Istnieje przeświadczenie, iż domeną polskiej polityki jest patrzenie krótkoterminowe, w bardzo wąskiej i obecnej, dzisiejszej perspektywie. Tym nie mniej zdałem sobie ostatnio sprawę, iż teraz w dyskursie społecznym są bardzo poważne projekty długoterminowe, o których skuteczności i realnych zamiarach autorzy raczą nie mówić, nie odnosić się, tylko wolą rzucić w eter i sprawdzać reakcję otoczenia, społeczeństw itd. Moim zdaniem we wspomnianych dalekosiężnych planach prym wiedzie lewica, która w imię liberalizacji życia publicznego pragnie przelobować zmiany, które w sposób poważny będą dotykały przyszłe pokolenia.
Czerwona lampka obawy w mojej głowie zapaliła się w momencie gdy poseł Grodzka przedstawił zarys ustawy, na mocy której możliwy byłby wybór płci kulturowej/ administracyjnej po 16 roku życia. To oczywiście musiałoby dotykać najmłodszych pokoleń, które byłyby wychowywane w socjalizacyjnej próżni, zawieszeniu, bez wyraźnej tożsamości i odpowiedzi kim jestem. Nie oznacza to oczywiście, iż uważam że płeć jest ostatecznym i najważniejszym wyznacznikiem tego kim jesteśmy i jak mamy urzeczywistniać nasze człowieczeństwo, jednakże dodając do tego pomysły szwedzkiego wychowania, według którego priorytetem jest zamazywanie, usuwanie określeń płciowych, tak by rzekomo nie kształtować niczyjej tożsamości genderowej. Mogę w tym aspekcie zostać zaatakowanym przez znawców problematyki, lecz patrząc na to powierzchownie jest to wyraźny atak instytucji takich jak zaprogramowana liberalnie szkoła/przedszkole w tradycyjną socjalizację i wepchnięcie państwa w aspekty, w które nie powinno wnikać. Analizując powyższe zmiany można sobie zadać pytanie, kim ten młody człowiek na początku swojego życia się staje? Niedookreślonym punktem w statystyce wszechogarniającego państwa czy też mazią osobowości, łatwą do określania i manipulowania przez rzekomo wolnościowe środowiska lewicowe?
Następnym projektem lewaków skierowanych do najmłodszych jest naturalnie przyznawanie parom homoseksualnym praw adopcyjnych. Prócz tego, iż jestem zniesmaczony faktem, że do walki dorosłych są włączone dzieci, to obawiam się iż są one dla liberalnego środowiska najmniej ważne. Abstrahując od ważności/legalizacji małżeństw osób tej samej płci, w swoim wywodzie pragnąłbym skupić się na sprawach opieki nad dziećmi. Jest to projekt kontrowersyjny, niepewny oraz nakreślony wyłącznie na dopieszczenie ego dorosłych osób, szukających odgórnej akceptacji dla swoich preferencji seksualnych. A dzieci? Co jeżeli sierota, wychowana w rodzinie heteroseksualnej z klasycznie zarysowanymi rolami matki i ojca nie będzie mogła się dostosować do rodziny adopcyjnej złożonej z dwóch tatusiów czy tez dwóch mamuś? Zostanie wyzwane od homofobów, faszystów czy też ciemnogród, za to że nie będzie aprobowało takiego modelu ,,rodziny?” Oczywiście lewica znalazła na to sposób, lansując koncepcję zamiany słów mama-tata innymi określeniami, jak np. rodzic A i B, czy 1 i 2. Można by rzec fajnie, najlepiej całkowicie rozbić klasyczny model rodziny, który przysparza tyle problemów środowiskom lewackim i blokuje wolnościowe zmiany w konserwatywnych społeczeństwach.
Jak widać, to wszystko skupia się na aspektach wychowania i wpływaniu instytucji na socjalizację dzieci, za co w naturalnym porządku odpowiedzialni są rodzice. Dlatego warto też przypatrzyć się innej idei lewicy, takiej jak zakaz chrztu aż do ukończenia przez obywatela odgórnie przydzielonej przez instytucje państwowe. Po raz kolejny ma to być działanie świeckich organów wszystkowiedzącego lewiatana w imię wolności wyboru i praw jednostki, w tym wypadku niemowlaka stającego się siłą chrześcijaninem. Tylko ponownie istnieje tutaj problem odpowiedzialności rodziców za losy ich własnych dzieci. Przecież jeżeli wychowujemy nasze dzieci i staramy im się przekazać pewną aksjologię, wartości moralne czy też próbujemy włączyć go do wspólnoty, do której my sami należymy- patrz kościół, to chyba musimy mieć do tego prawo. Co ciekawe, owe postulaty nie atakują innych religii i obrzezania wśród Żydów czy też podróżowania dzieci do Mekki itd. Lecz i tak według światłych oraz liberalnych środowisk zdanie rodzica nie ma znaczenia, gdyż oni patrząc totalnie z boku wiedzą lepiej, co jest lepsze dla młodego człowieka. A dlaczego owe ataki są skierowane w chrześcijaństwo, czy też konkretniej religię katolicką? Bo łatwo takowy przeprowadzić i dodać oczywiście obawę przed tym, że młodzi katolicy będą molestowani na zakrystii. I w taki sposób uchroni się dziecko od traumy bądź co gorsze, zostanie Katolem, talibem czy też ciemnogrodem, wierzącym w dekalog, tradycyjne wartości rodzinne lub naukę kościoła.
Na koniec muszę dodać, iż moi potencjalni czytelnicy mogą mnie zaatakować, iż sam nie mam potomków, tak więc powyższe problemy wychowawcze nie będą mnie dotykać jako rodzica, lecz uważam iż powyższe problematyczne pomysły trzeba przeanalizować oraz się im przeciwstawić dla dobra ogólnego ładu społecznego oraz ochrony wartości rodzinnych. Może w skrócie- normalności.
Inne tematy w dziale Polityka