kelkeszos kelkeszos
1461
BLOG

Sam na sam. Ruska wojna cz. II

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Z zamierzchłych czasów licealnych pamiętam zadanie z języka polskiego, polegające na wyławianiu "ostatniości" z tekstu "Pana Tadeusza". Ostatni zajazd, ostatni woźny trybunału, ostatni co tak poloneza wodzi, gra na rogu , strzela do niedźwiedzia, zbiera grzyby i przewodzi sejmikom.  Pisząc narodowy poemat tuż po przegranej wojnie z Rosją, Mickiewicz przywoływał ducha Rzeczpospolitej, dogorywającego gdzieś na Nowogródczyźnie, w pierwszych latach porozbiorowych, gdy łagodna polityka Aleksandra pozwalała się cieszyć resztkami minionej wielkości. 

Gdyby jednak znalazł się podówczas jakiś nieuprzedzony poeta, chcący opisać Królestwo Polskie, to pewnie wielokrotnie musiałby używać przymiotnika "pierwszy". Pierwsza zawodowa armia z prawdziwego zdarzenia, pierwsza akademia nauk, pierwszy bank centralny, pierwsze wybory do sejmu z prawami osób pochodzenia nieszlacheckiego, pierwsze ministerstwo finansów, pierwsza realna industrializacja , pierwsza politechnika, akademia rolnicza i stołeczny uniwersytet. Pierwsze oparcie obrotu gospodarczego na szerokim zastosowaniu najnowocześniejszego kodeksu cywilnego, pierwsza konstytucja z gwarancjami praw obywatelskich, w tym dla warstwy włościańskiej itd., itp. Bo w sferze organicznej Królestwo Polskie, mimo braku suwerenności, było tym czego Polacy nigdy wcześniej nie mieli. Nowoczesnym państwem zorganizowanym na zasadach prześcigających ówczesną europejską czołówkę.

Po piętnastu latach funkcjonowania w warunkach tej nowoczesności, mały kraj , stanowiący mniej więcej 40% terytorium współczesnej Polski, z populacją zbliżającą się ledwie do czterech milionów, z czego ok. 10% to była w najlepszym razie obojętna ludność żydowska, stanął do samodzielnej walki z Imperium Rosyjskim. O proporcjach geograficznych nawet nie wspomnę, starczy spojrzeć na ówczesne mapy. Proporcje populacyjne wynosiły mniej więcej 10:1 na korzyść Rosji.

Wojna wybuchła nagle, bez planu, głowy, sojuszy i gospodarczego zaplecza, bo choć przemysł w Królestwie Polskim rozwijał się w zawrotnym tempie, to kraj był pozbawiony jakiejkolwiek fabryki broni, a wytwórnie prochu trzeba było gwałtownie rozwijać już w czasie trwania wojny. Granice Królestwa zostały szczelnie zamknięte dla jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz i choć skarb dysponował dużymi rezerwami, to i tak nie dało się sprowadzać żadnego zaopatrzenia na większą skalę. Przeciwnie Rosja - dostała bardzo silne logistyczne wsparcie Prus, a armia Paskiewicza obchodząca Warszawę od północy, operowała dzięki magazynom zorganizowanym przez Prusaków wzdłuż całej granicy.

Wynik takiego starcia był z góry przesądzony, ale sam przebieg wojny był jednak zaskakujący, także dla Moskali, o czym świadczą długotrwałe analizy prowadzone potem przez ich najtęższych strategów i samo zachowanie zwycięskiego Mikołaja, który autora największych polskich sukcesów - Ignacego Prądzyńskiego, traktował z wyszukaną jak na cara grzecznością i chciał zasypać górą złota byle tylko Prądzyński zgodził się wstąpić do rosyjskiej armii.

Pisząc w poprzedniej notce o tym, że Rosja nie jest , nigdy nie była i nigdy nie będzie państwem, a jedynie żywiołem, przypomniałem, że co do zasady przegrywa wszystkie wojny, z wyjątkiem tych, gdzie za przeciwnika ma taki sam żywioł tylko słabszy, albo gdy jakaś zewnętrzna "organizacja" posiadająca silną morfologię, posługuje się rosyjskim żywiołem do walki ze swoimi wrogami. Dla tych obserwacji wojna polsko - rosyjska lat 1830 - 31 jest dowodem szczególnym. Oto Mazowsze z przyległościami, poddane działaniu "siły rzutu" ledwie przez piętnaście lat niesuwerennej ale dynamicznej i zintegrowanej państwowości jest w stanie wytrzymać roczną wojnę z wielkim imperium, nie dając rozbić swojej armii, a nawet nie wpuszczając wroga na większą część własnego terytorium, a to wszystko w skrajnie niekorzystnych warunkach zewnętrznych i przy oczywistym sabotowaniu wielu przedsięwzięć przez własną elitę przywódczą.

W tym znaczeniu, wojna ta była wielką klęską Rosji, zupełnie obnażającą jej słabość i jednak sukcesem Polaków, pokazała bowiem co znaczy spójność struktury - i to we wszystkich elementach, nawet tych najbardziej dojmujących, jak sztuka kapitulowania. Bo przecież zjawisko nazywane przez nas Powstaniem Listopadowym skończyło się kapitulacją, pozwalającą na przetrwanie zasobu - gospodarczego i demograficznego.

To jedyny w historii przypadek, gdy państwo polskie walczyło z Rosją sam na sam. I jak widać miało potencjał zwycięstwa, choć dysponowało jedynie trzecią częścią zasobów polskości, przy czym działało w skrajnie wrogim otoczeniu. Oczywiście kluczem do sukcesu była świetnie zorganizowana armia, znakomicie wkomponowana w struktury państwa. Pamiętajmy, że większość jego wielkich jak na owe czasy inwestycji, jak stadnina w Janowie, Kanał Augustowski, staropolskie zagłębie przemysłowe, regulacja rzek, budowa dróg, czy wreszcie zakup i rozbudowa twierdzy zamojskiej, to były przedsięwzięcia o charakterze militarnym, lub dokonywane przy pomocy byłych, albo czynnych wojskowych. Nie jest przypadkiem, że ludzie wykształceni w szkołach związanych z armią, zrobili na emigracji duże kariery. Wojsko Polskie miało świetnie zorganizowany system zarządzania zasobami ludzkimi. Służba z poboru trwała 7 - 8 lat w zależności od rodzaju broni, a słynna srogość naczelnego wodza, objawiana w ponurej formie w trakcie manewrów na Placu Saskim, miała swoją drugą stronę. Wielki Książę Konstanty, czemu nie zaprzeczył nikt z jego największych krytyków, bardzo dbał o wojsko, bezwzględnie tępiąc wszelkie nadużycia, co powodowało, że żołnierz był dobrze odżywiony i wyposażony. 

W trakcie wojny jednostka piechoty polskiej , jak przyznawali sami Rosjanie, miała wartość 3 do 4 jednostek piechoty rosyjskiej. Przy tej dysproporcji potencjałów nie było jak zniwelować moskiewskiej przewagi w kawalerii, a zwłaszcza artylerii, ale tu z kolei dawała znać o sobie innowacyjność polskiej armii, opartej na dużej samodzielności oficerów liniowych. W decydującym momencie bitwy grochowskiej, wielka i rozstrzygająca szarża rosyjskiej kawalerii została rozproszona przez oddział polskich rakietników, używających nieznanych w moskiewskiej armii rac kongwerskich.

Ta wojna winna nas wiele uczyć, zarówno w zakresie organizacji własnego państwa, jak i wiedzy o Rosji. Obecne potencjały obu państw zdecydowanie poprawiły się na naszą korzyść, zarówno w zakresie terytorialnym jak i demograficznym. Jesteśmy też w zupełnie innym położeniu zewnętrznym, podobnie zresztą jak Rosja, która nadal nie jest państwem, a siła jej żywiołu drastycznie słabnie. Jeśli historia ma nas czegokolwiek uczyć, to właśnie owo piętnastolecie zakończone wojną 1830 - 31, winno najbardziej. Zwłaszcza, że wydarzenia militarne miały swoją niemal dokładną powtórkę z 1920r. Wtedy też było sam na sam.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura