Stare indiańskie powiedzenie brzmi: "Żeby życie miało smaczek - raz dziewczynka, raz chłopaczek". Pewien znany muzyk (nomen-omen - spod znaku tęczy) okazał się prawdziwym koneserem mądrości ludowych i, pomimo posiadania żony oraz córki, używał sobie też podobno na dziewczynkach i chłopcach, do których miał dostęp. A dostęp miał, bo znanemu wolno więcej - zwłaszcza w TYMKRAJU. Wygląda na to, że wykaz preferencji LGBT+ szybko należy poszerzyć o "hetero z ciągotami do dzieci". Chyba, że jednak rację mają złe języki twierdzące, że z muzyki taki hetero, jak ze mnie śpiewaczka operowa, bo dopadał wszystkiego, co się przed nim na drzewo nie schowało ... i wtedy mamy chyba do czynienia z - jak to ostatnio przeczytałam w niezawodnym tvn, duchowym przewodniku naszej "elity" - nową orientacją seksualną: panseksualizmem. Przyznała się do tej orientacji niejaka Bella Thorne, z twarzy - jak dla mnie - podobna zupełnie do nikogo. Jak podaje niezawodny tvn, panseksualizm to "tożsamość seksualna znacznie różniąca się od biseksualizmu, który polega na odczuwaniu pociągu seksualnego do osób obydwu płci. Panseksualizm to pojęcie szersze, które oznacza skierowanie potencjału seksualnego na wszystkich i wszystko.". Pasuje jak ulał do naszego muzyka - nieprawdaż? ...
Przy czym, mówiąc szczerze, nie do końca łapię, o co chodzi z tym panseksualizme. W sensie - dlaczego niby to jest NOWA orientacja seksualna? Przecież zjawisko jest znane od tysiącleci, tylko określano to zupełnie inaczej: rozwiązłość. Czasem dorzucano coś o kurestwie, ale to w warstwach niższych.
Nie można pozostać przy starym, dobrze wszystkim znanym, nazewnictwie? ...
Czytaj więcej na: https://dziendobry.tvn.pl/a/panseksualizm--orientacja-seksualnosc-co-to?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=paste
