Animela Animela
1183
BLOG

Notka z pogranicza

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Przeczytałam niedawno coś zadziwiającego: zakupione w pewnej znanej niemieckiej sieci handlowej nowalijki zostały zbadana w laboratorium i okazało się, że różnica między uprawą ekologiczną a "przemysłową" ma znaczenie raczej symboliczne: bo w tych przemysłowych co prawda więcej bohaterów tablicy Mendelejewa, ale witamin w zasadzie tyle samo ... czyli prawie wcale. Rozumieją Państwo? Okolice zera!!

Przyznaję, że ta informacja mną naprawdę mocno wstrząsnęła. Tak się bowiem składa, że moi rodzice wszczepili nam - siostrze i mnie - upodobanie do ogromnej ilości zieleniny. A pisząc "ogromnej" mam na myśli właśnie "ogromnej". Odkąd pamiętam, nasza rodzina - czteroosobowa - zużywała nieprawdopodobne wręcz ilości roślin, przy czym każdy lubił coś innego. Ja na przykład każdą zupę jadłam pod warunkiem, że zamiast makaronu czy ziemniaków był tam szczypiorek i pietruszka, siostra dziwaczka używała sałat, mama - koperku, a ojciec - wolał majeranek i oregano.

Rodzice mieli przy domu spory ogródek, który był podzielony na dwie części: reprezentacyjną kwiatową i użytkową warzywną. Odkąd pamiętam, zawsze dużą część ogródka zajmowały wczesne ziemniaki (ale jakie - to po prostu niewiarygodne, że zwykłe ziemniaki mogły tak smakować!), a pozostałą część mniej więcej równo dzieliły między siebie: namiot foliowy na warzywa ciepłolubne (pomidory, ogórki, bakłażany, papryka) i inne warzywa: szczaw, szpinak, marchew, pietruszka, por, seler, zielony groszek, fasola szparagowa, bób, sałata ... i różne inne warzywa, z których część była gwiazdą tylko jednego sezonu. Nigdy rodzice nie uprawiali dyni, choć często ją wykorzystywali w kuchni, ale to było warzywo tak tanie i łatwo dostępne, że nie opłacało się go uprawiać.

Natomiast patison czy rodzynka brazylijska były w handlu niedostępne, więc rodzice skądś (skąd? nie mam pojęcia ...) sprowadzali nasiona, a uprawa była bardzo prosta.

Oczywiście truskawek był spory zagonek - owoców wystarczało na przetwory - i były też poziomki, owocujące od czerwca aż do przymrozków, ukochane przez nas i ... naszego psa, który wstawał wcześniej niż my i zjadał najdojrzalsze owoce!

Szczypior pozyskiwało się i z kęp szczypiorku, i z cebuli (tej zwykłej i siedmiolatki), kopru siało się mnóstwo, bo to i do zupy koperkowej, i normalnie do ziemniaków, i do ogórków, z baldachami. Pietruszkę zrywało się aż do grudnia (wytrzymała na mróz bestia), a potem od wiosny uszczykiwało się z młodych roślin najstarsze liście.

A co zimą? ... Na jesieni tata zbijał drewniane skrzynki (Obi ani Castoramy wówczas nie było) i wszystkie dostępne parapety pyszniły się świeżymi ziołami - ale i tak trzeba ich było używać rozważnie ...

Kilkanaście lat temu uświadomiłam sobie, że moje problemy ze zdrowiem (częste przeziębiania) mogą mieć źródło w niewłaściwej diecie. Po konsultacji z rodzicami stwierdziłam,  że od lat rosół czy pomidorową zjadam z makaronem lub ryżem zamiast pietruszki i szczypiorku!! Bo zielenina ze sklepu nie dość, że droga, to jeszcze jakaś taka ... niezachęcająca do jedzenia!

Odkąd z Warszawy przenieśliśmy się pod miasto, sama uprawiam różnorodne warzywa, a oprócz skrzynek z pietruszką i szczypiorkiem mam kiełki. Różne: brokuły, buraki, rzodkiewka, rzeżucha, siemię lniane ... A oprócz tego: fasola mung w szklance.

No i stara dobra pietruszka i szczypiorek w skrzynkach wszędzie, gdzie się da (a da się wszędzie).

A tradycja siania warzyw i kwiatów, które mają długi okres wegetacji, to po prostu kontynuacja. W tej chwili na posadzenie w oddzielnej doniczce czekają pomidory, karczochy, seler naciowy, papryka (słodka i ostra), goździki wielkokwiatowe, cynie i astry.

Część rodziny patrzy na mnie, jakbym była jakimś skąpcem, który nie chce wydać pieniędzy na bazarze. Przyznaję - oszczędność jest ważna. Ale - smak i walory zdrowotne są nie do przecenienia.

Najważniejsze!



Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości