Trzeba zacząć od najważniejszej kwestii: czy Jarosław Kaczyński jest człowiekiem inteligentnym, zdolnym uczyć się na błędach? Obstawiam, że tak – a to oznacza, że nie wystawiłby do wyścigu prezydenckiego – w okolicznościach roku 2015 – na którego nie miałby jakiegoś haka. Nie po Marcinkiewiczu. To jest po prostu wykluczone: a rodzaj haka jest sprawą dwudziestorzędową.
Dlaczego nie wcześniej? Nie wiem – może JarKacz trzymał go na inną okazję? Może miał nadzieję, że jakoś się z prezydentem dogada? Ale się nie dogadał, co pani Romaszewska wyjawiła PRZED zgłoszeniem PiS-owskich poprawek. A może jeszcze inny wzgląd przeważył? Może np. przeciek w sprawie kolana? … Bo prezesa czeka poważna operacja, czyli wyłączenie się z pilnowania partii na jakiś czas? Albo – powiedzmy szczerze noga to tylko wierzchołek góry lodowej? …
Gdy minister Dera skończył rozmowę z prezydenckim Muchą, wysłannik prezydenta był ponoć roztrzęsiony: mówiło o tym kilka osób. A Dera – spokojny niczym skała …
Czyżby zastosowano dwupak: poprawki i haki? …
Oczywiście to tylko takie gdybanie i snucie spiskowych teorii i w ogóle się nie upieram, że mam raję. Zobaczymy, kto się ugnie :)
Komentarze