Transparent na Proteście Wolnych Polaków, 11.01.2024. Zdjęcie własne
Transparent na Proteście Wolnych Polaków, 11.01.2024. Zdjęcie własne
Aleksandra Aleksandra
350
BLOG

Czy Kamiński i Wąsik są więźniami politycznymi?

Aleksandra Aleksandra Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
O sprawie Kamińskiego i Wąsika napisano już wiele, często w sposób pełen emocji z obu stron. Dla jednych to więźniowie polityczny, dla innych "prawomocnie skazani przestępcy". Tym, razem przyjrzymy się definicji więźnia politycznego, a także przypomnimy historię skazania obu osadzonych.

Nie ma jednej oficjalnej definicji więźnia politycznego. Stosunkowo niewiele krajów wyróżnia u siebie taką kategorię  więźniów, zazwyczaj nadając im pewne przywileje, których nie mają więźniowie skazani za przestępstwa pospolite (taż płynna kategoria).  Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło "więzień" polityczny pojawia się definicja z Wikipedii


Więzień polityczny – osoba umieszczana w zakładzie karnym lub areszcie domowym ze względu na swoje przekonania polityczne lub poglądy. Często jest to związane z krytyką władzy, a czasem walkami w obrębie jednej partii politycznej. Czasami pojęcie jest utożsamiane z więźniem sumienia. Zwykle w takich przypadkach dowody są fabrykowane. 

Podobną definicją posługuje się Małgorzata Pełka w  serwisie Radia Zet, później jednak cytuje wypowiedź dr. Marcina Szweda, która tę definicję zawęża:


Określenie „więzień polityczny” odnosi się do osoby, która jest prześladowana z przyczyn politycznych, która walczy o prawa człowieka, działa w opozycji w państwie, w którym prawa opozycji są łamane, a także w takich sytuacjach, gdy władza, z przyczyn politycznych, stara się dokonywać machinacji w postępowaniach sądowych. W wypadku panów Kamińskiego i Wąsika nie widzę podstaw, żeby ich określać jako „więźniów politycznych” – wyjaśnia ekspert. Dr Szwed dodaje, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu, więc w takiej sytuacji mogą np. zawiadomić odpowiednie organy międzynarodowe – napisać skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. 

Czy rzeczywiście Marek Kamiński i Maciej Wąsik nie mogą być nazwani więźniami politycznymi? 

Przyjrzyjmy się jeszcze jednej definicji - z anglojęzycznej Wikipedii: 


A political prisoner is someone imprisoned for their political activity. The political offense is not always the official reason for the prisoner's detention.

Tu mamy bardzo istotną dla nas uwagę"


Przestępstwo politycznie nie zawsze jest oficjalnym powodem uwięzienia

Poza tym w polskiej Wikipedii jest mowa o poglądach, a w anglojęzycznej o działalności, co jest bardziej sensowne, bo nawet w najbardziej totalitarnych państwach nie jest się prześladowanym za poglądy, jeśli nie są one w żaden sposób artykułowane, choćby w sferze prywatnej. "Za poglądy" to pewien skrót myślowy, chodzi rzecz jasna o wyrażanie swoich poglądów. 

Kamiński i Wąsik nie zostali skazani za wyrażanie swoich poglądów, to oczywiste.  Oficjalnym powodem było przekroczenie uprawnień, choć na pełne uzasadnienie sądu przyjdzie nam poczekać (https://wydarzenia.interia.pl/raport-mariusz-kaminski-maciej-wasik/news-sad-zdradza-powody-opoznienia-chodzi-o-wasika-i-kaminskiego,nId,7270655).   

Część akt została utajniona (w końcu dotyczy metod operacyjnych), na razie wiemy, że 

 

Mariusz Kamiński - zdaniem sądu - 16 lat temu "zaplanował, zorganizował i zrealizował" prowokację z wykorzystaniem podrobionych dokumentów i nielegalnych podsłuchów, która stała się podstawą do skazania go prawomocnym wyrokiem. Maciej Wąsik nie dopełnił natomiast obowiązku odmowy wykonania polecenia i przekroczył uprawnienia. Pod wyrokiem podpisali się sędziowie Anna Bator-Ciesielska, Grzegorz Miśkiewicz i Mariusz Iwaszko.

Z treści tego komunikatu wynika niewiele. Przepisy nie precyzują dokładnie kiedy można, kiedy nie można stosować prowokację. Zakładanie podsłuchów jest działaniem operacyjnym. Cechą działań operacyjnych jest to, że nie zawsze są one zgodne z literą prawa. Fałszowanie dokumentów oczywiście jest przestępstwem, tyle że standardową metodą wszelkich służb specjalnych jest praca pod przykrywką, a to wiąże się z koniecznością fałszowania dokumentów. Sam zarzut przekroczenia uprawnień nie jest zarzutem politycznym, ale, jak już wspomniałam,  więźniowie polityczni nie zawsze wprost skazywani są za działalność wymierzoną w aktualne władze, często zarzuty są inne, np. nadużycia finansowe. Zdarza się też tak, że faktycznie dana osoba dopuściła się jakiegoś drobnego wykroczenia lub przestępstwa, ale karana jest w sposób niewspółmiernie surowy, właśnie z przyczyn politycznych. Taką osobę też można uznać za więźnia politycznego, choć granica jest tu płynna. 

Nie znając akt nie możemy, rzecz jasna, na ich podstawie ocenić czy wyrok był sprawiedliwy i czy w ogóle doszło do przestępstwa, czy może jedynie do uchybienia proceduralnego, bądź też wszystkie działania były prawidłowe lub przynajmniej uzasadnione wyższą koniecznością. Możemy jednak wyrobić sobie opinię na podstawie tego, co działo się wokół sprawy.

Prowokacja wymierzona była w wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Lepper, przywódca partii "Samoobrona" był w koalicji z rządzącą wtedy partią PiS oraz, kierowaną przez Romana Giertycha partią Liga Polskich Rodzin. W wyniku prowokacji (tzw. afera gruntowa) Andrzej Lepper stracił stanowisko, co pociągnęło za sobą odejście Samoobrony z koalicji. Z koalicji odszedł też Giertych, co doprowadziło do utraty większości parlamentarnej i nowych wyborów, wygranych przez PO. PO w zasadzie mogła być zadowolona z tego stanu rzeczy, bowiem votum nieufności wobec Leppera zgłaszali już wcześniej. Z drugiej strony już wtedy PO za swojego głównego wroga uznawała PiS, który paradoksalnie był jej najbliższy programowo i ideowo (te same solidarnościowe korzenie, w odróżnieniu od pozostałych partii, trzeba też pamiętać, że w tamtych czasach PO była znacznie bardziej konserwatywna niż obecnie).  Dlaczego tak się stało, pisałam dawno temu https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/220688,smutnej-logiki-ciag-dalszy . Koalicja PO-PSL miała więc wielką ochotę usunąć Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA, jednak tego aż do października 2009 r. nie robiła. Wtedy koalicję charakteryzowała mniejsza "kreatywność" w łamaniu prawa, a szefa CBA można było tylko usunąć, gdy postawiono mu zarzuty. Zarzutów na razie nie stawiano. Sytuacja zmieniła się 1.10.2009 r., kiedy to Mariusz Kamiński zgłosił premierowi Tuskowi wykrycie tzw. afery hazardowej , w którą zamieszanych było wielu polityków PO. Tusk wyciągnął konsekwencje wobec winnych. Nie były one szczególnie surowe, ale zakończyły kariery polityczne kilku bliskich współpracowników premiera.

Już 6 października 2009 r. Kamińskiemu postawiono zarzuty prokuratorskie w związku z aferą gruntową? Oczywiście można założyć, że prokuratura musiała nad zarzutami pracować ponad dwa lata i jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności postawiła zarzuty sześć dni po tym jak szef CBA doprowadził do politycznego upadku kilku kolegów premiera. Sporządzanie aktu oskarżenia trwa niemal kolejny rok i we wrześniu 2010 r. Mariusz Kamiński traci stanowisko. Wtedy to prezydentem jest już Bronisław Komorowski. Do usunięcia szefa CBA, konieczna była bowiem nowelizacja ustawy, pozwalająca na takie działanie, gdy jeszcze do skazania nie doszło. 20 czerwca 2012 Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście  umorzył postępowanie przeciwko Kamińskiemu i jego podwładnym, stwierdzając brak znamion czynów zabronionych. Prokuratura jednak wniosła zażalenie złożonego i  6 grudnia 2012 sąd okręgowy uchylił to postanowienie, co doprowadziło do rozprawy. W marcu 2015 r. zapadły wyroki skazujące. Znamienne jest, że sędzia Wojciech Łączewski wydał wyroki wyższe niż żądał prokurator. Prokurator żądał roku pozbawienia wolności z zawieszeniem, a sędzia wymierzył karę 3 lat bezwzględnego więzienia. Przy okazji nadmienię, że zawiesić można karę do dwóch lat, więc kara 3 lat jest niejako "automatycznie" bez zawieszenia. Zawiesić wykonanie kary mógł jednak sąd drugiej instancji, ale też tego nie zrobił.

Nie będę opisywać kontrowersji związanych z ułaskawieniem, bo pisałam o tym wcześniej. Teraz chciałam skupić się na politycznym aspekcie sprawy samego skazania. Mamy tu dwa uderzające zbiegi okoliczności: postawienie zarzutów tuż po wykryciu obciążającej główną partię rządzącą oraz skazanie na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi, w których głównym przeciwnikiem urzędującego prezydenta był kandydat zgłoszony przez PiS. Gdyby tego było mało mamy wielką determinację władzy by Kamiński i Wąsik pozostali w więzieniu. Zwyczajowo, gdy prezydent rozpoczyna procedurę ułaskawieniową wykonanie kary się zawiesza, zwłaszcza w sytuacji, gdy wyrok jest niski. Tu jednak Adam Bodnar (jak go określono "rzeźnik praw obywatelskich) jest nieugięty. Wypuszczać z więzienia można bandytów, ale Kamińskiego i Wąsik nie, choć ich stan zdrowia określony został jako ciężki. Wszystko to wskazuje na to, że przyczyna skazania, aresztowania, a następnie przetrzymywania jest polityczna. Należy wątpić czy minister sprawiedliwości wykazywałby tak wielką determinację, gdyby to przedstawiciele obecnych władz skazani zostali za przekroczenie uprawnień. Pozostaje pytanie czy każda osoba skazana z przyczyn politycznych jest więźniem politycznym. Jeśli jednak odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca to Kamiński i Wąsik są więźniami politycznymi. 

Na koniec sprawa niezrozumiała: dlaczego Prezydent Andrzej Duda, choć zdecydował się na rozpoczęcie procedury ułaskawieniowej nie ułaskawił od razu, lecz czeka na opinię ministra sprawiedliwości?  Rozumiem, że chodzi o pokazanie, że tamto ułaskawienie jest ważne, ale już zgodził się na ponowne ułaskawienie, wyjaśniając, że poprzednie jest ważne, ale najistotniejsze jest zwolnienie z więzienia. Identycznie mógł postąpić przy ułaskawieniu ze skutkiem natychmiastowym. Wczoraj (21 stycznia 2024) nawet sugerował, że tak zrobi, ale zaraz przyszło dementi. Pojawiają się sugestie, że prezydent jest pod wpływem doradców, ale wtedy pojawia się pytanie o co chodzi doradcom. Przeciwnicy prezydenta sugerują, że jest to pułapka na Bodnara. Jeśli Bodnar wypuści skazanych, to niejako przyzna, że powinni być na wolności, więc może i skazanie nie było słuszne, jeśli nie wypuści będzie można krytykować Bodnara (słusznie) za całkowity brak empatii, zacietrzewienie, chęć przeprowadzenia politycznej zemsty, a nawet (gdy PiS odzyska władzę) skazać za doprowadzenie do bezprawnego uwięzienia dwóch osób. 

Postępowanie Pana Prezydenta (tu zwracam się bezpośrednio, choć Pewnie nie ma Pan czasu na czytanie Salonu24) przypomina mi jednak zachowanie się (hipotetycznego) nauczyciela, który widzi jak większy chłopiec (może też być dziewczynka jak ktoś chce) znęca się nad mniejszym (np. go bije). Zamiast natychmiast przerwać akcję agresora filmuje całe zajście, licząc na to, że odpowiednia dokumentacja pozwoli na surowsze ukaranie rozrabiaki. Tymczasem jednak rozrabiaka ma dobrze postawionych rodziców, dobrą opinię, więc jest duża szansa na to, że dyrekcja uzna, iż pewnie ten mniejszy go sprowokował, więc i tak nauczyciel celu nie osiągnie, a mniejsze dziecko może doznać nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu.

Panie Prezydencie, ci co wiedzą, że pan Adam Bodnar przekracza swoje uprawnienia (nie chcę tu używać mocniejszych słów) i tak wiedzą. Ci, którzy nie przyjmują tego do wiadomości i tak będą Bodnara uwielbiać nawet gdyby zarządził publiczną egzekucję Kamińskiego, Wąsika i jeszcze kilku innych liderów PiS (tu przesadzam, przynajmniej mam taką nadzieję). Proszę więc o szybkie działanie, bez czekania na czyjekolwiek opinie. Proszę o ułaskawienie wszystkich czterech skazanych.

Wiadomość z ostatniej chwili: Mariusz Kamiński trafił do szpitala . Naprawdę więc nie ma na co czekać.


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo