Animela Animela
980
BLOG

Falafele

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Na dole notki jest link do przepisu na falafele, które podał ksiądz Jarosław Kwieciński - od razu dodam z naciskiem: to są DOBRE falafele, absolutnie nic im nie zarzucam. Tyle tylko, że ja falafele robię nieco inaczej - a przecież przepisów na dobre rzeczy nigdy za wiele, prawda? Każdy może sam wypróbować i wybrać ten, który mu odpowiada bardziej. Przy okazji - rozsławiam blog księdza:)

Otóż ja robię tak: opakowanie ciecierzycy (na ogół półkilowe) zalewam zimną wodą (co najmniej dwa razy więcej wody, niż ziaren) i dodaję łyżeczkę cukru, po czym wstawiam do lodówki na 3-4 dni - w tym czasie cieciorka zmięknie pod wpływem wody i cukru. (Można dodać do moczenia łyżeczkę sody oczyszczonej, która znakomicie przyspiesza mięknięcie warzyw, ale jakoś nie jestem wielbicielką sody w jedzeniu, stąd moja metoda. A zmięknięcie nasion jest ważne, gdy ciecierzycę miele się na surowo).

Namoczoną ciecierzycę dokładnie osączam, po czym dodaję, obrane ze skórki i pokrojone na mniejsze kawałki: 1 bardzo dużą cebulę i 8 ząbków prawdziwego czosnku oraz oraz dwie ogromne wiąchy: zielonej pietruszki i kolendry (jestem panisko, bo mam w tym roku klęskę urodzaju jednego i drugiego i szukam ciągle sposobu na mądrą utylizację) tudzież 1 ostrą papryczkę chili, pokrojoną i bez pestek - no chyba, że ktoś lubi na ostro. Zieleninę z grubsza kroimy i wszystkie warzywa wkładamy - PARTIAMI - do robota kuchenna (albo blendera, co tam kto ma). Za każdym razem blendujemy, zatrzymujemy robot, łyżką zeskrobujemy nietknięte nożem z góry blendera, a także - potrząsamy kielichem, żeby te górne warstwy też zostały rozdrobnione. Brzmi to średnio, wiem dobrze, ale idzie i tak o kilka końskich długości szybciej, niż dwukrotne mielenie tego ... wróć, tej masy ... w maszynce do mielenia. O tak, przysięgam!!

Zmieloną masę przekładamy do naprawdę dużej miski, a następnie dokładamy tam:

1 łyżeczkę mielonego kuminu

1 łyżeczkę ziaren kolendry

1 łyżeczkę sosu spod chilli chipotle adobe (a jak nie ma, to łyżeczkę mielonej wędzonej papryki)

1 płaską łyżeczkę od kawy curry

1 płaską łyżeczkę od kawy garam masala

czubatą łyżeczkę soli

10 łyżek wody (dla żartu dodam, że płaskich)


Zawartość miski dokładnie mieszamy, po czym znów oddajemy hołd lodówce, zostawiając michę w niej na co najmniej 12 godzin (pozwoli to dojrzeć masie i związać się tak, że kotleciki nie będą się rozpadać).


W garnku rozgrzewamy pół litra neutralnego w smaku oleju (Boże broń oliwy z pierwszego tłoczenia) na średnim ogniu - tak, że ręka wyciągnięta nad garnkiem poczuje wyraźne ciepło. Z masy wyjętej z lodówki formujemy kulki wielkości łyżki stołowej z meniskiem wypukłym, szybko wkładamy do oleju i obniżamy temperaturę do średnioniskiej - czyli ze 180 stopni do około 150 stopni. Smażymy tak długo, aż kulki zrobią się złotobrązowe.

Skromnie wyznam, że moje kulki nigdy się nie rozwalają, a nawet nie moczę rąk do ich formowania, co zaleca Yotam Ottolenghi, autor kultowej "Jerozolimy". On poleca też nieco inny zestaw przypraw oraz mielenie w maszynce do mięsa.

Yotam, co zauważyłam z dużym niesmakiem, zapomniał też o soli: o czym pamiętałam i ja, i ksiądz Kwieciński.

Pewnie Żydzi i Arabowie mają inne zdanie, ale wszyscy, którzy spróbowali falafeli według przepisu mojego i Yotama, wybierali moje.

Wiem - to nie są prawdziwe falafele, powie Yotam. Kto wie? Kto wie, gdzie leży racja? Czasem, po prostu, po tej NIEWŁAŚCIWEJ stronie :)



https://www.salon24.pl/u/rodaki/848540,kuchnia-nasza-powszednia-falafel



Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości