xiazeluka xiazeluka
53
BLOG

The Neverending Story

xiazeluka xiazeluka Polityka Obserwuj notkę 4

Żyły sobie dwa plemiona: Mizesowie i Prodowie. Prawdę mówiąc plemion w Nienormalandzie było więcej, jednak nas interesują tylko te dwa. Dlaczego? Słuchajcie, sprawy miały się to tak: 

Mizesowie to szczep starożytny, pracowity, tradycyjny, z trudnym dla innych w odbiorze dowcipem i, można rzec, nieco wyniosły. Nie wszczynali burd (choć swojego bronili z zaciętością fanatyków), rzadko wychylali nosy ze swojego zaścianka, a przybyszów traktowali z pełną podejrzliwości, jednak nienaganną gościnnością. Cóż więcej? Przywiązywali ogromne znaczenie do pracy - harowali w krwawym pocie czoła przez sześć dni w tygodniu, gromadzili zapasy jakby w oczekiwaniu globalnej wojny, siedziby stawiali trwałe, kamienne, prawdziwe pomniki wieczności. Sami widzicie - nudziarze. 

Prodowie, oooo, to co innego - mieli serca na dłoniach, nikomu i nigdy nie odmawiali rozrywki, wiecie, takiej szampańskiej, do utraty tchu, do zatracenia; z Prodów wywodzili się sławni na cały świat artyści, filozofowie i politycy (na pewno znacie niejednego), ich grody rok w rok przyciągały tłumy z najodleglejszych krain, samych wytrawnych znawców najprzedniejszej zabawy. Prodów znał cały świat, o Prodach śpiewano piosenki, opiewano w epopejach, wspominano z szacunkiem podczas obrad Komisji Europejskiej... Tak, tak, nie byli anonimowi. Co, jak się wkrótce okazało, miało określone następstwa. 

Ale po kolei.Minęło lato, minęła słoneczna jesień, nadeszła zima. Zwykle zimy nawiedzające Nienormaland łagodnie traktowały ten kraj: śniegi i mrozy z rzadka, wstydliwie i na krótko zaznaczały swoją obecność. Nieodmiennie Mizesowie stawali się wtedy obiektem żartów całej społeczności Nienormalandu - ich spichrze i spiżarnie pękały od zbytecznie gorliwie nagromadzonych zapasów, sterty porąbanych drew na podwórzach stanowiły obraźliwe memento dla coraz mniejszych powierzchni krajowych lasów. 

Tej zimy jednak pogoda nie dopisała - śnieg pokrył kraj aż po okna, mróz ścisnął z agresywną, stalingradzką siłą, bez litości w zmarzlinę zamieniając pola, osiedla i lasy.  

Prodowie stanęli na skraju zagłady. Ich liche, nieszczelne domy przestały być schronieniem, szczupłe zapasy żywności spożyto w kilka dni, byle sweter stał się dobrem luksusowym. Coraz więcej Prodów zastanawiało się nad przyczyną ich biedy, nad odpowiedzią na pytanie: "kto zawinił"? Jak to możliwe, że ich sąsiedzi, Mizesowie, siedzieli w ciepłych domach, prowokacyjnie najedzeni, jątrząco wylegując się przed płonącymi kominkami ze szklankami łyski w dłoniach? Naczelnik Mizesów miał nawet czelność zaproponować Prodom odpłatną pomoc! Chcieli napełnić swoje biedą ziomali! To przeważyło szalę, Prodowie postanowi działać. 

Główny Czarownik Prodów, wykorzystując swoje międzynarodowe kontakty, zainteresował tragiczną sytuacją swojego plemienia oficjalne czynniki na całym świecie, między innymi ONZ, Komisję Europejską, Komitet Noblowski i postępowe media. Do Prodów zaczęli zjeżdżać dziennikarze, politycy, gwiazdy szołbiznesu i przedstawiciele organizacji humanitarnych. Główny Czarownik, trzęsąc się z zimna, powiadomił za pośrednictwem kamer telewizyjnych cały świat o sromocie swojego ludu: 

"...to trudne do pojęcia, ogarnięcia, zrozumienia: jak to możliwe, że w XXI wieku cierpienie poszkodowanych przez los nie budzi niczyjego zainteresowania? Czym zasłużyliśmy, by nas traktować jak odpadki ludzkości? Gdzie się podziała solidarność, cóż znaczą deklaracje wartości humanistycznych, którymi tak chętnie szermuje się na lewo i prawo? To brak odpowiedzialności czy rozmyślne postępowanie trącące o holokaust?" 

W swym dramatycznym przemówieniu Główny Czarownik nie ograniczył się do narzekania, wskazał również winnych biedy swego ludu: 

"Zadam proste pytanie: jak to możliwe, że kiedy jedni, wycieńczeni mrozem przymierają głodem, to inni mają ogrzane domostwa i pełne spiżarnie? Dlaczego jedni muszą cierpieć, podczas gdy inni żyją sobie jak gdyby nigdy nic, w dostatku, cieple i bez trosk? Czy to moralne, by Prodowie stali u progu zagłady, a Mizesowie bezkarnie obrastali tłuszczem?" 

W kolejnych słowach Czarownik oskarżył Mizesów o prowokowanie konfliktu, wyssanie z mlekiem matek nienawiści do swych sąsiadów i skrajną bezduszność. Natychmiastowego wsparcia udzielił będący na miejscu Wysoki Pełnomocnik ONZ wskazując na niewyobrażalną perfidię Mizesów, co jego zdaniem dowodziło słuszności twierdzeń Głównego Czarownika. 

Migawki i reportaże telewizyjne z krainy Prodów obiegły cały świat, wszędzie wzbudzając współczucie dla pokrzywdzonych przez los mieszkańców tej nieszczęsnej ziemi i gniew wobec zarozumiałych, skąpych, pozbawionych ludzkich odruchów Mizesów. Dziennikarze nie omieszkali odwiedzić i tych drugich, szokując wkrótce telewidzów obrazami niewiarygodnych kontrastów między sytuacją obu plemion.  

Świat nie pozostał obojętny na los Prodów. Przewodniczący Komisji Europejskiej w ostrych słowach przypomniał Mizesom o obowiązku solidaryzmu społecznego, wysłał również cierpką w treści notę oficjalną do rządu Nienormalandu; oświadczył także, że Komisja Europejska nie ma zamiaru organizować pomocy materialnej dla cierpiących Prodów, ponieważ działania doraźne nie zastąpią rozwiązań systemowych. Premier Nienormalandu pokornie przyjął uzasadnioną krytykę, zapowiadając podjęcie bezzwłocznych działań, kompleksowo regulujących zaistniały problem. 

Z odsieczą ruszyli także artyści - na wszystkich kontynentach odbyły się koncerty solidarnościowe, zaś hymn "Poor Prodies" stał się wszechświatowym hitem, nuconym pod każdą szerokością geograficzną. Producenci płyt zanotowali rekordowe zyski; szefowie firm fonograficznych zgodnie powzięli decyzję o przeznaczeniu ponadplanowych dochodów na inwestycje branżowe, dzięki którym będzie można wyprodukować jeszcze więcej płyt z hymnem, co będzie stanowić znaczące i jednoznaczne wsparcie moralne dla biedujących Prodów. 

Zaktywizowali się politycy i organizacje młodzieżowe - w największych miastach Nienormalandu zorganizowali Marsze Równości, zaś miasta Mizesów stały się celami akcji bezpośredniej: demonstracje codziennie maszerowały równym krokiem ulicami mizeskich grodów, zaś pod siedzibami władz lokalnych ustawiono pikiety. Hasło "Daj żyć innym" stało się znakiem rozpoznawczym ruchu humanitarnego, z ust do ust wędrowało po całym Nienormalandzie. 

Wolna i niezależna prasa wzięła Mizesów pod lupę, rychło wyszły na jaw ukrywane do tej pory podejrzane sprawki, okazało się, że cechująca to plemię nienawiść do obcych to tylko wierzchołek góry lodowej. Dziennik "Same fakty" ujawnił, że wśród Mizesów panują nienormalne stosunki domowe, a role rodzinne rozdzielane są stereotypowo, a nie po partnersku. Szczególne oburzenie wzbudził reportaż w tygodniku "Tak", z którego czytelnicy dowiedzieli się o niewyobrażalnej skali przemocy domowej, aktach okrucieństwa wobec kobiet i dzieci, powszechnej sodomii i alkoholizmie. Inne tytuły nie pozostawały w tyle, codziennie demaskując coraz to nowe przykłady zdziczenia obyczajów Mizesów. 

Premier Nienormalandu wprowadził na terenach zamieszkałych przez Mizesów stan wyjątkowy; silne oddziały policji i wojska patrolowały ulice miast, jednocześnie nadzorując wykonanie błyskawicznie uchwalonej przez sejm ustawy "O przeciwdziałaniu niesolidarnościowym zyskom", czyli obowiązkowemu wydzieleniu z zapasów Mizesów kontyngentu dla Prodów w stosunku 30:60:10 (30% zapasów pozostawiono wspaniałomyślnie Mizesom, 60% przeznaczono na pomoc humanitarną dla Prodów, 10% stanowiło prowizję za wysiłek rządu włożony w unormowanie sytuacji). W transmitowanym na cały obszar Unii Europejskiej expose premier Nienormalandu zapewnił Prodów, że zrobi wszystko, co w mocy jego i Komisji Europejskiej, by przywrócić sprawiedliwy ład na terenie zamieszkałym przez ich plemię. Jednocześnie premier zobowiązał ministra Spraw Wewnętrznych do rozpoczęcia śledztwa, mającego wyjaśnić okoliczności powstania aż tak wielkiej dysproporcji majątkowej między Prodami i Mizesami. "Czyż nie jest dziwne" - oświadczył z mocą - "że w kraju mającym 17,2% bezrobocia istnieją enklawy dobrobytu? Nie pozostawimy tego pytania bez odpowiedzi, już od przyszłego poniedziałku rozpoczną się kontrole skarbowe u każdego Mizesa" - zakończył. 

Wszystko skończyło się więc szczęśliwie: Prodowie nie umarli z głodu i zimna, świat zjednoczył się w unii umysłów, zatriumfowała sprawiedliwość, a za to wszystko zapłacili Mizesowie.  

Następnej srogiej zimy świat musiał ratować nie tylko Prodów, lecz także zrujnowanych Mizesów, ale to już zupełnie inna historia.

xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka