Profesor Krystyna Pawłowicz to kobieta, która wzbudza w ludziach skrajne emocje. Wali prawdę prosto z mostu, nie stara się przypodobać nikomu – to cechy przypisywane raczej mężczyznom. Feministki powinny nią być zachwycone, ale nie są: co w ogóle nie dziwi, bo hipokryzję tego środowiska widać choćby po stosunku do molestujących mężczyzn: gdy Polański gwałci trzynastolatkę, to jest to według nich skorzystanie z usług prostytutki. Kiedy Donald Tusk lustrował dekolt panienki trzymającej mikrofon, nikomu to nie przeszkadzało. Kiedy pisarz Janusz Rudnicki wypowiada się w sposób tak skrajnie chamski i ordynarny, jakby był w burdelu, adresatki są wniebowzięte. A kiedy prawicowy dziennikarz powie coś bez porównania łagodniejszego – rejwach pod samo niebo … Po prostu: swój może zgwałcić, obcemu nie wolno o tym pisnąć słowem. Himalaje Hipokryzji i nędza intelektualna.
Kiedy posłanki Nowoczesnej zajadają się podczas obrad sejmowych słodyczami, tvn-y wyborcze zamilczają to na śmierć. Gdy w tym samym miejscu i okolicznościach sałatkę ośmieliła się zjeść profesor Pawłowicz, komentarzom – chamskim, prostackim, obrzydliwym – nie było i do tej pory nie ma końca. To działa instynkt, który człowiekowi pierwotnemu kazał rzucać się na obcego i do utraty tchu bronić swojego. Zwierzętom też nie jest to obce: np. wilkom. Feministki, lewica, antypis – to po prostu z grubsza ciosane prymitywy, ludzie pierwotni, z lekka tylko pokryci patyną współczesności.
Nie, jest czymś nieskończenie paskudnym, głupim i chamskim.
Panie Środa i Senyszyn mówią rzeczy i robią rzeczy NAPRAWDĘ wstrętne, haniebne, posługują się mową nienawiści, wyrażają się chamsko – ale są SWOJE, więc sfora ich broni. Profesor Pawłowicz jest OBCA, więc sfora rzuca się do gardła. Bezmyślnie, posłusznie podstawowemu kodowi przetrwania. Stadnie. Ohydnie.
Mnie profesor Pawłowicz kojarzy się z kobietami polskich rubieży. To jest typ ciotuchny Baśki i Krysi, siostry pana Wołodyjowskiego. Kobietą, która była samodzielna i zaradna, a jednocześnie – kobieca. Do bandyty potrafiła strzelić, ale na co dzień zajmowała się przecież kuchnią i robótkami ręcznymi.
Pani profesor – bardzo dziękuję, że po raz kolejny zachowała się Pani tak, jak trzeba, podczas haniebnego incydentu z ogłaszaniem minuty ciszy dla nieszczęsnego samobójcy. Mam dla Pani mnóstwo podziwu. Sama nie mam aż takiej odwagi cywilnej – wyznaję to szczerze – więc nie wiem, czy potrafiłabym się zachować tak jak Pani.
I bardzo Pani zazdroszczę tej odwagi!
Inne tematy w dziale Polityka