Wojciech Kirejczyk i Sławomir Jastrzębowski, fot. Salon24
Wojciech Kirejczyk i Sławomir Jastrzębowski, fot. Salon24

"Uczmy się na przykładzie Ukrainy, obyśmy do takiej drastycznej próby nie musieli stawać"

Redakcja Redakcja EKS Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
- Dzisiejsze pokolenie Polaków ma niesamowicie wiele wspólnego z tymi pokoleniami, których bohaterów wspominamy w rocznicę odzyskania niepodległości. To pokazuje, że budowanie wspólnoty jest zadaniem na każdy czas, zawsze aktualnym - mówi Wojciech Kirejczyk dyrektor programu Niepodległa.

Naszym gościem jest Wojciech Kirejczyk dyrektor programu Niepodległa. Program ten został powołany do życia z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości w 2018 roku. Minęło kilka lat i nasuwa się pytanie, dlaczego ten program wciąż jeszcze istnieje?

Wojciech Kirejczyk: To nie przypadek, że zarówno biuro programu, jak i sam program istnieje. On od początku był zaplanowany na kilka lat i miał się skończyć w 2022 roku. A więc bieżący rok w założeniu był ostatnim rokiem tego programu. Stało się tak z kilku powodów. Przede wszystkim za datę odzyskania niepodległości przyjmuje się 11 listopada 1918 roku. Ale tak naprawdę był to wieloletni proces. Można nawet powiedzieć, że zaczął się on od razu po utracie niepodległości. W sensie najwęższym było to kilka lat, gdy nasi przodkowie walczyli na frontach I wojny światowej i potem, już po proklamacji niepodległości, odbudowywali państwo, jego kulturę, struktury, społeczeństwo, walczyli o kształt granic. Stąd ta opowieść o odzyskaniu niepodległości rozłożona jest na kilka lat. Ma inspirować różne aktywności społeczne, mobilizować Polaków, by się do tej niepodległości przykładali. Program wieloletni powstał też na podstawie badań społecznych. Wynikało z nich, że odzyskanie niepodległości 11 listopada kojarzyło się Polakom z takim bardzo oficjalnym świętowaniem na szczeblu centralnym. Większość Polaków oglądała te uroczystości w telewizji. A potrzeba była taka, żeby w sposób ciekawy przeżywać tą niepodległość, w swoich społecznościach lokalnych, blisko swoich domów. By te obchody zeszły na poziom niższy, regionalny. Taka zmiana nie nastąpi z dnia na dzień, ona musi być rozłożona na lata.

Powiedział Pan, że program był przewidziany do 2022 roku. Mamy 2022 rok. Czy oznacza to, że Pan się żegna z tą instytucją, czy coś się jeszcze uda zrobić?

Rozdzielę dwa wątki. Program wieloletni związany ze stuleciem odzyskania niepodległości w tym roku faktycznie zamykamy. Wystąpienie podczas Europejskiego Forum Samorządowego w Mikołajkach było początkiem podsumowań, a zamkniemy program późną jesienią. Natomiast instytucja kultury, jaką jest biuro kultury Niepodległa, powołana w 2017 roku przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, pozostanie. Ma bowiem swoje zadania do wykonania. Badania, o których wspominałem, pokazują, że te działania należy kontynuować cyklicznie. Mam zapewnienia ze strony ministra kultury, że działalność biura Niepodległa będzie kontynuowana.

Tu jest pytanie, o to, czy skoro w to jest zaangażowane ministerstwo, rząd, czy czasem nie chodzi o to, że ktoś chce na tym po prostu zarobić, zyskać, wyciągnąć jakieś środki dla siebie?

Bardzo dziękuję za to pytanie. Żeby te obchody faktycznie zeszły na poziom lokalny, bliżej człowieka, to my nie możemy zorganizować ich w Warszawie. Wkład społeczności lokalnych w ogólnopolskie odzyskanie niepodległości najlepiej znają samorządowe instytucje kultury, organizacje pozarządowe, animatorzy kultury. W ramach wieloletniego programu "Niepodległa" ci lokalni organizatorzy tych wydarzeń, harcerze, rekonstruktorzy, rozmaici zapaleńcy, dostali narzędzia wsparcia. Również finansowe. Biuro programu Niepodległa przez sześć lat dystrybuowało 60 milionów złotych do przeróżnych instytucji. Udało się zrealizować ponad 1100 projektów - warsztaty, spektakle, pokazy rekonstruktorów, koncerty, wydarzenia z pogranicza aktywizacji obywatelskiej. Więc na pytanie o to, czy ktoś miał na tym zarobić, powiem, że my nie wydaliśmy tego budżetu sami, ale że było to narzędzie wsparcia wielu inicjatyw, których były tysiące.

Budżet jest skończony. Znacznie więcej było tych, którzy nie dostali dotacji, od tych, którzy dotacje te dostali. Bo zainteresowanie było ogromne. Wspomnę też, że był także inny mechanizm wsparcia oddolnych inicjatyw. Organizatorzy przedsięwzięć lokalnych mogli starać się o uzyskanie loga Niepodległa. Logo to zostało wybrane w konkursie – to słowo Niepodległa pisane odręcznie przez marszałka Józefa Piłsudskiego, wyciągnięte z jednego z rękopisów. Tym gestem, za którym nie szło żadne finansowanie, organizatorzy różnych wydarzeń pokazywali, ze chcą by ich może mała, skromna inicjatywa była wpisana w szerszą całość tych ogólnopolskich obchodów, chcieli dać tu swoją cegiełkę. I myślę, że to nawet wzruszające, że organizatorzy podjęli wysiłek, w zamian za który otrzymali jedynie symbol przynależności do ogólnopolskich obchodów.

Czytałem Wasz program i uwagę moją przykuło jedno zdanie: „Celem programu Niepodległa jest przywrócenie wspólnoty Polaków”. Zdanie patetyczne, to nie jest zarzut. Ale czy my nie mamy poczucia wspólnoty, jesteśmy jak wrogie plemiona, które trzeba godzić?

Przytoczył Pan główny cel programu Niepodległa. To zdanie jest na dużym poziomie ogólności i patetyzmu. Cel jest na pewno wzniosły. Czym jest wspólnota? Myślę, że rozmawiamy w takim czasie, gdy mamy namacalne dowody na to, że budowanie takiej wspólnoty się opłaca, jest bardzo przyziemne i wymierne. Przykład stanowią nasi sąsiedzi z Ukrainy. Nikt nie spodziewał się takiej reakcji na wojnę pełnoskalową. Naród się zjednoczył, stawił skuteczny opór. Uczmy się na ich przykładzie, obyśmy do takiej drastycznej próby nie musieli stawać. Przenosząc to jednak na grunt Polski, my też w takiej sytuacji geopolitycznej pokazujemy czym jest wspólnota. Że wartości, które w programie wieloletnim zostały określone wprost, wartości fundamentalne dla naszej tożsamości – solidarność, poszanowanie praw człowieka, dążenie do wolności, reakcja na fale uchodźców, pokazuje, że to nie są puste słowa. Że te wartości i wspólnota są jakimś genem polskości, że jest w naszych sercach, że płynie w naszej krwi. Dzisiejsze pokolenie Polaków ma niesamowicie wiele wspólnego z tymi pokoleniami, których bohaterów wspominamy w rocznicę odzyskania niepodległości. To pokazuje, że budowanie wspólnoty jest zadaniem na każdy czas, zawsze aktualnym.

Jesteśmy w Mikołajkach na Europejskim Forum Samorządowym, gdzie macie swoje stoisko. I na tym stoisku można oglądać filmy. Nałożono mi okulary, słuchawki na uszy i przeniosłem się w inny świat, byłem pod dużym wrażeniem waszej produkcji filmowej. Zastanawiałem się nawet, czy nie powinniście kręcić też pełnoskalowych obrazów filmowych. Ale skąd w ogóle pomysł, żeby promować projekt poprzez tego typu filmy?

Żeby zachęcić do zainspirowania się bohaterami niepodległości, żeby trafić do ludzi, którzy do tej pory nie bardzo się interesowali tą tematyką, trzeba mówić ich językiem. Używać nowoczesnych narzędzi. Jednym z nich jest właśnie wirtualna rzeczywistość. Wyprodukowaliśmy już trzy filmy w tej technologii. Pierwszym był "Wiktoria 1920" na stulecie Bitwy Warszawskiej. Teraz kończymy jego wersję anglojęzyczną, by pokazać go szerszej, międzynarodowej publiczności. Są też dwa krótsze obrazy. „Nie kocha się w taką noc", czyli muzyczna komedia pomyłek zrealizowana w teatrze rewiowym, gdzie głównym bohaterem jest Aleksander Żabczyński, aktor znany w okresie międzywojennym. Na przykładzie Żabczyńskiego pokazujemy, jak w dwudziestoleciu rozwijała się polska kultura. Pragnę zauważyć, że w 1925 roku na wystawie światowej Polska zdobyła niesamowitą ilość medali za dzieła sztuki. To pokazuje, że państwo, którego dziesięć lat wcześniej nie było na mapie w obszarze kultury mogło wznieść się na poziom konkurencyjny na świecie. I kolejny film "Dża-Dża", o Jadwidze Jędrzejowskiej, tenisistce z okresu międzywojennego, która grała w turniejach wielkoszlemowych. Dziś mamy Igę Świątek, która jest kontynuatorką tej tradycji. Te produkcje są przyczynkiem, haczykiem, na który chcemy złapać potencjalnych odbiorców naszych dalszych treści. Wokół nich przygotowujemy scenariusze lekcji. Celem jest pokazywanie dumy, z tej wspólnoty, symboli, śpiewania hymnu, flagi, historii.

Czy będzie więcej filmów i gdzie je możemy oglądać?

Na pewno przynajmniej jeden film jeszcze powstanie. Organizujemy pokazy w mobilnych centrach edukacyjnych. W tym roku odwiedzimy z nimi 40 miast. Jesteśmy na takich wydarzeniach jak Europejski Kongres Samorządów z naszym stoiskiem. Budujemy też sieć partnerów regionalnych, którzy dostają od nas licencje, możemy udostępniać sprzęt. A już dla każdego dostępny jest film w serwisie YouTube. Na swoich telefonach można je obejrzeć na specjalnych goglach kartonowych.

Rozmawiał Sławomir Jastrzębowski.

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka