Aleksandra Aleksandra
140
BLOG

Jeszcze o J. Skrzypskim - prawdy, półprawdy i nieprawdy

Aleksandra Aleksandra Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Poprzedni wpis o Jakóbie Skrzypskim https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1100671,sprawa-skrzypskiego-czyli-jak-dziala-polska-dyplomacja spotkał się z dużym zainteresowaniem. Wywiązała się na ten temat dyskusja. Dziękuję za wszystkie komentarze, również te krytyczne. Starałam się odpowiadać na nie na bieżąco, poruszone jednak zostały sprawy, które wymagają obszerniejszych wyjaśnień. Zdaję sobie też sprawę z tego, że moment może jest nieodpowiedni, bo w Polsce i świecie dzieje się szereg spraw, które skupiają nieporównywalnie większą uwagę, ale z kolei czekając na odpowiedni moment można się nie doczekać

Każdy ma prawo do swojej opinii i rozumiem, że niektóre osoby mogły być niezadowolone z oceny działania polskiej dyplomacji. Moja ocena nie dotyczy całokształtu działań polskiej dyplomacji, lecz tego konkretnego przypadku. Nie twierdzę też, że wszyscy urzędnicy w tej sprawie nic nie robili. Podtrzymuję jednak twierdzenie, że w tej akurat w tej sprawie można było zrobić więcej. Dowody przeciw Skrzypskiemu były słabe, nawet z punktu widzenia prawa indonezyjskiego. Skrzypski jest jedynym cudzoziemcem, który dostał tak wysoki wyrok. Innych na ogół deportowano. Wyrok ten jest też surowy w porównaniu z wyrokami, które otrzymują obecnie Papuasi za działania na rzecz niepodległości.

Ważniejszą jednak sprawą niż polemika z ocenami jest przedstawienie faktów. A te przedstawione zostały przez niektórych komentujących błędnie. Trudno się temu dziwić, skoro niektórzy dziennikarze (świadomie lub nie) podają błędne informacje. Za przykład niech posłuży komentarz Użytkownika "swiss":


z ciekawości zbadałem człowieka w necie: https://www.letemps.ch/suisse/un-touriste-lextreme-vaudois-arrete-soutien-aux-papous tutaj tłumaczenie fragmentu: "Oskarżony o handel bronią w Indonezji Jakob Skrzypski kwestionuje zarzuty. W Szwajcarii ten Polak, który mieszkał od dziesięciu lat nad brzegiem Jeziora Genewskiego, zapisał się na „No Billag” lub „Full currency” Mieszkaniec Vaud, zaangażowany w lokalną politykę i dobrze znany na kulturalnej scenie Riwiery, został aresztowany w Indonezji pod koniec sierpnia i grozi mu 20 lat więzienia za handel bronią na rzecz separatystów papuaskich, ujawnia SonntagsBlick  w swoim wydaniu Niedziela. [...]”."

Pojawia się tu twierdzenie o handlu bronią. Twierdzenie nieprawdziwe, bo handel bronią nie znalazł się w akcie oskarżenia. Czy jednak wystarczy to by zaprzestano rozpowszechniania tej fałszywej informacji? Władze Indonezji wiedziały jednak co robią, gdy informacja o broni pojawiła się w pierwszych doniesieniach prasowych. Chodziło o zniechęcenie opinii zagranicznej do zatrzymanego. Broń to zawsze źle się kojarzy. Niestety, jak się wydaje cel został, przynajmniej częściowo osiągnięty, co nie zmienia faktu, że zarzut handlu bronią nie miał żadnych podstaw i ostatecznie nie został postawiony.

Druga sprawa, o której w komentarzach nie było bezpośrednio mowy, ale która poczyniła wiele zła to artykuł  Fabiana Ebeharda z 15 października 2018 r. (z tego samego dnia pochodzi też artykuł cytowany przez Użytkownika "swiss") https://www.blick.ch/schweiz/westschweiz/waffendeal-mit-dschungel-rebellen-lausanner-39-schmort-im-indonesien-knast-id8975266.html. Pan Fabian Eberhard przedstawia się jako dziennikarz, którego obiektem zainteresowania są "prawicowy ekstremizm, islamizm, ruchy społeczne, broń, Turcja" (informacja z profilu FB i twittera). Wcześniej przedstawiał się, jako "antyfaszysta". Oczywiście, nic złego w byciu antyfaszystą, a nawet, skoro popieranie faszyzmu jest zakazane to nawet nie jako trzeba być przeciwnikiem faszyzmu. Tyle tylko, że osoby określające się mianem antyfaszysty skłonne są tropić faszyzm lub przynajmniej prawicowy ekstremizm tam, gdzie go nie ma.

A jak już szukają to zwykle znajdują. A przynajmniej znajdują jakiś punkt zaczepienia. Eberhard jako taki punkt znalazł zdjęcie Jakóba Skrzypskiego w szwajcarskiej restauracji w Indonezji.  Widzimy na nim Jakóba Skrzypskiego stojącego na tle okna restauracji, przyozdobionej flagą Szwajcarii (biały krzyż na czerwonym tle). Ubrany jest w czarną koszulkę z widokiem karabinu i napisem "Defend Helvetia" (Broń Szwajcarię). Dla efektu dziennikarz umieścił na zdjęciu czarny pasek w miejsce oczu. Dlaczego sądzę, że dla efektu? Bo gdyby faktycznie chciał chronić anonimowość to nie podawałby nazwiska. Z resztą pan Jakób nigdy o anonimowość nie prosił. Natomiast czarna kreska działa na podświadomość widza, bo tak przedstwia się przestępców.

Pan Eberhard powtarza też, jak już wspomniałam, nieprawdziwy zarzut przemytu broni. Co prawda było to jeszcze przed procesem, więc być może dziennikarz otrzymał takie informacje, ale nic nie wiem by pisał coś na ten temat później, gdy już zrezygnowano z zarzutu. Przyznać jednak trzeba, że przedstawił wyjaśnienia Jakóba Skrzypskiego, co ma stworzyć wrażenie obiektywizmu, przez to czytelnik nabiera zaufania do autora. 

Dziennikarz wytropił też na profilu FB wirtualną znajomość Jakóba Skrzypskiego z szefem jednej ze szwajcarskich partii o charakterze nacjonalistycznym. Pominął przy tym, że profil Skrzypskiego ma jako znajomych szefów wszystkich ugrupowań politycznych Szwajcarii, a także wielu innych ludzi ze świata polityki, nauki i kultury. 

Poglądy polityczne pana Jakóba nie są tu szczególnie ważne, ale jak kogoś interesują to najbliższe są libertarianizmowi, a to stanowczo wyklucza sympatie dla nurtów kolektywistycznych, więc również i faszyzmu.

Wracając do komentarzy to użytkownik stukas napisał:


"[...[Skąd miał kase na szwendanie sie tam,z jakiejś Fundacji Krzak ? i co tam robił,naprawiał świat na urlopie?[...]"

Udzieliłam już wprawdzie odpowiedzi, ale niezbyt się podobała (12 łapek w górę, ale 19 w dół). Teraz może dodam, że pieniądze miał z podobnego zapewne źródła co Autor wpisu pieniądze na komputer (smartfon, laptop czy inne urządzenie) - po prostu z pracy. Tak. Chciał "naprawiać świat", żyjąc zawsze jakoś świat naprawiamy lub psujemy...

Ponieważ to mój pierwszy wpis w Nowym Roku życzę wszystkim byśmy świat naprawiali, a nie psuli.

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka