inteligentna i błyskotliwa, polityk niewątpliwie należąca do "my", zgasła nie na skutek intryg opozycyjnej dziczy, ale w efekcie "piaskownicowej" wojny, w której podtatusiali panowie w ładnych garniturach, z taką samą jak chłoptasie furią, podeptali jej dwuletnią harówkę, waląc przy okazji grabkami na oślep. Robili też pewnie wyliczankę: raz, dwa, trzy - premierem/ministrem będziesz ty...

Nie da się inaczej wytłumaczyć irracjonalności nie tyle nawet samej premierowskiej roszady, co żenującego spektaklu, w którym piaskownica okazała się bardziej ważna od kruchych jeszcze fundamentów polskiej państwowości. Nikt, łącznie z prezesem Kaczyńskim, nie wykazał minimum umiaru i pokory wobec oczywistości, w której należy obywateli i wyborców najpierw wysłuchać i zrozumieć, a dopiero później działać. Nigdy odwrotnie, bo to w konsekwencji doprowadzi nas to nie do bram wymarzonej państwowości, lecz...do chaosu. Biorąc pod uwagę wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania, ten chaos może trwać długo - znacznie dłużej niż sam Jarosław Kaczyński. A co, jeżeli w jakimś momencie, okaże się, że zamysł zbudowania czegoś na trwałe nie będzie mógł być zrealizowany i uświadomimy sobie, że znów ulegliśmy złudzeniu?

Światowiec Morawiecki jest pewnie lepszy od powiatowej Szydło. Problem w tym, że Polacy w przeważającej większości też są "powiatowi", a ich "światowość" ogranicza się do burgera z McDonalda. Ale jeżeli ktoś liczy, że nachalna i coraz bardziej głupkowata propaganda, w której Szydło była znakomitym premierem, ale Mateusz Morawiecki to dopiero jest "Gość ", trafi bezrefleksyjnie do świadomości wyborców, to wciąż po gacie tkwi w piaskownicy - i niech tam lepiej pozostanie. Jeżeli Jarosław Kaczyński uważa, że że polskie państwo trzeba wymyślić na nowo, to owszem - ma bezdyskusyjną rację. Tyle, że nie da się państwa wymyślać na nowo co kilka miesięcy, bo to już nie jest projekt - to jest szaleństwo.


Rekonstrukcja rządu okazała się prymitywnie przeprowadzoną zmianą premiera. Dobrze, niech lepszy zastąpi dobrego, chociaż to wbrew chińskiej mądrości. Poraża jednak prymitywizm sposobu zmiany, wizerunkowa amatorszczyzna i zwyczajny brak klasy połączonej z brakiem należnej powagi.  Przy okazji - pewnie niechcący - po raz kolejny zdewaluował się Urząd Premiera Rzeczpospolitej Polskiej, który - jeżeli serio myślimy o silnej państwowości - musi mieć realną rangę, umożliwiającą zarządzanie ministrami, tworzeniem i ograniczaniem ich kompetencji -  po to, żeby sprawnie kierować państwem: w sferze gospodarczej, społecznej i polityki zagranicznej. Dopóki tak się nie stanie, dopóty będziemy państwem na piasku, w którym nic nie jest stabilne a wszystko jest płynne. Państwo politycy - porzućcie, do cholery, te łopatki, grabki i chore pędy do wysokich stołków! Ale, choć nawet wznosząc się ponad wszelkie wasze ambicje, pozostaniecie wciąż w syndromie małpiej złośliwości wywijania grabkami w piachu , to żadnej nie będzie tu z was żadnej korzyści, żadnego postępu... Żadnego państwa. 

Chyba, że na piasku....  



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka