tarantula tarantula
728
BLOG

Legenda Pałacu Krzysztofory

tarantula tarantula Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pan Morsztyn młodszy miał z Wieliczki zjechać, i Anusia, że lubiła go bardzo, umyśliła i wieczerzę niezwykłą. Kucharzyła w dostatnim domu przy ulicy, co od Rynku do świętego Szczepana wiodła, a co ją raz to Stefańską, raz Żydowską wołali. A była Szczepańską. Przedproże okazałe ku Rynkowi dom posiadał, i w szczycie figurę świętego Krzysztofa, zaś szczególnie znany był z wieści, jakoby od obszernych składów win, ku samemu Kościołowi Mariackiemu rozległe rozciągały się lochy.

 Życie dla Anusi straciło powab, gdy Pietrek, czeladnik kołodziejski, co z nim po słowie była, poległ był przed czterema wiosnami pod Świecinem z rąk krzyżackich. Rok potem, AD 1463, pan Piotr Dunin rozbił u ujścia Wisły krzyżacką flotę, i o żadnej już bitwie z Zakonem nie było słychać. W Toruniu obradowali teraz panowie krakowscy z komturami, ale nic pewnego jeszcze ani słychać. Nic to już dziewczyny nie obchodziło. Myślała jeno, co by grosza uzbierać jakkolwiek, i na szlaku śląskim, w rodzinnych Jerzmanowicach otworzyć gospodę.
Panów siła możnych przewijało się w gościnie i ucztując u Morsztynów, a oblicze wdzięczne i kibić dawały dziewczynie niezły profit mierzony w monecie brzęczącej.
 
Teraz umyśliła koguta w winie zgotować, co to jej Pierre’ Prowansalczyk opowiadał jak zrobić. Francuz miły był chłopak, i Anulka, chocia wielce doświadczona, bo i do Barbórek na Powiśle biegała dorobić cichcem, pojęcia dotąd nie miała, do czego to język człowieczy prócz gadania może posłużyć. I jeszcze jak! Oj, ten Pierre… Szkoda, że pomarł.
 
W końcu podwórca, w kojcu królował potężny kogut, czarny cały, a zawzięty tak, że i kur mu mało było i do perlic nawet próbował.. Capnęła go Anusia sprawnie i do kuchni niosła, gdy ten wyrwał się nagle i szybko ku zejściu do lochów czmychnął. Wrota okute, zawsze zawarte, teraz, rzecz dziwna , uchylone lekko stały. Od łuczywa, latarnię rozżarzyła i śpieszyła kura szukać. Rychło w plątaninie korytarzy zgubiła rachubę i strach ja obszedł, że dla głupiego kuraka całkiem się zatraci, bo wyjścia nie znajdzie.
 
Światło nagle ujrzała migocące i w kierunku jakichś niskich, wąskich drzwi ostrożnie i cichutko podeszła. Zerknęła ciekawie, i w izbie sporej, wysoko sklepionej ujrzała jakiegoś czerniawego człeka, co lampami obstawił stół z desek na kozłach i pisał coś, piórem skrzypiąc. Na półkach prostych leżały pergaminy w rulonach i księgi. (Bogacz to był niechybnie, bo nawet zamożny pan Hanko z Raciborza tyle woluminów nie miał)
Na łańcuchach wyrko z tarcicy z siennikiem zawieszone. Miska i cebrzyk, a skrzynia okuta w kącie. Obok antałki i butle. Na okazałym porożu zawieszone łachy co do sztuki czarne. Dziwności!
 
Zwitek pod stopą Anulki zaszeleścił zdradliwy, i w ten czas mężczyzna poderwał się, ku framudze przyskoczył. Dziewczynę do środka wciągnął, wielkim kluczem przekręcając ogromny zamek. Męczyć pytaniami zaczął. Dziwnie słowa przekręcając, pytał o powód przybycia, i czy miejsce to jej znajome może. Gdy uznał, że zbłądziła uspokojony odrzekł, że rachunki dla panów bankierów, Gerarda i Hanka prowadzi, ale nie chce co by inni, zwłaszcza Izraelici wiedzieli o miejscu, bo cenne tu rzeczy w papierach dla nich są, i mogliby skraść. Dlatego wyprowadzi stąd Anusię , ale w worku, jako kapturze na głowie, i nie tak szybko. Siedzi tu w lochu, z rzadka świat jasny oglądając, bo na wiedzę jego inni łasi, i niebezpiecznie mu teraz po ulicach łazić. A dziewki spragniony jest wielce, a jeszcze takiej. Jak mu Anusia będzie powolną , to i wyjdzie stąd a nie pożałuje, bo skarbami ją obsypie wielkimi. 
 
Kiedy już dziwak umęczoną dziewczynę po kwadransach wielu z łap wypuścił, dał czas na ochędożenie i czarnym konopnym workiem głowę okrył. I z izby wyszli. Obracając co czas jakiś wiódł ją to tu to tam, aż wreszcie zatrzymał i kaptur ściągnął. Pokazał na migocące w dali światełko, że łuczywo to krzysztoforskich piwnic, i mieszek okazały w dłoń jej wcisnął. Chociaż lekki podejrzanie. Gdy dziewczyna wzrok podniosła, nikogo już nie ujrzała.
 
W strachu, że pochodnia zgaśnie, rzuciła się pędem ku wyjściu Tupot za sobą słyszała i do końca nie wiadomo czy echo kroków tak się odbijało od ścian, czy też nieznajomy namyśliwszy się, pobiegł jednak za nią, co by zatrzymać i ubić. Wpadła za drzwi bez tchu i upadła w progu. Skrzydło wrót odbite uderzyło ja w stopę tak, ze świeczki w oczach ujrzała, ale poderwała się, i sił ostatkiem zawarła je na głucho. Blask dnia oczy jej zmrużył i oślepił prawie. Na pełne troski pytania służby i pana Henryka, gorączkowo opowiadała rzecz nie całkiem zmyśloną o diable, co jej skarby obiecał, ino że nie ma się za sobą obracać przy wynijściu. Miał on na beczkach z bogactwem siedzieć, dusze skupywać i inkaustem pakty na pergaminie spisywać. Że się obróciła, skarb przepadł, a drzwi czarem pchnięte nogę zgniotły
Czy kto uwierzył, nie wiadomo. Ale legend z tego narodziło się co niemiara. A w kawiarni "Europejska" co w miejscu tych zdarzeń teraz się mieści, może czasem zapomniane duchy tych zdarzeń przystaną.
 
Zaś Anusia, wytrząsnąwszy później mieszek w izdebce wielce rozczarowaną była.
Grosiwa ledwie co za zwykłą taksę z Powiśla można było zliczyć, reszta to zwitki pergaminów i papierzyska. Spalić już miała, ale z wieczora Szymek, pisarczyk Szenkerów, ją nawiedził, co to zawsze umiał rozśmieszyć, ale i w palcach jakąś miał taką zręczność lubą. Ten papiery przejrzał zdumiony, i powiedział, że jeżeli mu się z tych skryptów dłużnych, nawet za dziesiątą część uda od pana Szenkera wziąć pieniądze, to i gospodę pobudują, weselisko odprawią huczne, a i pieniądze na procent zostawione, na dostatnie życie i na starość zapracują. Zrobi to, jak mu Anulka obieca żoną być, co ta pomiarkowawszy za i przeciw wszelkie, ochoczo uczyniła.
Papierzyska Szymek wziął i poszedł. Po dniach pięciu chyłkiem z brzaskiem do izdebki Anusinej wrócił i pakować dobytek pomógł.
 
I tyle ich potem w Krakowie widzieli.
A gospoda w Jerzmanowicach , okazała z gościnnymi pokojami, wielką się na olkuskim szlaku cieszyła sławą
tarantula
O mnie tarantula

Zazwyczaj maluję. Czasem piszę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura