Moje okno na świat w ponurych czasach komuny
Moje okno na świat w ponurych czasach komuny
echo24 echo24
2550
BLOG

List starego wiarusa akademickiego do młodych Polaków. Oddalamy się od wolnego świata

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 167

Motto:
Słuchaliśmy Radia Wolna Europa. To nas nauczyło, że można myśleć, mówić i pisać inaczej, niż narzucała władza. Stwierdziliśmy, że chcemy być wolni i nie będziemy się poddawali cenzurze. (Wojciech Borowik, polski prawnik, polityk, poseł na Sejm II kadencji, w PRL działacz opozycji demokratycznej)

Portal internetowy Onet. WIADOMOŚCI – vide: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/ustawa-przeciw-tvn-sprzeciw-miedzynarodowego-instytutu-prasy/dds6kg9?utm_source=wiadomosci.onet.pl_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2 informuje:

Ustawa przeciw TVN. Sprzeciw Międzynarodowego Instytutu Prasy wobec uciszania dziennikarzy. "Metody jak na Węgrzech". Instytut Prasy (IPI) wyraził poważne zaniepokojenie projektami propozycji legislacyjnych PiS, które zakazywałyby pozaeuropejskiej własności polskich mediów. "Ta ustawa jest skandalicznym wysiłkiem polskiego rządu, aby uciszyć głównego telewizyjnego nadawcę informacyjnego z powodu jego krytycznych treści" - twierdzi wiceprezes IPI. "Jest to bezpośredni atak państwa członkowskiego UE na pluralizm mediów i niewątpliwy znak, że Polska dąży do przejęcia mediów w stylu węgierskim" - dodał...

Mój komentarz:

Nie ma już, co owijać w bawełnę i czas najwyższy powiedzieć otwarcie, że poczynania pisowskiego rządu Morawieckiego mogą doprowadzić do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, co oznaczałoby, że polskie granice zostaną ponownie zamknięte, a Polacy chcąc wyjechać w świat musieliby znów prosić władzę o paszport, zaś o tym, co się rzeczywiście dzieje na świecie mogliby się dowiedzieć tylko z mediów zagranicznych.  

Przerażająca to wizja, szczególnie dla młodych Polaków, którym zacytuję teraz pierwsze słowa wstępu do wydanej z rekomendacji profesora Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzeja Nowaka przez krakowskie prawicowe wydawnictwo ARCANA książki autobiograficznej mojego autorstwa pt. „Magia namiętności ” – vide: http://www.portal.arcana.pl/Wielka-milosc-w-powiesci-krzysztofa-pasierbiewicza-magia-namietnosci,1218.html . Książki, którą opublikowałem także w odcinkach na Salonie24 – patrz odcinek ostatni, w którym są linki do poprzednich odcinków, więc każdy czytelnik mojego blogu może w razie potrzeby tę patriotyczną książkę przeczytać – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/691742,magia-namietnosci-odcinek-26-ty-i-ostatni .

Na szczęście, moja czterdziestoletnia praca zawodowa ze studentami upewniła mnie, iż nasza młodzież jest nad wyraz bystra, więc nie mam wątpliwości, że zrozumie moje adresowane do Niej ostrzeżenie, co może ich czekać w przyszłości, zawarte w pierwszych słowach wstępu do wspomnianej wyżej książki, cytuję:

Był grudzień 1966 roku. Kraków pogrążał się w zmierzchu mroźnego dnia. Krzysztof wrócił zziębnięty do domu po całym dniu zajęć na uczelni. Podszyta wiatrem kurtka nie dała ochrony przed surową zimą.
- Może zostało jeszcze trochę żaru? Zajrzał w ciemną czeluść kaflowego pieca, gdzie pod warstwą popiołu tliło się jeszcze kilka bladopomarańczowych węgielków. Z dna wiadra wygrzebał wyszczerbioną szuflą kilka bryłek węgla, które ułożył ostrożnie na wystygłym ruszcie. Przymknął żeliwne drzwiczki, przykucnął i począł wprawnie dmuchać w palenisko. Wygasłe węgielki ożywały różowawym blaskiem, aż raptem rozbłysnął pierwszy nieśmiały płomyk. Za oknem zerwał się wiatr. Ogień na chwilę przygasł, a z pieca buchnęła chmura gryzącego dymu. Przymknąwszy oczy nie poddawał się. I raptem piec złapał cug. Jęzory bladozłotych płomieni wystrzeliły w górę, oblizując po drodze szamotowe cegły. Przymknął drzwiczki, rozprostował nogi i przytulony do fajansowych kafli wsłuchiwał się w melodię buzującego ognia. Uwielbiał ten odgłos, bo dawał mu poczucie bezpiecznego domu.

Trzeba by przynieść węgla, pomyślał. Pochwycił stare metalowe wiadro i zbiegł do piwnicy. Przez chwilę szamotał się z zardzewiałą kłódką. Zapalił świeczkę i migotliwy płomyk rozświetlił piwniczną czeluść. W kącie majaczyła zwalista sterta węgla, zapas na całą zimę. Wyszczerbionym młotkiem zręcznie rozłupywał, co większe kęsy. Napełnione wiaderko wytaszczył na górę, skacząc dla rozgrzewki po dwa stopnie.

Gdy wrócił, mieszkanie było już wypełnione atłasowym ciepłem kaflowego pieca. Na ulicy rozległ się przeciągły krzyk wieśniaka sprzedającego drewno na rozpałkę: – Drzewoooo! Drzewooo! Drzewooo! Podszedł do okna, skąd rozpościerał się widok na pokryte szczerbatą dachówką spadziste dachy starego Krakowa zasnute zielonobrunatnym dymem snującym się ospale z kominów. Jakaś opatulona babulinka odgarniała śnieg z chodnika. Słychać było miarowe szurgotanie szufli, zbitej z kawałka dykty i drzewca, porzuconego przez kogoś po pierwszomajowym pochodzie. Z dziurawych rynien spływały nawisy czarnego od sadzy śniegu. Horyzont zamykało monstrualne cielsko szpetnego wieżowca, który niedawno wyrósł przesłaniając mu widok na Wawel. Od tego czasu, ilekroć spoglądał w okno, odczuwał coś w rodzaju przygnębiającej klaustrofobii. Czuł się jak więzień w ciasnej celi.

Włączył przedwojenne, lampowe radio. Zapachniało kadzidłem rozgrzanego transformatora, a na podświetlonej szybce pojawiły się europejskie stolice. Między Londynem a Rzymem, wyskrobał kiedyś szpikulcem cyrkla pionową rysę. To było jego okno na świat, gdzie przy odrobinie szczęścia mógł złapać przebijającą się z trudem przez szum zagłuszarek muzykę wolnego świata, płynącą po falach radia z Luksemburga. Wpatrywał się bacznie w rozedrganą, zieloną źrenicę oka magicznego, pokręcając wprawnie gałką, by się zbyt nie rozwarła.

Wsłuchany w zakazaną muzykę, widział świat wolny i kolorowy, jakże inny od tego, który go otaczał…”, - koniec cytatu.

Tak. Tak. Proszę Państwa. Pod rządami PiS, każdego dnia oddalamy się bardziej od wolego świata, który jak tak dalej pójdzie wcześniej, czy później plecami się do nas odwróci.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post Scriptum

W załączeniu recenzja „Magii namiętności” autorstwa pani profesor UJ Gabrieli Matuszek, prezesa krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i członkini zarządu oddziału krakowskiego oraz Zarządu Głównego, redaktorki „Serii Studium Literacko-Artystycznego UJ” oraz „Krakowskiej Biblioteki Stowarzyszenia Pisarzy Polskich” – vide: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gabriela_Matuszek-Stec 

"Krzysztof Pasierbiewicz, Magia namiętności, ARCANA, 2011, ISBN 978-83-60940-02-0

Po dwóch swego rodzaju dokumentujących książkach Krzysztof Pasierbiewicz sięgnął po formę literacka, fikcjonalną, choć materiał jej jest autentyczny, oparty na własnym życiu autora.
Myślę, że to pisanie wyrasta z potrzeby dawania świadectwa własnego życia: jego zapisu, rozliczenia, nadania sensu.
Ale jest także głosem pokolenia, którego młodość przypadała na lata 60. i 70.te; tej jego części, która zdołała oprzeć się szarości komuny, miała odwagę wieść barwne życie.
To miejsce, które skupiało kiedyś pięknych młodych ludzi alternatywnego PRLu, wydaje się najlepszym miejscem na jej promocję. Nie wątpię, że zgromadzona tu publiczność będzie jej najlepszym odbiorcą – to książka o Was, o Państwa młodości przeżytej w smutnym, choć na swój sposób bardzo wesołym kraju, Waszych doświadczeniach – szaleństwach, spełnieniach częściowych, niespełnieniach absolutnych, o magii miłości, która rozświetla nawet najbardziej ponurą rzeczywistość, ale niekoniecznie musi z nią wygrać.
„Magia namiętności” to romans, który może mieć duże powodzenie u czytelników. Nie dlatego, że jest to wysoka literatura – bo autor chyba nie miał aż takich ambicji, ale ponieważ zawiera te elementy, które czytelnicy lubią: jest to opowieść o wielkiej miłości, rozgrywająca się w atrakcyjnych przestrzeniach, prowadzona w sposób żywy, barwny, wciągający suspensami. Autor prowadzi czytelnika przez zawikłane meandry niepowszedniego romansu, w którym konkurują ze sobą baśniowy książę zza żelaznej kurtyny i ubogi krakowski student, luksus zachodniego świata i słońce Brazylii skonfrontowane jest z szarością PRLu. Kto wygra? A może wszyscy tu przegrywają?
Czy romantyczna miłość przetrwała próbę czasów, w konfrontacji ze szpetotą i perfidią komuny? Czy szalony romans może udać się w bloku z wielkiej płyty, pośród nienawistnych ludzi. I wreszcie, jaką cenę płaci się za dar wielkiej miłości?
Tego Państwo dowiedzą się po przeczytaniu tej książki.
Autor opowiada historię jednego romansu, ale właściwie jest to historia życia, jednostkowego i zbiorowego. Ukazane zostają różne środowiska: amerykańska polonia, świat top modelek i dyplomacji, zgrzebna komuna i mieszkańcy ubeckiego bloku, krakowska uczelnia i artystyczne kręgi.
Zaletą tej książki jest to, że biografia jednostkowa wpisana została w biografię zbiorową. Życie zawsze układa się wszak wedle wzoru aranżowanego przez historię – konteksty społeczne, polityczne, ekonomiczne determinują jego przebieg, co widać dopiero z odpowiedniej perspektywy, gdy wątki odsłaniają swój sens i domykają się kody.
Książka KP pisana jest z takiej właśnie perspektywy: dojrzałego mężczyzny, który potrafi spojrzeć wstecz, próbuje zrozumieć polityczne i uczuciowe mechanizmy własnego życia i wyciągnąć odpowiednie wnioski. A także zdobyć się na refleksje - na temat życia, miłości, wolności i zniewolenia, komunizmu i wolnego świata. Zrozumieć i ocenić historię, własną i cudzą.
W tło romansu wpisana jest panorama życia PRLu, zdefektowanej rzeczywistości, ale także polityczna i intelektualna opozycja i próby wybicia się na wolność.
Zderzenie dwóch światów – PRLu i Zachodu – zgrzebnego socjalizmu, szczerości, zabawy, nie myślenia o jutrze, zdystansowanego stosunku do wartości materialnych - ze światem zachodniego liberalizmu, w którym odminuje luksus materialny i płytkość duchowa, prowadzi do znanych konkluzji: biednie znaczy bogato; cierpienie i niewola wzbogacają ludzkie dusze, wolność i dostatek kaleczą wrażliwość.
Życie ciekawe i spełnione polega na doświadczeniu miłości, ale także cierpienia, a przede wszystkim odwadze: zmian, sprzeciwu, życia według własnego pomysłu.
Dynamiczna kompozycja tej książki pozwala na lekką, wakacyjną lekturę – zbudowana jest z krótkich rozdziałów, jest ich 120 + epilog, wyraziście nazywanych: Oczarowanie, Pokusa, Golgota, Obłęd, Eldorado, Ojczyzna.
To bardzo filmowa konstrukcja – książka może być świetnym materiałem na scenariusz filmowy. Namiętny romans z PRLem w tle, w którym ważną rolę odgrywa patriotyzm i poczucie narodowej tożsamości. Czyli powieść ta zawiera to wszystko, czego potrzeba, aby stworzyć film o nas, Polakach, miłosnym, ale i zbiorowym szaleństwie. Rzeczywistość poddaną idealizacji i przetworzoną w mit.
Mikroscenografię do Magii Namiętności stanowi obraz Pani, namalowany przez wybitnego krakowskiego artystę Grzegorza Steca w tym samy roku, w którym Krzysztof Pasierbiewicz napisał swą książkę (2010) i który przez wiele lat wystawiał swe prace w Ameryce, gdzie zaczyna się historia opisanego romansu. Obraz ten w moim odczuciu świetnie streszcza erotyczne i polityczne konteksty tej książki.
PANI – piękna kobieta, a raczej nagi kobiecy tors. Do jej piersi sięga skłębiony tłum, w którym dostrzec można pożądanie pięknej kobiety? Kobieta nie ma twarzy, jest tajemnicza. Ale ma w sobie kłębiące się myśli, których nie chce zdradzić - vide trzecie zdjęcie w galerii fotografii..
Kim jest ta Pani? Może to piękna modelka, o której Krzysztof Pasierbiewicz napisał porywającą książkę, pożądana przez wielu mężczyzn. To osoba, która wyrasta ponad tłum. Jest indywidualnością. Nie da się zatopić w masie. Jest dumna, piękna i władcza.
Ale można też czytać tę postać jako symbol naszej przeszłości, czasy PRLu, zdominowane przez szarą masę, która próbowała zniszczyć to wszystko, co piękne, odróżniające się, indywidualne. Ale tego, co wybijające się, nie udało się zniszczyć.
Są różne sposoby zapisu świata, wyrażenia emocji i sensów. A także powody, dla których to czynimy.

Gabriela Matuszek


Zobacz galerię zdjęć:

Prof. Gabriela Matuszek z autorem notki na promocji "Magii namiętności" w Hotelu SPA DOM ZDROJOWY w Jastarni
Prof. Gabriela Matuszek z autorem notki na promocji "Magii namiętności" w Hotelu SPA DOM ZDROJOWY w Jastarni Obraz "Pani", namalowany przez wybitnego krakowskiego artystę Grzegorza Steca, który uświetnił promocję "Magii namiętności" Na tej przyjaznej ludziom promocji był także jawny współpracownik „Szkła kontaktowego” nazywany pieszczotliwie: „Iwaszko” Ale na tej przyjaznej ludziom promocji był także aspirant do roli nowogrodzkiego adwokata wszędobylski i błogosławiony Maciek Krzyżanowski (pierwszy z prawej)
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura