kelkeszos kelkeszos
1734
BLOG

Fit for 55, czyli trzy karty, dwie kości i umowa zakładu

kelkeszos kelkeszos UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 96

W naszym systemie prawnym znamy dwie umowy, w których świadczenie zależy od zdarzenia przyszłego i niepewnego. Ubezpieczenie i zakład. To nazwy wiele mówiące. Ze zdefiniowaniem umowy ubezpieczenia nie mamy większych trudności i jest ona dość obszernie uregulowana w kodeksie cywilnym. To zamiana straty dużej, jednak niepewnej ( szkoda ), na pewną , ale małą    ( składka ). Świadczenie zależy od zaistnienia w przyszłości zdarzenia ubezpieczeniowego, czyli wypadku objętego umową. W zasadzie poza ubezpieczeniami na życie nie można się umówić na coś , co wystąpi z pewnością. Taka umowa nie byłaby ubezpieczeniem. W przypadku kontraktów na życie, sam zgon jest pewny, choć nie wiadomo kiedy nastąpi.

Czym jednak jest zakład? W kodeksie nieuregulowany, a zatem jest umową "nienazwaną". Nieco przy tym wstydliwą, bo zarezerwowaną dla sfery hazardu. W praktyce obrotu bowiem, umowa zakładu wiąże się z grą, a jej zasadniczym elementem jest przewidywanie przyszłości i pieniężna rywalizacja z przewidującymi ją w inny sposób. Zakład to coś, czego nie znamy, w przeciwieństwie do układu, który mamy przed oczyma, a swoją rzeczy - wistością, wysyła nam impulsy, czyli razy. I mamy obraz. To co poza nim, w przyszłości, jest za - kładem, nie ma w nim żadnego koniecznego porządku, a zaledwie przypuszczenie, mogące się sprawdzić, albo nie. Ryzyko. Jak przy przed - się - wzięciu. O ile jednak przedsięwzięcie, mimo ryzyka niepowodzenia jest niezbędne w życiu gospodarczym, o tyle zakład już nie. To wyłącznie gra. A w przystępowaniu do niej powinniśmy mieć całkowitą swobodę. Do gry nie powinno się nikogo zmuszać. Nie graj Wojtek, nie przegrasz portek. Jeśli ktoś nie chce ryzykować, to jego sprawa.

Pamiętamy słynny żydowski żart o Icku co to modlił się do Pana Boga o wygraną na loterii. Ten zaś zasugerował, aby Icek dał Mu szansę i w końcu kupił los. Co jednak jeśli modlitwy pobożnego suplikanta zostały wysłuchane, ale przez diabła i ten podsunął Ickowi szatański pomysł? Ty nie kupuj losu, ty zorganizuj loterię.

Zdaje się , że właśnie mamy do czynienia z diabelską robotą, bo właśnie wielka loteria ruszyła. A w przeciwieństwie do umowy zakładu, musimy w niej uczestniczyć, choć nie tylko nie chcemy. Ona jest wręcz sprzeczna z naszym interesem, wygrać nie możemy, a z zasobów zostaniemy ograbieni z pewnością. Opornych zmusza się rozbudowanym szantażem i medialną presją, wywieraną przy użyciu wszelkich impulsów i wektorów. Od małych dzieci po rzesze utytułowanych starców.

To nic nowego, pamiętamy bowiem o chaldejskich i egipskich kapłanach, żydowskich kabalistach, greckich i rzymskich wieszczkach, czy wszelkiej maści fałszywych prorokach. Oni znali przyszłość, a za odpowiednią opłatą i potwierdzeniem wpływów mogli jej negatywne skutki odwrócić. Już pierwotna literatura pełna była takich postaci jak homerycki wieszczek Kalchas - pierwszy w swym urzędzie, wie co jest, wie co było, wie nawet co będzie - jak to pięknie brzmiało w tłumaczeniu Franciszka Ksawerego Dmochowskiego. Trząsł monarchami i wodzami, wysyłał na ofiarne ołtarze królewskie córki i choć sam Agamemnon rzucał mu w twarz wściekłe i obelżywe słowa - to sprzeciwić się nie śmiał. Kalchas zresztą sam sobie przepowiedział, że umrze dopiero, gdy trafi na lepszego wieszcza od siebie. Tak się też stało, założył się z innym przepowiadaczem, Mopsosem ile prosiąt urodzi obserwowana przez nich locha. Mopsos trafił, Kalchas nie i natychmiast umarł. Piękny paradoks. Ale zostawmy tych dwóch pierwszych graczy o najwyższe stawki, bo ich zakład to tylko uwertura. Żądza wzbogacenia się w łatwy sposób towarzyszyła ludziom od zarania i zaowocowała wielką grą. Nieprzypadkowo Cezar wszczynając wojnę domową , porównał swoje działania do rzucenia kości. Była w tym jakaś zapowiedź niepewności losu i jak wiemy w tym przypadku fortuna rzeczywiście potoczyła się kołem, a jej ulubieniec nie ustrzegł się Idów Marcowych.

Teraz jednak nic nie jest zostawione przypadkowi. To znaczy w sensie złupienia frajerów, czyli nas. Operacja jest precyzyjnie zaplanowana od dawna, a grać musimy wszyscy. I być ogrywani. 

Wprawdzie przyszłość została naukowo prze - widziana i opisana, jako nieodmiennie katastrofalna, ale ci dalekowidze, których wiedza i mądrość łamią wszelkie bariery, mogą nas przed katastrofą uchronić. Musimy tylko przestać jeść, pić, ogrzewać się i mnożyć, a zostaniemy uratowani, za odpowiednią opłatą wniesioną na rzecz zielonych kapłanów. Ci są wyjątkowo zgodni, choć kto pamięta los Mefresa z "Faraona" ze sznurem na szyi ochoczo zaciskanym przez pozostałych mędrców, ten wie, że żaden szanujący się profesor nie wierzgnie przeciw ościeniowi. A zatem idziemy pełnym kursem na wielką grę z szulerami, przebranymi za mędrców.

Wprawdzie klasyczny zakład oparty jest na równowadze ( nie równości ) szans, bo prawdopodobieństwo zdarzeń przyszłych jest zawsze różne a od wyboru gracza zależy, co i z jakim kursem obstawia, to jednak wiemy doskonale, że w takich sferach Pan Bóg przysyła kupca, ale diabeł faktora , a ten pewnym siłom pomaga , a inne powstrzymuje, stąd wyniki bywają zaskakujące, a za niektórymi sensacjami stoją niewidzialne moce, ale przyjmijmy, że każdy grający godzi się na ryzyko patologii i uwzględnia je w swoich rachubach. Nieprzypadkowo pewien okrzyczany niegdyś gangster pokłócił się kiedyś  z własnym bratem, gdy ten narzekając po nietrafionej gonitwie, usłyszał, że na wyścigach przegrywają tylko frajerzy. Jako się rzekło - to jednak sfera autonomiczna. Nikt nie musi w niej uczestniczyć.

Teraz jednak "nienazwanym" zakładem objęto cały kontynent z kilkuset milionami jego mieszkańców, a odmówić udziału  nie mogą. A więc gramy. O co? My tego nie wiemy. Podobno o to abyśmy nie zamarzli, lub zgorzeli za trzydzieści lat. Dokładnie nie wiadomo, co nam grozi, ale z pewnością katastrofa, a czy nas zaleje, czy wysuszy to wszystko jedno. Ważne, aby teraz napchać kieszenie, tym którzy przyszłą i niepewną zagładę powstrzymają. A , że to zrobią, to rzecz pewna, bo to ludzie mogący powstrzymać nawet Sąd Ostateczny.

A zatem uczestniczymy w zakładzie i jesteśmy zakładnikami szulerów. A co na to układ, czyli to co nie jest chaosem przyszłości, tylko kosmosem codzienności? Otóż układ mówi, ze idzie zima, a tą przeżyją ci, którzy mają czym palić w piecu i co jeść. To akurat pewne. Jeszcze mamy. Jeszcze.....




kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka