Dziś (24.09.2019) Sąd Najwyższy Królestwa Hiszpanii wydał decyzję zezwalającą na przeniesienie doczesnych szczątków Generała Francisco Franco z Bazyliki Św. Krzyża w Dolinie Poległych, hiszp. Valle de Los Caídos (ok. 60 km. od Madrytu) do grobowca rodzinnego na cmentarzu Mingorrubio w El Pardo pod Madrytem (ok. 20 km od centrum miasta). Podaję tu link (w języku hiszpańskim) z elektronicznego wydania El País. Można tam zobaczyć stosowne mapki.
Decyzja o usunięciu szczątków Generała Franco zapadła już kilka lat temu, jednakże do tej pory nie została wykonana. Na przeszkodzie stała między innymi rodzina zmarłego oraz gospodarze Bazyliki - benedyktyni. Teoretycznie więc nie było możliwości wykonania decyzji. Socjalistyczny rząd odwołał się jednak do sądu. Dziś sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który uznał, że decyzję taką można wykonać bez zgody rodziny. Rodzina jeszcze odwołać może się do Trybunału Konstytucyjnego. Tak więc jeszcze rozstrzygnięcie niby nie jest ostateczne, choć na razie wygląda na to, że do przeniesienia dojdzie, zwłaszcza, że Kościół - gospodarz miejsca nie zajmuje zbyt zdecydowanego stanowiska.
Rodzina chce by, w przypadku konieczności usunięcia Generała Franco z Bazyliki, spoczął on w Madryckiej Katedrze Santa María la Real de la Almudena. Władze jednak i na to nie chcą się zgodzić.
O co chodzi w tej sprawie? Czemu Franco zaczął socjalistom "przeszkadzać" dopiero teraz? Czy przeniesienie szczątków Franco coś zmieni? Czy poprawi sytuację ekonomiczną? Czy zmniejszy bezrobocie? Te dwa ostatnie pytania są rzecz jasna retoryczne, ale nad pierwszym i drugim warto się zastanowić.
O wojnie domowej w Hiszpanii pisałam przed laty w Salonie: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/91273,zapomniana-rocznica-czyli-czy-historie-pisza-zwyciezcy . Postawiłam tam tezę, że obiegowa opinia, iż historię piszą zwycięzcy nie do końca pasuje do wojny domowej w Hiszpanii. Wojnę domową Franco wygrał. Uniknął przystąpienia do II wojny światowej, później doprowadził do rozwoju gospodarczego Hiszpanii. Mimo to w oficjalnej historiografii dominują o nim opinie negatywne. Sprawował władzę dyktatorską, ale nie on jeden. Wojna domowa była krwawa, ale zbrodni dopuszczały się obie strony. Czyje zbrodnie były gorsze? Trudno to oceniać, ale trzeba powiedzieć jedno: konsekwencje zwycięstwa Republiki byłyby gorsze. Generała Franco zaprowadził dyktaturę, która jednak skończyła się z jego śmiercią (20.11.1975 r.), a już wcześniej znacznie zelżała. Franco lubił władzę, ale nie miał ambicji tworzenia "nowego człowieka", które to ambicje mają zarówno faszyści, jaki i komuniści (i inne odmiany kulturowej lewicy). Podejrzewam, że gdyby Republika wygrała, Hiszpania zapewne do dziś pozostałaby krajem komunistycznym, niezależnie od upadku komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej. Choć być może byłoby inaczej. Być może religijna i tradycjonalistyczna część społeczeństwa podniosłaby w końcu bunt i dziś nie mielibyśmy w Hiszpanii kulturowego marksizmu...
Po śmierci Franco kolejne rządy unikały tematyki wojny domowej. Dotyczyło to zarówno polityków lewicy, jak i prawicy. Pomniki Franco zostały, ulice jego imienia również, ale zaczęto też honorować postacie walczące po drugiej stronie. Dominowała narracja, że obie strony miały swoje racje, ale tak naprawdę to o wojnie mówiono mało. W szkołach, choć temat ten był w programie, nauczyciele woleli się nim nie zajmować, często omijali go pod pretekstem niedokończenia materiału. Tak naprawdę wojna domowa w Hiszpanii mało kogo interesowała.
Sytuacja zmieniła się po dojściu do władzy José Luisa Rodrígueza Zapatero. Jego dziadek ze strony ojca został zabity przez stronę narodową (czyli stronę Generała Franco). Zapatero miał więc powód osobisty. Za jego rządów Parlament zadecydował o usunięciu wszelkich pomników i symboli związanych ze stroną narodową. Wyjątek zrobiono jedynie dla obiektów znajdujących się w kościołach. Usunięto więc pomniki Generała Franco, a także zabitego na początku wojny José Antonio Primo de Rivery (też jest pochowany w Dolinie Poległych). Później zapadła decyzja o przeniesieniu szczątków Franco i Primo de Rivery. Gdy jednak Zapatero przegrał wybory - nowy premier Mariano Rajoy z bardziej konserwatywnej PP (Partido Popular - Partia Ludowa) decyzji poprzedników nie wykonał, ale też nowy parlament jej nie anulował. Po upadku rządu Rajoya socjaliści wrócili do władzy i postanowili wykonać swe poprzednie postanowienie, nie zważając na to czy przyniesie ono komukolwiek korzyść. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że skutek ich działań może być odwrotny do zamierzonego. Dawniej Franco nie budził większego zainteresowania ani emocji. Poza rocznicą śmierci - 20 listopada (w tym dniu, tyle że w 1936 roku zginął też José Antonio Primo de Rivera) w Bazylice tłumów nie było. Po decyzji o przeniesieniu szczątków liczba odwiedzających wzrosła (choć podobno znów spadła). Ale kto powiedział, że zwolennicy Franco nie zaczną masowo przybywać na cmentarz, albo, że nie uznają, iż dla uczczenia postaci Franco i Primo de Rivery wcale nie jest konieczna fizyczna obecność ich ciał? Przeniesienie szczątków Franco jest więc czystym aktem zemsty pozbawionym jakichkolwiek racjonalnych podstaw.
Tekst ten zilustrowałam zdjęciami z wizyty w Valle de Los Caídos. Przypadek zrządził, że byłam tam równo 4 lata temu - 24 września 2015 r. Dwa ostatnie zdjęcia przedstawiają Katedrę, w której Franco najprawdopodobniej jednak nie spocznie. O mojej Dolinie i mojej podróży napiszę później (pewnie w dziale Podróże), a na razie przesyłam link do swojego bardzo amatorskiego filmu na youtube https://www.youtube.com/watch?v=S9R_lgbftec&t=8s .
Zobacz galerię zdjęć:
Valle de los Caídos oraz Catedral de Santa María la Real de la Almudena
Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka