Prawda że bardzo rzadko wchodzimy w dyskusje z ludźmi spod budki z piwem? Ubrany jak white nygga, oparłem moją deskę do wakeboardu z naciągniętym na nią kapokiem o bar przy dworcu PKS w Ostródzie, czekając na autobus. Nie nadjechał jeszcze ten kurs, który miał być godzinę temu. Rozkład to fantazja, lepiej pytać się ludzi na przystanku.
A tu jakieś ziomki z baru się pytają, co tu robię. Mówię że byłem na wyciągu na jeziorze i jakbym mieszkał na miejscu, to by, tam chodził codzienne, a tak muszę jechać ponad 200 km. No i wywiązała się dyskusja. Że oni, owszem, możeby i chcieli jeździć na wakeboardzie, ale ich nie stać. Pytali się, czy wiem ile płacą w Ostródzie.
Wyciąg kosztuje za dzień 65 złotych, za sezon 1000 złotych. Nie stać kogoś? Bardzo możliwe. Przy polskiej średniej płacy dla młodych ludzi na poziomie tego 1000 złotych na rękę wydatek 65 PLN choć raz w tygodniu na sport może być niemożliwy. Wciąż żyjemy w kraju w którym przy całkowicie porównywalnych kosztach życia i niezbyt nizszych cenach zarabiamy kilkakrotnie mniej od rówieśników z zachodniej Europy.
zdjęcie ze strony http://www.simplydv.com/
Zamożna „złota” młodzież przyjeżdża z Warszawy na wakeboard samochodami, ja jeżdżę autobusem, choćby dlatego że wozokilometr samochodu wychodzi po podliczeniu kosztów ok. 1 złotych za kilometr. Nawet licząc same koszty paliwa taka podróż samochodem to minimum 160 złotych. Autobusem jest taniej, ale kursy na głównych liniach są nierzadko przepełnione i mogą nie zabrać pasażerów z przystanków. Jest to niespecjalnie pewny środek transportu jeśli wsiada się gdzieś na trasie. Jest to efekt polityki polskiego rządu- w Polsce nie można już tak po prostu wozić ludzi z A do B.
Dziś na szczęście się zabrałem, choć jest ciasno. Koło mnie siedzi mężczyzna z wielkimi, stalowymi koralami, z metalicznymi kulkami i kolczykami w kształcie wielkich, ba, gigantycznych nutek. Jest to może nieco ekscentryczne, ale w normie. Stalowe korale to chyba jedyne korale jakie noszą mężczyźni i nikt ich nie posądza o bycie homo. Polska się zmienia. Czekać na kolesi z malowanymi na brązowo paznokciami, jak w Europie Zachodniej.
Stanęlismy na postój na dworcu autobusowym w Płońsku. Toaleta na dworcu autobusowym była zamknięta. Patrząc gdzie zdążają kobiety z autobusu za potrzebę, trafiłem do przydrożnej kebabowni. Co tam się działo. Kobieta uwijała się jak w ukropie. Wypluwała kebaby jeden za drugim, wrzucając warzywa i mięso w wielkim pośpiechu. Tłumek też się kłębił spory, choć to ubocze. Wywalczyłem moją wegetariańską kanapkę i pobiegłem do autobusu, który czekał już tylko na mnie. Aż się zdziwiłem, że poczekał.
Teraz dojeżdżamy. Przystanek PKS Warszawa Marymont- autobusy dalekobieżne blokują przystanek komunikacji miejskiej. Nie mam na nim nawet rozkładów wszystkich autobusów PKS-ów. Rozkład trzeba najlepiej sprawdzać w internecie. Ot, polska egzotyka. Gdy rano odjeżdżałem, ludzie czekali na autobus do Lubawy, który nie przyjechał. Zadzwonili o co chodzi, i okazuje się ze przewoźnik ograniczył dni kursowania, bo w piątki za mało zarabiał. No cóż, na przystanku nie ma jego rozkładu, więc nawet nie musiał go zmieniać....
Inne tematy w dziale Rozmaitości
