"Mi, ateiście, dekalog nie jest potrzebny" - tą łamaną polszczyzną odezwał się pewien wielbiciel Palikota, rozbawiając mnie mocno. Nie na tyle jednak, żeby się pokusić o przeczytanie całej notki. Co mądrego może mi powiedzieć ktoś, kto nie potrafi poprawnie sformułować prostego zdania w języku polskim? ... Z tego samego względu nie będę linkować - jeśli ktoś jest ciekaw, to zapewne sam znajdzie ten infantylny tytuł. Niemniej jednak, osób myślących podobnie, jak niezacytowany przeze mnie autor, jest sporo, więc pokuszę o mały appendix do niedawnego tekstu.
Rozumiem, że ateista może mieć problemy z pierwszymi trzema przykazaniami (choć uważam, że każdy człowiek - czy to deista, czy ateista - w coś tam jednak głęboko wierzy; choćby w "sciencytyzm")). Jeśli jednak chodzi o pozostałych siedem, to raczej trudno dyskutować - one naprawdę są uniwersalne. Oczywiście - dla naszego kręgu cywilizacyjnego. W tym znaczeniu - siedem przykazań obowiązują praktycznie na całym świecie. A jeśli chodzi o trzy pierwsze, to i one de facto są kanonem dla przytłaczającej większości ludzi na świecie.
Powiedzenie więc, że "mnie Dekalog nie jest potrzebny" jest albo wyznaniem niewiary, albo przyznaniem się, że się zabija, kradnie, kłamie itd.
Tertium non datur.
P.s. Nie cytuję Dekalogu, bo:
1) albo ktoś je zna,
2) albo znajdzie choćby w guglach.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo