W czasie, gdy cały świat, a przynajmniej cała Polska żyje tematyką koronawirusa dość nietypowe wydaje się zajmowanie się sprawą tak "niszową" jak problemy pewnego brytyjskiego aktywisty. Jednakże:
1) Lubię tematy niszowe (co pewnie część z Państwa zdążyła zauważyć)
2) W moim tekście nie chodzi tylko o jednego człowieka, lecz o problemy wolności słowa, politycznej poprawności, pytania o rolę państwa w (chcemy wierzyć) niezawisłym sądownictwie, które mają charakter uniwersalny.
O Tommym Robinsonie (właść. Stephen Yaxley-Lennon lub Stephen Lennon) pisałam wielokrotnie. Nie podaję wszystkich linków, na razie podam jedynie ostatni https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/984888,tommy-robinson-nareszcie-wolny, ten za podanie linku do którego Facebook zawiesił mnie na kilka dni. Niby nic poważnego, ale świadczy o wrogości, jaką otoczony jest Tommy Robinson, skoro nie wolno nawet okazywać radości z powodu jego wyjścia z więzienia.
Ci z Państwa, którzy nie wiedzą kim jest Tommy Robinson mogą przeczytać tekst zaznaczony na zielono (by inni mogli go pominąć). Przy okazji: nie podaję linku do Wikipedii (angielskiej, polskiego hasła nie ma), gdyż podany tam tekst jest stronniczy. Nazywa Tommy'ego "far right activist", sugeruje, że przeciw jego uwięzieniu protestowała jedynie skrajna prawica, a ponadto przesądza o sprawach, które jeszcze nie znalazły rozstrzygnięcia w sądzie.
Urodził się w Luton, jako Stephen Christopher Yaxley. Drugi człon nazwiska "Lennon" pochodzi od ojczyma. Pseudonim "Tommy Robinson" pochodzi od słynnego kibica miejscowego klubu piłkarskiego. Tommy Robinson (będę używać tego pseudonimu lub samego imienia "Tommy") w młodości był tzw. "football hooligan" i miewał konflikty z prawem na tle swojego dość wybuchowego temperamentu. Z czasem ustatkował się i zaczął działać w sposób bardziej przemyślany, co jednak nie zakończyło jego kłopotów. Zajął się bowiem działalnością społeczno-polityczną i wtedy jeszcze bardziej naraził się władzy. Zauważył bowiem, że duży napływ obcych kulturowo imigrantów zagraża tożsamości Anglików. Założył więc English Defence League, często oskarżaną o rasizm. Jednakże Tommy Robinson nie popiera ani rasizmu ani ksenofobii, krytykuje tylko te przejawy obcej kultury, które zagrażają Brytyjczykom. Napisał też książkę mocno krytykującą islam, czym naraził się społeczności muzułmańskiej oraz władzom stawiającym na wielokulturowość. Kilka razy trafiał do więzienia (formalnie powodem nie były jego poglądy), gdzie narażony był na ataki ze strony współwięźniów muzułmanów. Populacja muzułmanów jest bowiem w więzieniach brytyjskich liczna (liczniejsza niż w ogóle społeczności brytyjskiej), składa się zarówno z osób wychowanych w tej wierze, jak i tych, które islam przyjęły już będąc w więzieniu. Ataki ze strony współwięźniów prowadziły do tego, iż Tommy musiał przebywać w izolacji. Czasem warunki w jakich uwięziony był Tommy niewiele lub wcale nie różniły się od tych, w których więźniowie odbywali kary dyscyplinarne. Tak było w więzieniu Onley (https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/896844,czy-tommy-robinson-wroci-do-wiezienia). Natomiast odczas jego ostatniego pobytu w więzieniu warunki były znacznie lepsze (https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/981692,tommy-robinson-kolejny-list-i-kolejna-wizyta-w-wiezieniu). Czy poprawa warunków wynikała z nacisku opinii publicznej czy dobrej woli władz - trudno powiedzieć.
Ostatni pobyt w więzieniu (11 lipca - 13 września 2019 r.) wiązał się ze sprawą rzekomego złamania zakazu informowania o szczegółach procesu jednego z licznych gangów pedofilskich, kierowanych głównie przez Pakistańczyków. Ich sposób działania polegał na zwabianiu młodych dziewczyn z biednych rodzin, częstowaniu ich jedzeniem, a czasem alkoholem, a następnie (po ok. 2 tygodniach) gwałceniu i czynieniu z nich niewolnic seksualnych. Proceder ten ciągnął się długo, w niektórych przypadkach nawet 20 - 30 lat. Było to możliwe dzięki rażącym zaniedbaniom policji, co przyznają już w tej chwili wszyscy. Tommy Robinson twierdzi jednak, że zaniedbania te nie wynikały jedynie z błędów, lecz z obawy policji przed posądzeniem o rasizm czy ksenofobię. Ostatnie wydarzenia zdaję się potwierdzać tezę Tommy'ego, ale o tym za chwilę. Bardziej kontrowersyjna (przynajmniej dla mnie) jest teza Tommy'ego, że to islam, jako religia odpowiedzialny jest za to, że członkowie gangu podjęli się takiego procederu. Tommy argumentuje, że w świetle islamu nawet dwunastoletnia dziewczynka jest już kobietą, nie ma więc mowy o pedofilii, ponadto dziewczyny nie były muzułmankami, w związku z czym można je było wykorzystywać seksualnie, co byłoby niedopuszczalne wobec muzułmanek.
Osobiście znam wielu muzułmanów, którzy ani nie uważają dwunastoletnich dziewczynek za kobiety, ani nie uważają, iż wobec kobiet niemuzułmańskich nie miałyby obowiązywać żadne zasady. Nie jest moim celem obrona poglądów politycznych Tommy'ego Robinsona, lecz walka z niesprawiedliwym traktowaniem ludzi. Na obronę zasługuje zarówno niesprawiedliwie traktowany imigrant (przygotowuję taki tekst "z naszego polskiego podwórka"), jak i niesprawiedliwie traktowany przeciwnik imigracji (w ogóle czy też w odniesieniu do pewnych grup), a także każda osoba traktowana niesprawiedliwie.
Tommy Robinson potrafi zresztą stanąć po stronie społeczności muzułmańskiej, jeśli uważa, iż walczy ona o słuszną sprawę. Tak jest np. w przypadku protestów społeczności muzułmańskiej w Birmingham przeciw wprowadzeniu obowiązkowej edukacji seksualnej. Edukacja ta polega między innymi na afirmacji postaw LGBT. Niedawno głośny był przypadek zaproszenia do przedszkola drag queen na "występ artystyczny". Liczne są też książeczki dla dzieci opowiadające jak to dziewczynka okazała się być chłopczykiem, czy też odwrotnie. Do tej pory rodzice mieli prawo nie wyrazić zgody na uczęszczanie dzieci na lekcje edukacji seksualnej w szkole podstawowej. Od września nie będą mieli takiego prawa. Sprzeciw Tommy'ego nie wynika z niechęci do osób LGBT, których praw broni. Wynika z obrony prawa do wychowywania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców. Przemówienia Tommy'ego na ten temat można posłuchać (po angielsku) na youtube.
W styczniu 2020 r. Tommy Robinson otrzymał nagrodę Sappho, przyznawaną przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Wolnej Prasy dziennikarzom, którzy łączą profesjonalizm (excellence) z odwagą i bezkompromisowością. Nagroda przyznawana jest w Danii, a jej laureatem był, między innymi, zmarły niedawno Roger Scruton (za rok 2016). Mowę Tommy' ego Robinsona wygłoszoną na uroczystości wręczenia nagrody można obejrzeć i wysłuchać na youtube (po angielsku).
Tymczasem w Wielkiej Brytanii Tommy Robinson ma w dalszym ciągu kłopoty. Czy wynikają one z nieszczęśliwego splotu okoliczności, czy też celowego działania mającego na celu zaszkodzenie Tommy'emu poprzez zmuszenie go do zapłacenie sumy przekraczającej jego możliwości finansowe, a może nawet ponowne umieszczenie w więzieniu? Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć, wiele jednak wskazuje na jeśli nie celowe działanie przeciw Tommy'emu to niedopuszczalne uprzedzenie do jego osoby. Częściową przynajmniej odpowiedź na to pytanie możemy otrzymać już 2 kwietnia 2020, kiedy to w Luton Magistrate Court o godz. 14:00 czasu miejscowego (w innych źródłach podawana jest godzina 9:00, ale pewnie chodzi o godzinę zbiórki celem poparcia Tommy'ego) odbędzie się rozprawa przeciw Stephenowi Yaxley-Lennononowi (sąd używa prawdziwego nazwiska) o uszkodzenie ciała. Nazwisko poszkodowanego nie zostało podane, wiemy jedynie, że jest pochodzenia azjatyckiego, co w UK oznacza zazwyczaj Pakistańczyka lub Hindusa.
Cóż takiego się stało? Tommy Robinson wybrał się wraz z żoną i dziećmi na basen do Central Parcs. W pewnym momencie jego 8-letnia córka poskarżyła się, że gdy wychodziła z wody nieznajomy mężczyzna w średnim wieku chwycił ją za pośladki, po czym odszedł. Tommy zadał córce kilka pytań, by upewnić się co faktycznie zaszło i dowiedzieć się kim był mężczyzna. Gdy już go zidentyfikował zapytał go o incydent. Mężczyzna przyznał się, stwierdził jednak, że zrobił to niechcący. Trudno jednak niechcący złapać kogoś za pośladki, zwłaszcza, że mężczyzna był sam, nie przyszedł więc z dzieckiem, a znalazł się przy brodziku przeznaczonym WYŁĄCZNIE dla dzieci i ewentualnie ich opiekunów (w przypadku całkiem małych dzieci). Tommy więc nie uwierzył tłumaczeniom mężczyzny i postanowił nie pozwolić mu odejść i wezwać policję. Wywiązała się szarpanina. Mężczyzna chwycił Tommy'ego za szyję, a sam dostał w nos, z którego puściła się krew. Ochrona Central Parcs rozdzieliła mężczyzn i wezwała policję, która zatrzymała Tommy'ego, ale nie zatrzymała podejrzanego o molestowanie dziecka. O zajściu można przeczytać na stronie Tommy'ego, Robinsona, na stronie Międzynarodowego Stowarzyszenia Wolnej Prasy, a także obejrzeć sytuację z szarpaniną i aresztowaniem na filmie.
Niepokojący jest nie tylko fakt, iż wytacza się sprawę ojcu, którego jedyną winą było to, że próbował dokonać obywatelskiego zatrzymania człowieka, który molestował seksualnie jego dziecko, ale przede wszystkim to, że początkowo nie podjęto żadnych działań wobec podejrzanego o czyny pedofilskie, mając do dyspozycji dość mocne dowody (zeznanie dziewczynki, przyznanie się do czynu mężczyzny, obecność potencjalnych świadków, których nikt nie trudził się przesłuchać). Rzadko zdarza się by osoby zaczepiające dzieci dokonywały tego rodzaju czynów incydentalnie. Należy się więc liczyć z tym, że mężczyzna dalej będzie odwiedzać brodziki dla dzieci i chwytać je za pośladki (o ile poprzestanie tylko na tym, bo pewności nie ma). Zazwyczaj (nie wiem wprawdzie czy również w UK, ale w USA czy nawet u nas tak) mamy do czynienia nawet z przewrażliwieniem na tle pedofilii, o którą podejrzane bywają osoby samotne, tylko z tej racji, że znajdują się w pobliżu placu zabaw, a tu pewne czynności podjęto dopiero po pewnym czasie, ale o ich zakresie wiele nie wiemy. Czy wynika to z niedbałości policji, czy też z tego, że dobro dzieci znów złożono na ołtarzu "politycznej poprawności" i wykorzystano okazję by dokuczyć "ekstremiście"? Bardzo bym chciała wierzyć, że mieliśmy do czynienia jedynie z niedbałością, bezrefleksyjnym automatycznym uznaniem osoby, która w wyniku szarpaniny doznała większego uszczerbku za poszkodowaną, a tę która ma mniej poważne obrażenia za winną, brakiem wyobraźni, ale nie przekonaniem, że jak "prawicowy ekstremista" to jego dzieci wolno prześladować bezkarnie.
Tommy Robinson ma też inną sprawę sądową, tym razem cywilną. Jej kolejna odsłona miała miejsce wczoraj (12.03.2020). Sprawę założył młodociany uchodźca z Syrii. Domaga się on 100 tysięcy funtów odszkodowania i przeprosin za oskarżenie go o atakowanie innych uczniów w szkole. Zaczęło się od incydentu z listopada 2018 roku. Internet obiegł film pokazujący jak na szkolnym boisku atakowany jest syryjski uchodźca (wtedy 15-latek). Przewrócono go na ziemię i wlewano mu do ust wodę symulując waterboarding. Odbyły się marsze protestacyjne, nawet ówczesna premier Theresa May potępiła ten "rasistowski atak". Tommy Robinson natomiast zwrócił uwagę, że syryjski chłopiec nie jest "niewinną ofiarą", lecz ma na swoim koncie ataki na inne dzieci. Pechowo się złożyło, że w swoim wystąpieniu podał nieprawdziwe informacji i zdjęcia. Później przyznał to i wyjaśnił, że widocznie jakiś lewicowiec celowo wprowadził go w błąd https://www.standard.co.uk/news/uk/tommy-robinson-admits-he-shared-fake-news-about-muslims-attacking-boy-at-school-was-syrian-refugee-a4005301.html. Znalazł jednak inne dowody na to, że poszkodowany chłopiec "nie był aniołkiem". Są to zeznania dziewczynek, które to dziewczynki muszą pozostać anonimowe. Jednakże kancelaria adwokacka reprezentująca Syryjczyka podała działaczom Antify adres Tommy'ego, tak że jego rodzina stała się obiektem ataków. Istniała obawa, że tak samo mogą postąpić z adresem świadków wspierających Tommy'ego. Teraz jednak okazuje się, że Syryjczyka reprezentować ma inna kancelaria. Jak dalej potoczy się sprawa - nie wiem, ale istnieje obawa, iż nastąpi kolejna próba finansowego zniszczenia człowieka, który mówi o rzeczach niewygodnych dla klimatu politycznej poprawności. Więcej o sprawie można dowiedzieć się na video z kanału Tommy'ego:
https://www.youtube.com/watch?v=DT6rmlNJaxs&bpctr=1584056192
https://www.youtube.com/watch?v=h9m1QFIM4Ns&bpctr=1584062308
Będę starała się informować o dalszym przebiegu wydarzeń.
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka