kelkeszos kelkeszos
1749
BLOG

Gdy rozum śpi, budzi się lewica.

kelkeszos kelkeszos Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

Oczywiście nie wiem czym jest rozum, ani nawet kiedy powstał. Jeśli wierzyć kategoriom współczesności, za pomocą których opisujemy siebie i świat, to rozum jest tak ściśle związany z człowiekiem, a i to na zaawansowanym szczeblu ewolucji, że wszystko co powstało wcześniej, albo bez woli ludzkiej, należy uznawać za nierozumne. Trochę niedowierzam tym konceptom, bo jak tu uznać fizjologię wszechświata, czy morfologie różnych istot żywych, w tym człowieka, za bezmyślne?

Skoro jednak  nie jesteśmy w stanie uzgodnić jednolitej definicji rozumu, musimy mieć też z konieczności problem z ustaleniem linii podziału na ludzi rozumnych i głupich. Tu też mamy do czynienia z oczywistą trudnością, choć nie możemy przy każdym problemie załamywać rąk , bezradnie stwierdzając zupełną niemożność ustalenia, na czym i na kim opieramy swoją egzystencję.

Przyjmijmy zatem jakieś absolutne minimum i uznajmy, że rozum jest to zestaw pojęć i doświadczeń umożliwiających trwanie zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym, w możliwie najlepszych warunkach zabezpieczenia i rozwoju życia. 

Krótko mówiąc, nierozumni ludzie i społeczeństwa giną szybko, albo trwają w stanie wegetatywnym, bez szans na rozwój, rozumni nie tylko zabezpieczają swoją egzystencję nawet w warunkach trudnych, ale też rozszerzają jej przejawy fizycznie i duchowo.

Historycznie rzecz ujmując cywilizacje rozwijały się tylko w obrębie działania społeczeństw rozumnych, czyli potrafiących obserwować przyrodę, gromadzić i przetwarzać te dane, nadawać nazwy zjawiskom, przekazywać doświadczenia następnym pokoleniom, chronić ciągłość sukcesji, prawidłowo oceniać szanse i definiować zagrożenia. Świat zewnętrzny jest co do zasady wobec człowieka wrogi i tylko umiejętności, pozwalają na trwanie. Społeczność nie potrafiąca obserwować zjawisk, gromadzić doświadczeń - nie ma szans na przetrwanie. Dlatego tak ważne są podstawowe komórki społeczne, od jednostek, poprzez rodziny, lokalne wspólnoty, aż po narody - bo tylko one, współpracując, mają odpowiedni aparat do poznawania rzeczywistości, przetwarzania danych, identyfikowania zagrożeń i szukania na nie odpowiedzi. Służy temu język, prawo, religia, ze szczególnie ważną sferą sacrum i profanum. Nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko ma swoją logikę społecznego rozwoju.

Ojciec polskiej socjologii, Józef Supiński, sformułował zbliżone tezy w swoim epokowym dziele "Myśl ogólna fizjologii powszechnej" stanowiącym elementarz wszelkich konserwatywnych ujęć rozwoju społecznego, a tylko takie mają jakikolwiek sens.

A zatem rozwijamy się aposteriorycznie, nic nie możemy założyć z góry i na dobrą sprawę niczego przewidzieć. Oczywiście to nieco fatalistyczne ujęcie Hume'a, wprost twierdzącego, że nie mamy żadnej wiedzy, a jedynie zbiór doświadczeń, którego skrzętne przechowywanie jest warunkiem naszego przeżycia. Jeśli ten zasób roztrwonimy, to wszelka cywilizacja wyłoży się na pierwszym podmuchu, obojętnie skąd pochodzącego. W tym znaczeniu rozum to zatem umiejętność, co w polszczyźnie oznacza oczywiście ujmowanie rzeczywistości "umem", a to czynność wyłącznie doświadczalna i to w rozciągnięciu na wiele pokoleń. W żadnym wypadku aprioryczna, oparta na wykoncypowanym założeniu, w którego wydumane ramy  mędrcy próbują wtłoczyć rzeczywistość.

Jakie to ma skutki praktyczne? Choćby takie, że widząc możliwość przekazywania życia tylko w związku pierwiastka żeńskiego i męskiego oraz socjalizacji potomstwa, poprzez przekazywanie mu umiejętności, w strukturze społecznej zawierającej oba te pierwiastki, społeczność eliminuje zachowania nie tylko nie dające takich gwarancji, ale wręcz im zagrażające. Dlatego związek kobiety i mężczyzny będzie akceptowany, sakralizowany i estetyzowany, a związek seksualny dwóch mężczyzn, musi być odpychający społecznie i wstrętny w wymiarze indywidualnej oceny estetycznej. Po prostu inaczej być nie może w rozumnym społeczeństwie. Inna ocena równa się wrzuceniu śmiertelnej infekcji do zasobów społecznego rozumu i musi doprowadzić do obumarcia społeczności. Oczywiście to nie nastąpi z dnia na dzień. Wariat łamiący prawa fizyki ginie zazwyczaj natychmiast i staje się przykładem odstraszającym ( dlatego wariat właśnie ). Procesy społeczne zachodzą dużo wolniej i są trudno obserwowalne z punktu widzenia krótkiego życia jednostki, jednak ich nieuchronność jest taka sama jak procesów fizycznych. Tak jak woda podgrzana do 100 stopni wyparuje, tak wyparuje rozum ze społeczeństwa, wpuszczającego do swych zasobów, pojęcia nie odkrywane, a narzucane przez spatologizowanych ludzi , czy organizacje.

Aktywiści rewolucji kulturalnej i obyczajowej częstokroć oburzają się na określanie ich neomarksistami. Nie wiem dlaczego, bo choć istotnie formalnie działają w innej sprawie, to w istocie cel mają ten sam. Zniszczenie zasobów rozumu społecznego, a co gorsza pozbawienie społeczeństw możliwości rozpoznawania otoczenia i przekazywania doświadczeń, bo te czynności są możliwe tylko na gruncie więzi podstawowych - rodzinnych i narodowych. Niszcząc rodzinę, lokalność, narodowość, pozbawia się społeczność zmysłów. To tak jakby człowiekowi wykłuć oczy i przedziurawić bębenki. Ślepy i głuchy natychmiast zginie.

Lewica zachwycona swoim intelektem, nie mającym oczywiście żadnej styczności z rozumem, stara się swoje koncepty narzucić wszem i wobec, a o tyle jej się to udaje, że w najbardziej zaawansowane społeczeństwa, czyli te dysponujące największymi zasobami, dawno nie używały tych podstawowych. Na tyle dawno aby o nich zapomnieć, bo przecież takie środki jak sacrum, czy poświęcenie, dawno nikomu do niczego potrzebne nie były. W to miejsce dostajemy atrapy, pozornie niegroźne, ale w istocie destrukcyjne dla całości. Od szybkości reakcji, zależy ochrona naszej możliwości funkcjonowania. Na razie śpimy.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo