catrw catrw
435
BLOG

Błędy ekonomiczne doradców Prezydenta USA Obamy…

catrw catrw Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Błędy ekonomiczne doradców Prezydenta USA Obamy…


 Kilka dni przed inauguracją prezydenta Obamy i jego doradcy ekonomiczni opublikowali dokument zatytułowany: - „Wpływ amerykańskiego planu naprawy i reinwestycji na rynek pracy”, w którym szczegółowo opisali niektóre z jego założeń ekonomicznych.


Ustalili, że „mnożnik zakupów rządowych” - to znaczy mnożnik wydatków bezpośrednich wyniesie 1,57, a mnożnik obniżki podatku wyniesie 0,99. Innymi słowy, każdy dolar wydany przez rząd przyniósłby 1,57 USD łącznego popytu, podczas gdy każdy dolar w obniżonych podatkach dałby tylko 99 centów przy zwiększonym popycie. A ponieważ 1,57 jest większy niż 0,99, zespół Obamy stwierdził, że lepiej było zwiększyć wydatki niż obniżyć podatki.


Obama i jego doradcy doszli do tych liczb za pomocą standardowego modelu makroekonometrycznego stosowanego od lat przez ekonomistów. Takie modele uwzględniają różne przeszłe zależności między zmiennymi ekonomicznymi (na przykład: inflacją i bezrobociem) i ekstrapolują je na przyszłość.


Zasadniczo ekonomia jest modelowana jako układ równań, z których każdy opisuje, w jaki sposób jedna zmienna reaguje na wiele innych. Ekonomista z University of Chicago, laureat Nagrody Nobla Robert Lucas słynie ze skrytykowania tych modeli za to, że nie biorą pod uwagę zmieniających się oczekiwań ludzi (Premier RP Mateusz Morawiecki zawsze bierze to pod uwagę).….


Jednak wielu ekonomistów nadal uważa takie modele za wartościowe i nadal stosuje je do prognozowania i analizy polityki.


Pytanie dla ekonomistów brzmi teraz, czy założenia administracji i oparty na nich model były prawidłowe. W końcu, gdybyśmy byli pewni, że ich model jest odpowiedni, wiedzielibyśmy, jaki wyciągnąć wniosek, gdy po ich planie stymulacyjnym nastąpiło 10% bezrobocie. Pacjent był bardziej chory, niż sądzili, a bezrobocie z pewnością byłoby wyższe, gdyby nie bodziec (doradcy Obamy uważają, że ich model był odpowiedni, do takiego wniosku doszli).


Problem polega na tym, że nie mamy pewności, czy model rzeczywiście był poprawny. Reagowanie na brak dokładnego przewidywania wydarzeń przez model, twierdząc, że model miał jednak rację - jak zrobili to doradcy ekonomiczni Obamy, nie jest wcale najbardziej oczywistym rozwiązaniem. Ostrożni ekonomiści powinni zamiast tego reagować z pokorą. Gdy ich przewidywania zawodzą jak to często bywa, powinni powrócić do początkowych założeń i zakwestionować ich zasadność.


Makroekonomiści mają szczególnie dobry powód do pokory, ponieważ jest wiele rzeczy, których nie wiemy. Nauczanie kursu „Zasady ekonomii” na Harvardzie (ankieta całoroczna), każdego roku zaczyna się od tego czego ekonomiści są pewni, że jest prawdą, a następnie jest przejście do materiału, który jest coraz mniej pewny w miarę postępu kursu….Najpierw studenci przyglądają się podaży i popytowi, teorii przewagi komparatywnej, maksymalizacji zysku i krańcowego przychodu równego kosztowi krańcowemu - przesłankom, które podziela i akceptuje prawie każdy ekonomista. W miarę upływu czasu przechodzi się od mikro do makroekonomii: badając klasyczną teorię monetarną, teorię wzrostu, a pod koniec roku teorię cykli koniunkturalnych. W tych tematach, ekonomiści są zgodni i je rozumieją...Za to nadal są głęboko podzieleni co do ważności i użyteczności podstawowego paradygmatu keynesowskiego. Ale właśnie na ten temat pracują najbardziej makroekonomiści rządowi, szczególnie w czasach recesji.


Nawet ekonomista wierzący w wiele aspektów teorii keynesowskiej, nie powinien podchodzić do tego tematu bez okazywania pokory.


Ekonomia to młoda nauka, a duża część naszej wiedzy jest z konieczności niepewna (to socjologiczna alchemia). Pokora nie musi skutkować rezygnacją ani fatalizmem, nie oznacza to również, że nie możemy tworzyć polityki gospodarczej. Powinno to jednak oznaczać, że nieustannie testujemy nasze założenia i zasady oraz analizujemy rzeczywiste wyniki.


Zawsze należy spojrzeć wstecz na dane, których nie możemy mieć z góry, i wykorzystać te dane, aby poprawić zarówno nasze rozumienie gospodarki, jak i przyjętych przez nas zasad.


Na pierwszy rzut oka administracja Obamy wydaje się, że przyjęła takie empiryczne podejście.


W rzeczywistości jednak ten pozorny wysiłek na rzecz przejrzystości jest najmniej wiarygodną częścią całego projektu ustawy o bodźcach z 2009 r.


Po pierwsze, błędy w raportowaniu związane z gromadzeniem danych są ogromne, ponieważ mało kto dokładnie wypełniał kwestionariusze rządowe dotyczące miejsc pracy o „zapisanych lub utworzonych” przy pomocy pieniędzy stymulacyjnych.


 Na przykład niektórzy pracodawcy policzyli pieniądze przeznaczone na podwyżki płac dla istniejących pracowników jako „tworzenie” miejsc pracy. W ten sposób Wall Street Journal doniósł, że „..Agencja Społeczności Środkowej Doliny Willamette Valley w Oregonie twierdziła, że stworzyła 205 miejsc pracy z 397 761 USD na bodźce stymulacyjne - wydając mniej niż 2000 USD na „nową” pracę….”


Wyniki gromadzenia danych ekonomicznych w ten sposób mogą być wręcz komiczne.


”... Właściciel sklepu z butami w Kentucky, który sprzedawał buty Korpusowi Inżynierów Armii USA (do pracy nad projektem możliwym dzięki funduszom stymulacyjnym), twierdził, że stworzył dziewięć miejsc pracy za 889 USD...” - osiągnięcie, które z pewnością uczyni go najbardziej wydajnym twórcą miejsc pracy w kraju. Właściciel sklepu najwyraźniej uzasadnił, że tworzy jedną pracę dla każdej pary butów, które sprzedał armii; w końcu żołnierz nie mógł przystąpić do pracy nad projektem bez pary butów. Epizod zwrócił uwagę tylko dlatego, że reporter odkrył absurdalne roszczenie, a właściciel stwierdził, że był zdezorientowany przez rządową formę.


Administracja Obamy zaakceptowała jednak takie raporty, wykorzystując je jako podstawę do oceny bodźców.


Krytykowanie ekonomistów rządowych pracujących pod wielką presją w czasie kryzysu może wydawać się niesprawiedliwe. W końcu nie są lekarzami leczącymi pacjentów. Pracują dla polityków, którzy muszą brać pod uwagę nie tylko teorię i dane ekonomiczne, ale także postawy wyborców i realia polityczne. Polityka gospodarcza to nie tylko ekonomia stosowana.


Ale ekonomiści to naukowcy społeczni, a nie politycy. Niezależnie od tego, czy pracują dla rządu, czy mają luksus obserwowania sceny z wieży z kości słoniowej, rzetelność zawodu i znaczenie wykonywanej pracy wymagają poddania ich krytycznej ocenie; muszą być zawsze zmuszeni do poddania swoich założeń, danych, modeli i wniosków dokładnej analizie. Najważniejszym zadaniem ekonomistów nie jest ułatwienie życia politykom, ale analizowanie problemów, zbadanie wszystkich dostępnych informacji o przyczynach problemów i potencjalnych sposobach ich rozwiązywania.


 Milton Friedman stwierdził: „...rolą ekonomisty w dyskusjach na temat polityki publicznej jest mówienie tego, co należy zrobić w świetle tego, co można zrobić, pomijając politykę i nie przewidywanie tego, co jest„ politycznie wykonalne ”…. ”.


catrw
O mnie catrw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka