Animela Animela
1597
BLOG

PRL-owsko-kapitalistyczny fastfood

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Pewnie, że "za Gierka" życie było dużo spokojniejsze, co przekładało się też na powolne gotowanie. Trzeba jednak przyznać, że już wówczas pojawiały się pierwsze symptomy pogoni za "zgniłym zachodem", a jednym z nich były pierwsze, nieśmiałe, próby karmienia Polaków SZYBKO.

Jeszcze w latach siedemdziesiątych, i to w Ostrołęce, jadłam pierwszą w życiu (a być może i pierwszą w naszym kraju) pizzę. Nie pamiętam, gdzie to było, ale nawet mi smakowało: a dzieckiem byłam bardzo wybrednym. Na pewno była to pizza bez porównania lepsza od tej, której dekadę później, na początku sławetnej "transformacji ustrojowej", skosztowałam w stolicy Polski, w Alejach Jerozolimskich tuż koło Ronda de Gaulle'a: to było prawdziwe paskudztwo. Gruby drożdżowy placek z warstwą pieczarek i grubym kożuchem czegoś podobnego do żółtego sera, zwieńczone na górze paskudnym ketchupem. Obrzydlistwo, ale ludzie to jedli i nawet stali w kolejce ... W przeciwieństwie do tego przybytku z ogromnym rozrzewnieniem wspominam prawdziwą włoską pizzę na cienkim cieście, z dobrą szynką i ananasem, którą mniej więcej 5-6 lat wcześniej zamawialiśmy na Powiślu, z dostawą do biura (szef płacił naprawdę dobrze).

We wspomnianej wyżej Ostrołęce, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, jadało się też hot dogi (a raczej, jak było napisane na stoisku, hod-dogi). Bułki i warzyw nie pamiętam, natomiast parówka, a raczej serdelek, to było coś naprawdę fantastycznego. Z pewnością 100 g produktu zostało zrobione ze 150% szynki. Do dziś się ślinię na wspomnienie tego smakowitego wyrobu wędliniarskiego ...

Przypuszczam, że studenci Uniwersytetu Warszawskiego pamiętają doskonale tosty sprzedawane z budki usytuowanej tuż przy bramie. Po hawajsku, podobnie jak pizza z Powiśla, czyli: ser żółty, szynka i ananas, a w wersji wege - tylko z serem i ananasem. Py-cho-ta! I nie dość, że smaczne, to jeszcze zdrowe i naprawdę niedrogie - kto to pamięta, ręka w górę!

No, ale to już przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, a kilka lat wcześniej można było sobie kupić, w drodze umowy kupna-sprzedaży, zapiekankę z pieczarkami. Długą na prawie pół metra bułkę krojono wzdłuż na pół, a na wierzchu układano plastry usmażonych wcześniej pieczarek i sera, zapiekano to pod grilem i polewano ketchupem. Mamusiu kochana, jakież to było DOBRE! Ciepła, krucha buła i pieczarkowo-serowo-ketchupowy wierzch, a to wszystko za takie pieniądze, że nawet chyba i bezrobotny mógł sobie na to szaleństwo pozwolić!...

No a specyficzne hot-dogi, które można było zajadać w Warszawie w roku 1989 i 1990? Bułka przecięta, ale nie do końca, wzdłuż, a w środku parówka (nie aż tak znakomita, jak jeszcze kilka lat temu, ale jednak nadal mocno akceptowalna) i prawdziwa orgia dodatków: począwszy od kapusty kiszonej poprzez również kiszone ogórki, plastry pomidorów, cienko krojoną cebulę, czasem jeszcze coś z pikli ... Sosów tam nie było żadnych - ani majonezu, ani 1000 Wysp, ani tatarskiego, ani - no mówię przecież, że żadnych, prawda? ... Zero tłuszczów, a jednak kanapka aż kapała soczystością, i to ze zdrowych warzyw, a nie jakichś dziwnych omast ...

Nie wiem, co mnie naszło - przecież od pewnego czasu w Polsce panuje moda na zdrowy fast-food: hamburgery z najlepszego mięsa, a nawet - z warzyw, pizza z najlepszych składników, sprowadzanych specjalnie z Włoch, i co tam jeszcze - a ja wybrzydzam i natrząsam się z tego trendu? Tęsknię za PRyLem, a choćby nawet i za wczesnymi latami dziewięćdziesiątymi?!!

No - jakoś tak. Wtedy wszystko zapowiadało się dobrze. Normalnie. Dobra restauracja potrzebuje wielu miesięcy na zbudowanie i rozruch, ale budka z hot-dogami to kwestia - WÓWCZAS - dni. Brało się to, co w tradycji kulinarnej Polski najlepsze, i wpychało się w zachodnie wzorce. Efekty bywały naprawdę spektakularne. Mimo, że w zgrzebnym PRL czy w początkach dzikiego kapitalizmu.No i nie było jeszcze podatku dochodowego.

Proszę pomyśleć: czy istnieje ktoś, kto nie chciałby dziś kupić tosta po hawajsku za 2 zł? Albo hot-doga z wszystkimi dodatkami ze zeta 3? Porcji świetnej pizzy za 1,50? ...

I komu to, tak na dobrą sprawę, przeszkadzało? Bo na pewno nie mnie!



Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości