Marsz Niepodległości 2020r. Miało być patriotycznie, pięknie i podniośle
Marsz Niepodległości 2020r. Miało być patriotycznie, pięknie i podniośle
echo24 echo24
629
BLOG

Młodzieżowa "rewolucja" wolnościowa 2020. Rzecz o kondycji państwa pisowskiego

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 27

                                                                                               Pisane w dniu Święta Niepodległości, 11 listopada 2020r.

Młodzieżowe demonstracje wolnościowe roku 2020 to odbywające się od kilkunastu dni różnorakie protesty młodego pokolenia Polek i Polaków, które zrodziły się oddolnie i samorzutnie nazajutrz po wydaniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego Rzeczpospolitej w sprawie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, - na wniosek rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego. 

Tę decyzję Trybunału Konstytucyjnego młode i bardzo młode Polki odebrały, jako zamach na ich wolność do samostanowienia o swoim zdrowiu i ciele, a także zdrowiu ich przyszłego potomstwa, - i w sile setek tysięcy wyszły na ulice polskich miast i miasteczek pod sztandarem „Strajku kobiet ”. Były to demonstracje żywiołowe, ale pokojowe.

Ale butna i przekonana o swojej bezkarności władza nowogrodzka, miast próby porozumienia się z protestującymi kobietami, do których przyłączyło się w międzyczasie rówieśnicze pokolenie młodych mężczyzn, - dokonała perfidnej prowokacji w wykonaniu pisowskiego marszałka profesora Ryszarda Terleckiego, który obrady Sejmu RP rozpoczął od haniebnych słów, cytuję:

Ja z pewną przykrością stwierdzam, że na sali wśród posłów Lewicy i PO są posłowie, którzy mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS…

Chodziło o logo Strajku Kobiet przedstawiające czerwoną błyskawicę – vide: https://m.salon24.pl/983dde56f7a643745632f074f5ad11c4,860,0,0,0.jpg . Ta moim zadaniem zamierzona prowokacja sprawiła, że pokojowe protesty uliczne młodzieży, która to porównanie uznała za przytyk Terleckiego kierowany pod ich adresem przerodziły się w otwarty bunt młodego pokolenia Polek i Polaków przeciwko rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego, a młodzież zdesperowana swoją bezsilnością wobec działań władzy zaostrzyła formę protestu skandując  na swych protestach już oburzające władzę hasła „Wypierdalać ” oraz „Jebać PiS ”, - lecz w tym konkretnym przypadku te wulgaryzmy nie były moim zadaniem zamierzonymi obelgami, lecz odzwierciedlały krańcowo desperacką złość młodych ludzi wobec lekceważącej ich arogancji władzy „dobrej” zmiany. Ale marszałkowi Terleckiemu nie udało się sprowokować młodych do zachowań na tyle agresywnych, żeby władza miała pretekst do siłowego stłumienia protestów.

Lecz władza w swej bucie poszła jeszcze dalej w eskalowaniu protestów, bo prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński w jednej osobie, ogarnięty przekonaniem, że Pan Bóg dał mu prawo do sprawowania rządu polskich dusz, w telewizyjnym „orędziu” ogłoszonym w tonacji wojny domowej i pospolitego ruszenia obwinił protestującą młodzież za niszczenie Polski wypowiadając tym samym wojnę młodemu pokoleniu polskiego narodu, - co młodych rozjątrzyło do tego stopnia, iż ich bunt zaczął przybierać cechy „rewolucji antyrządowej” polskich kobiet, które zaczęły protestować pod hasłem „Rewolucja jest kobietą ”. Gorzej, Jarosław Kaczyński wezwał swych orędowników do obrony polskiego Kościoła Katolickiego przed atakami protestujących, co zapachniało wezwanie do wojny domowej, jak twierdzą niektórzy politycy.

Tyle skrótowego przypomnienia wydarzeń ostatnich dwóch tygodni, a teraz, ocena ogólna tego, co się aktualnie w Polsce dzieje.

Na Młodzieżowe Demonstracje Wolnościowe 2020 nie można patrzeć w sposób wyizolowany, gdyż jest to zwieńczenie pewnego procesu, który od jakiegoś czasu w Polsce się toczy, ale którego dotychczas nie dostrzegano w całej jego sile i wielkości. Może nawet niektórzy nie chcieli go zauważać, choć jest to proces zupełnie wyjątkowy.

Od początkowych lat komunizmu w Polsce ludzie byli przyzwyczajani do tego, że społeczeństwo nie wychodzi na ulicę, ażeby wyrazić swą niezależną opinię lub żądania. To było najsurowiej zabronione. Po raz pierwszy społeczeństwo spontanicznie i bez pozwolenia wyszło na ulicę, gdy okazało się, że kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem.  To była pierwsza tego typu zbiorowa reakcja społeczeństwa, która nie wywołała interwencji milicji. Faktem tym zaskoczeni byli wszyscy, a szczególnie władza PZPR, ale Polacy już wtedy wiedzieli, co robić. Podświadomie odczuli, że trzeba to wielkie radosne wydarzenie natychmiast zademonstrować poprzez wyjście na ulicę.

Potem były pokojowe wyjścia na ulicę za pozwoleniem i na hasło komunistycznej władzy,  czego przykładem były pochody pierwszomajowe. Trzeba było manifestować na rozkaz – niosąc sztandary z hasłami nieustannego poparcia dla PZPR-u, by je porzucić po kątach jak tylko pochód się skończył.

Wracając do dzisiejszych czasów widać, że na naszych oczach rodzi się nowe zjawisko. Manifestacje „Strajku Kobiet ” przeobraziły się w wielki ruch społeczny, będący wyrazem nowej narodowej solidarności. Mamy prawo to tak nazywać, gdyż są ku temu konkretne przesłanki. Po pierwsze marsze protestującej młodzieży były pochodami pokojowymi, ale już w dużo szerszej sprawie niż samo orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Po drugie – w niepoliczonych Młodzieżowych Demonstracjach Wolnościowych 2020 wzięli udział ludzie młodzi w całej Polsce. Była to olbrzymia rzesza, w sile setek tysięcy osób. Po trzecie, z czasem do młodzieżowych manifestacji zaczęli dołączać także ludzie w starszym wieku. Po czwarte, demonstracje te odbywały się i nadal odbywają pod okiem policji, która w wielu przypadkach pomagała, choćby organizacyjnie, żeby wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie musiała ingerować, gdyż nie było potrzeby. Wszystko odbywało się w miarę spokojnie i sprawnie.

A to już nie są kwestie przypadkowe, i być może ten ruch przeobrazi się z czasem w jeszcze coś innego. Może jest początkiem czegoś wielkiego?

Przemilczanie tego zjawiska przez Telewizję Publiczną Danuty Holeckiej i Jacka Kurskiego jest demonstracją nienotowanej wcześniej medialnej nieuczciwości, - nawet w czasie komuny… I to jest kolejny dowód, że prorządowe media prawicowe w Polsce są chore, że trzeba je niezwłocznie zreformować, by funkcjonowały, jak należy, by media publiczne zaczęły pełnić swoją misję służenia społeczeństwu i narodowi.

Wydarzenia z przełomu października i listopada 2020 bardzo mocno ocierają się o „rewolucję ”. Nie chodzi tu jednak o rewolucję pospolitą, złą i destrukcyjną, tylko o rewolucję perswazyjną, taką w której młode pokolenie narodu polskiego coraz głośniej zaczyna wołać: „To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się narodem! ”. Rząd bowiem musi pamiętać, że jest na usługach narodu. Tymczasem w tej chwili tak nie jest. Dlatego też młode pokolenie mówi rządowi bez ogródek, co o nim myśli, na razie pokojowo.

Wbrew temu, co mówi Jarosław Kaczyński, wyjście na ulicę wcale ni musi oznaczać awantur  i zadymek – o ile oczywiście nie działają prowokatorzy… I trzeba powiedzieć otwarcie, że jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie dalej rządziło przy pomocy zakazów, nakazów, kar oraz restrykcji Ministerstwa Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, to może się to skończyć źle. Bowiem sprowokowani przez Ryszarda Terleckiego i Jarosława Kaczyńskiego młodzi Polacy mogą nie ustąpić i kontynuować protesty, a wtedy nie wiadomo, co się stanie i jakie mogą być tego skutki.

Fala Młodzieżowych Demonstracji Wolnościowych 2020 rozlała się już na na całą Polskę i protesty objęły już nie tylko duże miasta, lecz także małe miasteczka, często będące matecznikami PiS-u, gdzie protestowali ludzie o różnych przekonaniach, różnych zawodów. Wszędzie dominowali jednak ludzie młodzi, zaniepokojeni tym, co wyczynia obecna autorytarna władza zdziwaczałego i nierozumiejącego młodego pokolenia Jarosława Kaczyńskiego, która już nie panuje nie tylko nad sprawnym rządzeniem państwem, lecz także nad śmiercionośną pandemią koronawirusa.

O to, jaka Polska czeka nas w przyszłości pytają przede wszystkim ludzie młodzi, którzy boją się o to, co stanie się z ich ojczyzną. Bo młodzi ludzie widzą, że na ich oczach Polska się degraduje, - prawnie, kulturalnie, oświatowo… Coraz częściej wychodzi na jaw, że pod rządami Prawa i Sprawiedliwości przekupstwo staje się zasadą, szerzy się nepotyzm, że różnego rodzaju typy robią ciemne interesy kosztem całego społeczeństwa, a społeczeństwo rozwarstwia się na skrajnie biednych i skrajnie bogatych.

Wielu twierdzi, że na ulicę wychodzi się po to, by robić rewolucję. Na razie jeszcze nie ma rewolucji. Jest tylko wytykanie błędów władzy i uderzanie w bęben przestrogi. Ale co będzie dalej? Jeśli nic się nie zmieni w kierowaniu krajem, w wyznaczaniu mu priorytetów i konkretnych planów strategicznych, dość łatwo przewidzieć, co może się stać.

Rodzi się tedy pytanie, czy elektorat PiS-u grupujący ludzi określonego pokroju, mocno związanych ze zdemoralizowanym do cna Kościołem, mający w ich mniemaniu monopol na polski patriotyzm i odwołujących się ciągle do tradycji chrześcijańsko narodowych, - nie ma czasem skrzywionego widzenia? Czy przypadkiem ludzie Kaczyńskiego nie widzą spraw tak, jak chcą widzieć, a nie tak, jak sprawy wyglądają w rzeczywistości? Czy na pewno są obiektywni? Czy tylko oni mają jedynie słuszną receptę na Polskę? Czy dobrze robią, uważając się za prawdziwych patriotów mając resztę narodu za, jak to lubią mawiać: - „ludność polskojęzyczną”? Że dzielą Polaków na „lepszych” od „gorszych”. Czy nowogrodzka władza dobre (?) zmiany ma prawo za pomocą przewagi sejmowej łamać Konstytucję Rzeczpospolitej? Niszczyć kluczowo ważne państwowe instytucje? Obsadzać wszystko swoimi ludźmi? Upokarzać opozycję, jaką by nie była? Czy partia Jarosława Kaczyńskiego rzeczywiście dba o dobro wspólne, czy o swoje prywatne korzyści lub interes jakiejś kolejnej podejrzanej spółki?

Jak Państwo widzicie jest wiele pytań, na które rządzący muszą spojrzeć samokrytycznie i odpowiedzieć uczciwie suwerenowi na pytanie czy, a jeśli tak to, jaką mają receptę na wielką i dostatnią Polskę będącą Winkelriedem Narodów Europy?, - o czym przy każdej możliwej okazji zapewnia nie zawsze odpowiedzialnie premier Mateusz Morawiecki.

Pomyślcie Państwo o tym wszystkim, choć przez chwilę w dniu dzisiejszego Święta Niepodległości.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

Notkę tę publikuję w momencie, kiedy kończy się zorganizowany przez Narodowców „Marsz niepodległości 2020”. Miało być patriotycznie, pięknie i podniośle. A skończyło się tak jak na zdjęciu, którym zilustrowałem notkę.


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka