kemir kemir
3257
BLOG

Polexit? Jak najbardziej!

kemir kemir UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 148

W ciągu ostatnich kilku lat wśród narodów Europy ukuto propagandowy mit, iż Unia Europejska to genialny projekt zjednoczenia Europy, przynoszący wszystkim korzyść,  że to wspaniały twór umożliwiający rozwój gospodarczy i cały szereg wolności, które transformują pojęcie demokracji do pewnego rodzaju doskonałość. Taki pogląd dominuje tez w Polsce - wszak Polacy chcą czuć się Europejczykami "pełną gębą" i przynależność do Unii traktują jako nobilitację i spełnienie polskich marzeń. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że będąc członkiem Unii Europejskiej, Polska ponosi coraz większe koszty, a biorąc pod uwagę rozwiązania alternatywne, korzyści z tego członkostwa nie są wcale tak oczywiste. Czy nie nadszedł czas, by przynajmniej zastanowić się nad procedurą opuszczenia tego bloku? Może okazać się bowiem, że ciągnąca się miesiącami historia stawiania Polski pod pręgierzem z zarzutem łamania praworządności, będzie tu argumentem przeważającym szalę. Co więcej, wertując dane ekonomiczne, analizując bilans zysków i strat gospodarczych, oraz dyktat - często absurdalnych - przepisów  prawa i doktryny unijnej, " bycie" w Unii wydaje się być zupełnie irracjonalne i sprzeczne z polską racją stanu.


Zacznijmy od pytania, czy finansowo członkostwo w Unii nam się opłaca? To niestety pole do licznych manipulacji i żonglowania pieniędzmi. Portal " Businessinsider.com " podaje, iż dotychczasowy finansowy bilans członkostwa Polski w Unii Europejskiej jest dodatni i wynosi prawie 99 mld euro. Problem w tym, że wyliczenia tego portalu nie uwzględniają sum polskich wydatków, związanych z pozyskiwaniem unijnych dotacji, które tylko  w latach 2007 – 2013  wyniosły ok. 106,8 mld euro. Na uwadze musimy również mieć i to, że samo przygotowanie Polski do integracji kosztowało nas ok. 25 mld złotych (np. dostosowanie polskiego prawa do unijnego etc.). Nasz bilans rzeczywisty pogarszają dodatkowo kary nakładane na Polskę przez Unię Europejską -  np. z powodu niestosowania się do unijnego prawa -  a pamiętać przy tym należy, iż rynek unijny regulowany jest przez ponad 1600 dyrektyw i ponad 600 rozporządzeń. W tym tak kabaretowe, jak te o krzywiźnie ogórka, marchewce jako owocu, czy ślimaku udającego rybę. Do tego nie wszystkie przyznane nam dotacje unijne zostały wykorzystane. Faktyczny bilans jest więc dla Polski jeszcze bardziej niekorzystny. Dodać także trzeba, że otrzymując unijne dotacje gminy zadłużają się i ponoszą dodatkowe koszty z tytułu obowiązku spłaty odsetek od kredytów. Jeśli w latach 2014 – 2020 otrzymamy z kasy unijnej ok. 300 mld zł, to same składki będą nas kosztować ok. 120 mld zł.  Nie wdając się w ekonomiczne wyliczenia ( to temat na odrębną notkę) ostrożne wyliczenia wskazują, że co roku Polska dokłada do unijnego „interesu” ok. 2 miliardy euro rocznie! Koniecznie trzeba też zaznaczyć, iż najczęściej beneficjentami pomocy unijnej są samorządy lub instytucje państwowe, a – jak wiadomo od stuleci – sektor publiczny jest dwa razy droższy niż prywatny przy wykonywaniu tych samych zadań. Nie mniej ważnym argumentem jest to, iż dotacje opóźniają proces inwestycyjny, generują nieuczciwą konkurencję dla bardziej przecież wydajnego sektora prywatnego i są korupcjogenne. Efekty są odczuwalne dla "szarego" obywatela - czy ktoś pamięta, że jeszcze w 2004 r. paczka papierosów kosztowała średnio 4,6 zł, a litr benzyny bezołowiowej 3,2 zł? Bez uwzględniania inflacji, od 2004 r. ceny chleba wzrosły o 200 proc., wołowiny aż o 164 proc., ziemniaków o 114 proc., a niektórych ryb (kiedyś substytut mięsa dla biednych - dziś luksus) o ponad 200 proc. Dlaczego?  Bo są to skutki unijnych dotacji, które wymuszają państwowe planowanie i inwestycje jak za PRL­-u. Ponadto zachęcają do różnego rodzaju patologii na styku polityki i gospodarki. Unia zapomniała, że to praca, a nie dotacje, buduje dobrobyt i uprawnione jest twierdzenie, iż z powodu konieczności wchłaniania unijnych dotacji rozwijamy się wolniej, niż gdyby ich nie było.


Tak naprawdę za dotacje Unia Europejska – jak słusznie twierdzi prof. Witold Kieżun – kupuje naszą suwerenność (dyktuje nam np., ile możemy produkować mleka, ile dwutlenku węgla itp.). Unia płaci tylko za to, co uzna za stosowne. UE wymusza za pomocą dotacji naszą uległość, uzależnia nas od siebie prawie całkowicie (np. firma, która otrzymała unijną dotację, nie może zmienić typu produkcji, na który ją dostała). Na dokładkę inwestycje dotowane przez EU są bardzo często po prostu głupie - jak np. termy w Polsce w miejscu, gdzie nie ma dostępnych ciepłych wód, hale sportowe tam, gdzie nie ma sportu, czy aqua parki, gdzie nie ma na nie zapotrzebowania.


Margaret Thatcher, poweidziała kiedyś, że Unia Europejska jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów. I faktycznie już widać jak bardzo słowa "żelaznej damy" okazują się prawdziwe  - tu posłużę się opinią profesora Uczelni Łazarskiego w Warszawie, pana Włodzimierza J. Korab-Karpowicza - Unia jest klęską ekonomiczną (an economic failure) z uwagi na utrzymujący się wysoki poziom bezrobocia w wielu państwach członkowskich, niski przyrost PKB, zadłużenie państw oraz niską konkurencyjność w porównaniu z szybko rozwijającymi się krajami poza Europą. Jest także klęską polityczną (a political failure), bowiem nie jest w stanie kontrolować i bronić swoich granic oraz zapewnić porządku wewnętrznego w obliczu obecnego problemu jakim jest kryzys uchodźczy. Po trzecie - jest klęską filozoficzną (a philosophical failure) gdyż jej liderzy popierają ideę multi kulti, a w szczególności obecną emigrację z krajów muzułmańskich. Nie rozumieją znaczenia wartości i cywilizacji europejskiej - tej samej cywilizacji, która wymyśliła słowo filozofia i w ciągu stuleci -  dzięki rozwojowi nauki i techniki - przyczyniła się do niesłychanego wręcz rozwoju życia na Ziemi. Unia Europejska okazała się klęską i w tej sytuacji Polska powinna jak najszybciej wyjść ze struktur UE i stworzyć np. Unię Centralnej Europy.  Jak tego dokonać?


Po pierwsze, Polexit byłby niewątpliwie torpedowany i blokowany przez rządzący Unią niemiecko - francuski dyktat. Może się to dziać pod płaszczykiem ochrony demokracji, praworządności czy praw człowieka przy pomocy agresywnej propagandy. Pretekstów jest wiele. Po drugie - Polska prawdopodobne musiałaby zwrócić łączną wartość pozyskanych dotacji unijnych (około 210 mld euro w latach 2004–2020. To oczywiście są poważne koszty - zresztą nie jedyne. Skutek zerwania więzów gospodarczych z krajami UE byłby dla polskiej gospodarki początkowo bardzo bolesny z powodów finansowych i ścisłych powiązań gospodarczych. Od czegoś są jednak negocjacje, a Polska jest zbyt dużym państwem w środku Europy, żeby się z nim nie liczyć -  z punktu widzenia Brukseli.


Zatem - co po Unii? Być może Polska zrobiłaby coś wspólnego ze Szwecją i mam nadzieję z Turcją, bo to jest jedyny dobry pomysł na Międzymorze – uważa Marcin Chmielowski, wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości. Dobrą koncepcją byłoby opuszczenie Unii wespół z innymi państwami regionu, na przykład z Grupą Wyszehradzką, krajami nadbałtyckimi i bałkańskimi, by w ramach tej grupy budować integrację gospodarczą, już bez blokady współpracy z państwami trzecimi. Innymi słowy - stworzenie Unii Centralnej Europy. W tym kontekście dobrym kierunkiem byłaby też bliższa integracja z krajami EFTA: Islandią, Liechtensteinem, Norwegią i Szwajcarią. A'propos Szwajcarii - to doskonały przykład zaprzeczenia poglądowi, iż -  skoro jesteśmy w środku Europy -  to nie mamy wyjścia i musimy być członkiem UE. Szwajcaria -  ze wszystkich stron otoczona krajami UE - znakomicie sobie z tym radzi. A Polska jest w lepszej sytuacji, bo od wschodu graniczy z państwami pozaunijnymi. Szwajcaria, która ma z Brukselą podpisane osobne umowy dwustronne (handlowe, gospodarcze, komunikacyjne i naukowe), nie musi przyjmować unijnych regulacji – na przykład sama ustala wysokość akcyzy na paliwa i VAT, które może mieć na poziomie 2,5 procent i 8 procent zamiast minimalnych unijnych stawek 5 i 15 procent. Nie płaci składek członkowskich, nie utrzymuje unijnej biurokracji, nie musi marnować pieniędzy na szkodliwe dotacje. Ma własną mocną walutę (nikt jej nie zmusza, by przyjęła euro) i ma zdrowe finanse publiczne. Z drugiej strony, szwajcarska gospodarka korzysta na wolnym handlu oraz swobodnym przepływie ludzi i kapitału z UE, a do tego może podpisywać umowy wolnohandlowe z krajami trzecimi, z czego skrupulatnie korzysta: ma takie umowy między innymi z Japonią, Kanadą i Chinami, a w planach jest porozumienie z USA, chociaż w tej kwestii są wciąż spore rozbieżności.


Skutkiem wystąpienia Polski z UE byłaby ogromna histeria, lament niewyobrażalny, Tusk zszedłby pewnie na zawał, ale brukselskim politrukom slogany znudziłyby się w dwa miesiące. A my musimy sobie uprzytomnić, że świat się nie kończy na UE. Jak już wspomniałem, koszty Polexitu w początku rozwodu z UE byłyby niebagatelne, ale po pierwsze przyszłe korzyści z nawiązką pokryłyby te koszty, a po drugie  większe koszty poniósłby Zachód. A czy istnieje dziś w Polsce klimat dla Polexitu? Pewnie nie do końca, ale po bezkrytycznym euroentuzjazmie Polaków nie pozostało już śladu. Zwróćmy uwagę, że ci spod znaku "róbmy, co każe Bruksela” już w tej chwili przegrywają ze zwolennikami wyjścia Polski z UE. Co prawda zwolenników Polexitu na razie jest około 30%, ale taka sama grupa obecnie niezdecydowanych, raczej opowie się za rozwodem z UE. Można zatem postawić tezę, że kiedy w grę zaczynają wchodzić próby dyktatu i ograniczania naszej wewnętrznej suwerenności, sytuacja jest dynamiczna i następuje utwardzenie stanowisk – aż do opcji wyjścia z UE włącznie. Pokazuje to, że dla dużej grupy naszych rodaków niepodległość i podmiotowość nie są pustym dźwiękiem, a Polexit bynajmniej nie jest czymś niewyobrażalnym, ale bardzo poważną możliwością. Nie możemy bowiem godzić się na to, żeby Niemiec pluł nam w twarz kornikiem drukarzem, Timmermans wybierał nam sędziów, a Guy Verhofstadt nazywał tysiące polskich patriotów faszystami. Dość! Żądam referendum w sprawie POLEXITU - o wynik, przy kampanii edukacyjnej i rzetelnym przedstawieniu bilansu Polski jako członka UE jestem spokojny. 


http://www.pch24.pl/polska-znow-pod-europregierzem--czy-to-nie-czas--by-opuscic-unie-,43178,i.html#ixzz5P8Yr2z6A





kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka