Bardzo dawno temu, pod koniec lat osiemdziesiątych, razem z dwiema przyjaciółkami podjęłyśmy pracę w jednym z najstarszych i największych banków w Polsce, banku, który miał wówczas monopol na rozliczenia zagraniczne. Kolegą z wydziału okazał się pan prawie dwukrotnie od nas starszy, żonaty i dzieciaty, a jednocześnie - niesłychane ciacho. Trochę w typie Roberta Redforda, ale przy tym świetnie wykształcony, błyskotliwy, nadzwyczaj inteligentny, obyty w świecie (wówczas to była rzadkość, a pan - nazwijmy go "X" - wielokrotnie bywał w krajach Europy zachodniej na tzw. stażach bankowych). Nic, tylko się zakochać - i fakt, jedna z nas faktycznie się w nich podkochiwała. Z panem X się zaprzyjaźniłyśmy, ale na zasadzie czysto koleżeńskiej (nawet ta podkochująca się), a mianowicie X nabrał zwyczaju nawiedzać nasze wynajmowane mieszkanie zawsze wówczas, gdy nadużył alkoholu: nie chciał się pokazywać rodzinie w tym stanie. Przed nami oporów nie miał - w końcu: od czego ma się przyjaciół? - więc swoje stany upojenia alkoholowego oraz długiego trzeźwienia fundował nam z pełną naturalnością. To wtedy właśnie zetknęłyśmy się z człowiekiem, który pod wpływem alkoholu snuje wizje świetlanej, bogatej przyszłości. W co też X nie miał zamiaru zainwestować: z przełomu lat 80. i 90. pamiętam palety, na których miał zbić majątek. Chciał też kupić udział w "domu wakacyjnym" gdzieś w Hiszpanii, dzięki czemu mógłby się świetnie utrzymywać nie pracując.
Identyczny polot widać w elukurbacjach Gazety Wyborczej na temat tego, ile też miał zarobić Kaczyński (czyli - spółka Srebrna) na wybudowaniu Dwóch Srebrnych Wież w centrum Warszawy. "Dwa miliardy złotych!" dyszy autor, podniecony sporą dawką tego, czym zwykli się oszałamiać redaktorzy Wyborczej podczas pisania takich tekstów. A wcale nie jestem pewna, czy to już rekord, bo sama pamiętam takie oceny, że Kaczyński jest najbogatszym biznesmenem po tej stronie Drogi Mlecznej, bo CHCIAŁ ZAROBIĆ na budowie biurowców ... Po prostu widzę oczyma wyobraźni tych upojonych ludzików, którym liczby dwoją się i troją, najwidoczniej w świecie pod wpływem. A im więcej tego "wpływu", tym bardziej astronomiczne kwoty tego, ile to Kaczyński CHCIAŁ ZAROBIĆ ...
Ciekawa jestem ogromnie, czy autorzy Wyborczej wreszcie pójdą na odwyk i przestaną pisać o tym, jakie to Kaczyński CHCIAŁ ZAROBIĆ kosmiczne pieniądze, czy też skończą tak, jak X: obecnie alkoholik, bezdomny menel. Z tym, że X swoje pijackie wizje miał wyłącznie na swój temat, a redaktorzy Wyborczej fantazjują o Kaczyńskim, ale psychiatria zna naprawdę bardzo różne przypadki ....
Inne tematy w dziale Polityka