„Pięć lat może spędzić w więzieniu nauczyciel gimnazjum spod Jarocina za to, że przez 17 lat posługiwał się sfałszowanym dyplomem ukończenia studiów magisterskich UAM w Poznaniu”.
Kolejny przykład terroryzowania ludzi przez państwo obryzganymi tuszem świstkami papieru. Mój znajomy nosi okulary. Co kilka lat musi udawać się na płatne badania lekarskie, odpłatnie wyrabiać nową łaskę jazdy (w środowisku biurokratycznym zwaną dowcipnie „prawem jazdy”), za swoje pieniądze opłacić fotopstryka... Dyskryminacja! Gdzie są obrońcy uciśnionych? Dlaczego inni, nawet z większą wadą wzroku, otrzymują zgodę na kierowanie autami bezterminowo?
Znajomy doszedł wreszcie do jedynego słusznego wniosku i na najbliższe „badania” weźmie wypchaną kopertę, aby męczarnie ukrócić raz na zawsze. I słusznie – urzędasy domagają się aktualnego papierka, czy delikwent siedzi za kółkiem w okularach ich nie obchodzi, sukces przecież juz odnieśli: narazili tak zwanego obywatela na stratę czasu, pieniędzy i nerwów.
Nauczyciel spod Jarocina na przebaczenie liczyć nie może – przez 17 lat (słownie: siedemnaście) grał na nosie biurokracji. Co więcej, ów zdegenerowany przestępca miał czelność w tym czasie awansować na stanowisko nauczyciela mianowanego, uczęszczać na kursy, wykazywać się kompetencją. Przez 17 lat żaden urzędas nie zdołał zdemaskować łajdaka! Ta zniewaga krwi wymaga.
W ciągu 17 lat żaden dyrektor podjarocińskiego uczyliszcza, żaden wizytator, żaden kurator, krótko pisząc żaden funkcjonariusz biurokracji edukacyjnej nie zdołał przyłapać spryciarza na niekompetencji. Szkołę opuściło kilkanaście roczników licealistów, poziom ich wiedzy w zakresie biologii nie spowodował rozbrzęczenia dzwonków alarmowych na uczelniach, będących kolejnym etapem zdobywania wykształcenia. Przez cały okres uprawiania przestępczego procederu nikt z oceniających jakość pracy zbrodniarza nie miał wątpliwości co do jego kompetencji. Możliwości są dwie:
Jeśli a), to o co chodzi? W czym problem? W braku świstka? Wszak facet dowiódł, że zasługuje na to, by być nauczycielem, formalny wymóg można załatwić w uznaniu dotychczasowych dokonań. A, oszukał na początku kariery? No tak, bardzo nieładnie. Dać mu linijką po lapach i postawić na kwadrans do kąta. Też tylko tak dla formalności.
Jeśli b), to MinEdu wraz z kuratoriami należy czym prędzej rozpędzić na cztery wiatry, ponieważ ich działalność jest zbędna. Oświatę sprywatyzować, przymus szkolny znieść. Przykład opisanego samouka dowodzi, że państwowe zarządzanie edukacją i tak działa na zasadzie przypadku.
I właśnie ta druga ewentualność musi biurokratów doprowadzać do wściekłości, jako że kwestionuje sens jej istnienia. Kto to widział człowieka bez kolekcji zezwoleń, zaświadczeń, certyfikatów, dyplomów i setek tysięcy innych papierków? Parę razy juz tak było, że osoba, którą urzędowo uznano za zmarłą, nawet osobistą wizytą nie była w stanie przekonać pań z okienka, że bumaga poświadcza nieprawdę...
Inne tematy w dziale Polityka